Jak zmartwychwstać za życia?

Jak zmartwychwstać za życia?
(fot. SteveNakatani / flickr.com / CC BY)

W 1983 r., gdy papież Jan Paweł II odprawiał Mszę św. we Wrocławiu, przy ołtarzu postawiono ogromny krzyż, a właściwie zarys krzyża z figurą Zmartwychwstałego na nim. W ten sposób nawiązano do tradycji wytwarzania krzyży światła, czyli takich, przez których środek przenikało światło, oświetlając wizerunek zmartwychwstałego Chrystusa. Taka praktyka nie osłabiała wymowy krzyża oraz związanego z nim cierpienia, odwrotnie -wzmacniała je, starając się uwypuklić jego rolę w dziele zbawienia.

Nie jesteśmy ludźmi, których celem jest śmierć i zatracenie. Jesteśmy powołani do życia. Naszym celem, czy też przeznaczeniem jest życie wieczne. Dopiero z tej perspektywy zrozumiały jest krzyż, męczeństwo, cierpienie. One są elementem życia wiecznego. Bo już teraz żyjemy życiem wiecznym. Mamy przecież jedno życie. Nie dwa, ale jedno.

To nie jest tak, że jedno życie się kończy, a po śmierci zaczyna się drugie. To ciągle jestem ja. Moje życie się zmienia, ale się nie kończy - jak mówi liturgia pogrzebowa. Św. Paweł porównuje to do przemiany ziarna w kłos. Ważnym dla nas jest zachowanie tożsamości, a więc i jedności życia. Do tego stopnia jest to ważne, że trudno nam zgodzić się na wizję zmartwychwstania polegającą na rozpuszczeniu się solnej lalki w morzu. Taka wizja sugeruje utratę własnej tożsamości, a więc wieczną śmierć, a nie życie.

Wierzymy w wieczne zjednoczenie z Bogiem, choć trudno nam je sobie wyobrazić. Nie wiemy, jakby miało wyglądać. Coś przeczuwamy, możemy mieć intuicje, ale ta rzeczywistość przerasta nasze wyobrażenia. Powstaje pytanie: na czym polega życie wieczne? Albo inaczej: czym jest zmartwychwstanie? Bo przecież nie jest wskrzeszeniem, czyli powrotem do stanu sprzed śmierci (jak w wypadku Łazarza).

DEON.PL POLECA


Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, warto sobie zdać sprawę z tego, że skoro mamy jedno życie, życie wieczne, choć rozpoczęte w doczesności, to już teraz, na ziemi, powinniśmy nim żyć.

Już tutaj możemy się zbliżać do jego pełni lub oddalać się. Możemy się do niego "wdrażać", smakować je lub żyć tak, jakby go nie było. To jest trochę tak jak z nauką jazdy na rowerze. Na początku dziecko musi "poszaleć" z bocznymi kółkami, by poczuć pęd, by zasmakować w jeździe. Potem tato wstawia kij za siodełkiem i podtrzymuje wyrywającego się dzieciaka, zapewniając mu jednak poczucie bezpieczeństwa. Aż w końcu uznaje, że można puścić kij i pozwolić na samodzielną jazdę. Tu potrzeba odwagi i zaufania po obu stronach. Ale efekt pokazuje, że warto było! Tak trochę jest z naszym dojrzewaniem do wieczności. Śmierć wymaga odwagi i zaufania. Ale też każdy kryzys życiowy wymaga odwagi i zaufania i to po obu stronach. Bo my wierzymy Bogu, ale i On w nas wierzy, skoro dopuszcza różne kryzysy.

Dobre rozwiązywanie kryzysów jest warunkiem dojrzewania, rozwoju. Też rozwoju ku wieczności, czyli przygotowywania się (mnie samego) na zmartwychwstanie. Dlatego o Wielkim Poście mówimy, że to okres przygotowania i tylko przygotowania. Celem jest zmartwychwstanie, a nie to, co do niego przygotowuje.

Jak się ćwiczyć w życiu zmartwychwstaniem już tutaj w doczesności? Nie odpowiemy sobie na to pytanie bez odpowiedzi na poprzednie, czyli czym jest zmartwychwstanie?

Mówi się, że jest przechodzeniem od doczesności do wieczności. To dość abstrakcyjnie brzmi, ale tak jest: powoli zostawiamy to, co doczesne, czyli przemijające, a skupiamy się na tym, co wieczne, czyli nieprzemijające. Aby to nie brzmiało tak teoretycznie, trzeba sobie powiedzieć jasno, co nie przemija. Św. Paweł pisze otwarcie, że tylko miłość nie przemija. Wszystko, nawet nadzieja i wiara przeminą, wszystko oprócz miłości (por. 1 Kor 13). Czyli żyć zmartwychwstaniem, to żyć miłością. Dojrzewać do pełni zmartwychwstania, to rozwijać miłość.

