Pierwsza Komunia to zawsze trochę bardziej święto dziecka. Jak podchodzą do tego rodzice?
Nie rozumiemy w ogóle problemu "garnitur czy alba". Walcząc o duchowe przeżycie dnia Pierwszej Komunii, sami sprowadzamy ją do dylematu o garderobę. Dla nas nie ma to znaczenia.
W tym roku do Komunii idzie nasze jedyne dziecko. Pamiętając własny dzień Pierwszej Komunii, chcemy, żeby był on jak najbardziej wyjątkowy. To pierwszy świadomy kontakt naszego dziecka z wiarą. Tu nie chodzi o bycie lepszym od kogoś, ale trzeba wcześniej pomyśleć o wynajęciu sali, zaproszeniu gości. To święto rodzinne, nie chodzi o przepych, to obecność najbliższych jest ważna.
Jeżeli rodzice i katecheci dobrze przygotują dziecko, to żadne dodatkowe prezenty nie przesłonią mu tego, co w tym dniu najważniejsze. A na pewno ucieszą. Za to ich brak może właśnie sprawić, że dziecko skupi się na tym, czego nie ma. To kwestia mądrego wychowania i nieprzejmowania się rodziców. Nie zarażamy naszego dziecka opowieściami o tym, jak będzie fajnie. Swoje przygotowanie przeżywa w szkole. Kiedy natomiast przyjdzie ten dzień, będzie wiedziało, że jego wyjątkowość polega na tym, co się stało przed chwilą w kościele i cała reszta jest tego dowodem.
Chcemy, by miało dobre wspomnienia tego majowego dnia. Będzie nimi żyło jeszcze przez wiele lat. Nawet najmądrzejsze dziecko nie jest w stanie do końca zrozumieć tego, co się dzieje. Te zewnętrzne, przyziemne oznaki wyjątkowości sprawiają, że w jego małym świecie "wydarza się coś ważnego". Ludzie, którzy najchętniej zabroniliby świętowania, wystawnego i radosnego przyjęcia, nie wytłumaczą dziecku, że tak trzeba. To pewien element kultury. Jeśli natomiast moja córka zobaczy, że tylko ona została pozbawiona uroczystości, to kogo obwini za to? Rodziców? Wychowawców? Nie. Obwini Jezusa, że zabrał jej święto, bo nie zrozumie, że zdecydowali o tym ludzie. Bo Pierwsza Komunia to zawsze trochę bardziej święto dziecka, które przystępuje do niej. Ono w ten sposób rozumie swoją obecność w Kościele.
O tym, czy założy albę czy sukienkę zdecydują księża w parafii. Całą resztę będziemy chcieli przygotować jak najlepiej, nie pomijając w tym obecności Jezusa.
Skomentuj artykuł