Ale miłość może być chora, może być niedojrzała. Mamy tego wiele przykładów. Ludzie zatrzymują się na jakimś jej etapie i to jest chore. Często miłość potrzebuje terapii. I od tego są praktyki wielkopostne i im podobne. Służą leczeniu miłości, temu, by mogła się rozwijać, dojrzewać do pełni. Jezus chce nam w tym towarzyszyć, chce razem z nami się "uczyć" miłości dojrzałej. Jak mówi Pismo: "a chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał" (Hbr 5,8).

Nieprzypadkowo w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu jest czytana Ewangelia o kuszeniu na pustyni, gdzie szatan trzy razy zwraca się do Jezusa: "Jeżeli jesteś Synem Bożym...". Być umiłowanym dzieckiem Bożym (jak mawiał kard. Wyszyński) to wielki dar. W kierownictwie duchowym często zachęca się ludzi, by otworzyli się na tę rzeczywistość, by poczuli się kochani. Bez tego łatwo "odgrywać się" na bliźnich. A jednak i taka miłość może być niedojrzała. I tutaj szatan może kusić, na przykład do tego, by to "umiłowanie" przez Boga, to bycie szczególnie umiłowanym zamienić w pychę, wywyższanie się, obracanie bogactw i talentów na budowanie własnego PR-u.

Każdy rodzaj miłości potrzebuje naszego czuwania. Pan Jezus wziął krzyż, byśmy mogli z Nim razem czuwać nad miłością, byśmy rozwijali to, co wieczne w naszym życiu, byśmy dojrzewali do pełni zmartwychwstania. Stąd zmartwychwstanie wcale nie chce przesłonić krzyża, nie chce osłabić jego wymowy. Przeciwni, pragnie uwypuklić jego znaczenie, jako miejsca uzdrowienia i w końcu zdolności do podjęcia swego powołania w sposób dojrzały. Nieprzypadkowo św. Piotr dopiero po zmartwychwstaniu Chrystusa został jakby ponownie powołany nad jeziorem Galilejskim. Wtedy jego miłość, o której zapewnił trzy razy, była już inna, rozwinęła się dzięki pasji ku pełni zmartwychwstania.

O. Jacek Siepsiak - jezuita, studiował filozofię w Krakowie, teologię w Neapolu, teologię duchowości na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Formację zakonną pogłębiał w Starej Wsi, Czechowicach-Dziedzicach i Sydney. Był proboszczem parafii pw. Św. Klemensa Dworzaka we Wrocławiu, obecnie jest redaktorem naczelnym Wydawnictwa WAM.


W tym roku DEON.pl "odwołuje" Wielki Post i zaczyna od końca. Nie, to nie jest tania prowokacja. Jesteśmy głęboko przekonani, że my, chrześcijanie mamy problem ze Zmartwychwstaniem >> zobacz więcej


Zacznij od Zmartwychwstania. A więc najpierw załóż specjalne okulary. Jak na filmie 3D. Na pierwszy rzut oka różnicy nie widać, ale gdy je ściągniesz, wszystko się rozmazuje >> zobacz więcej


Kim będę po zmartwychwstaniu. Proste pytania i niełatwe odpowiedzi, drażniące niezaspokojoną ciekawość. Tak się kończy intelektualne zmaganie ze zmartwychwstaniem. Ale kilka pytań zawsze można przecież zadać? >> zobacz więcej


Jak zmartwychwstać za życia? Przecież zmartwychwstanie nie jest wskrzeszeniem, czyli powrotem do stanu sprzed śmierci - jak w przypadku Łazarza. >> zobacz więcej



Świat kupił ideę marki z nadgryzionym jabłuszkiem. Dlaczego? To pytanie powinni sobie stawiać wszyscy biskupi >> zobacz więcej


Wobec tych wszystkich ludzi, którzy "odeszli z Jerozolimy" Kościół ma za zadanie zrobić to samo, co zrobił Zmartwychwstały wobec uczniów - rozpalić ich serca >> zobacz więcej


Co nas powstrzymuje od wiary w zmartwychwstanie? Ks. Mirosław Maliński odnalazł w swojej pamięci kilka takich życiowych obrazków. Można się uśmiać, albo zapłakać >> zobacz więcej


Żeby zmartwychwstać, trzeba umrzeć, a żeby umrzeć, trzeba trochę pocierpieć. I to w różnym wymiarze - rozmowa z ks. Janem Kaczkowskim >> zobacz więcej


Gdzie leży problem nieskuteczności łaski Zmartwychwstania, łaski Nowego Życia w nas? Dlaczego świętość ciągle wydaje się być towarem luksusowym, dostępnym dla herosów ducha, zamiast być standardem naszej codzienności? >> zobacz więcej


Dla kogoś, kto przez całe życie starał się przypodobać Bogu, coś takiego mogło wydawać się najgorszym koszmarem. Cały fundament jego życia rozpadł się na kawałki >> zobacz więcej


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak zmartwychwstać za życia?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.