Samotne mamy
Za pierwszym razem związała się z alkoholikiem. Za drugim z mężczyzną, który cierpiał na zaburzenia psychiczne. Sama wychowuje dwoje swoich dzieci i się nie poddaje.
Jest ich ponad milion i z roku na rok coraz więcej. Jak sobie radzą? I gdzie mogą znaleźć pomoc?
Anna: mama Gerarda (8 lat) i Noeli (3 lata), z wykształcenia pracownik socjalny. Nie działa zawodowo, zajmuje się dziećmi, a wcześniej opiekowała się chorą matką, która zmarła.
"Samotną mamą jestem po raz drugi. Za pierwszym razem weszłam w związek z alkoholikiem. Drugi mężczyzna miał być normalny, bardzo wierzący, a okazało się, że cierpi na zaburzenia psychiczne. Od początku nie akceptował dziecka, chciał, abym usunęła ciążę. Ja jednak urodziłam i mam teraz piękną córeczkę" - opowiada.
Anna każdego dnia staje na nowo do walki o to, co najważniejsze dla jej rodziny. "Siłę daje mi uśmiech dzieci: to, że powiedzą jakąś głupotę, że przytulą, że czasem mnie rozzłoszczą, ale potem zapomną i mówią: «Mamo, i tak nie będziesz pamiętała». Są takie moje. To jest największa siła" - podkreśla.
Być na maksa
Nie ukrywa trudności, które musi pokonywać każdego dnia. "Kiedy sama zachoruję, muszę wybierać: albo ja, albo dzieci. Wiadomo, dzieci są najważniejsze, ale mama też musi być zdrowa. W małżeństwie można podzielić się obowiązkami. W samotności nie ma możliwości rozdwojenia się - przyznaje. - Są też rzeczy, z którymi sobie nie radzę. Wtedy proszę o wsparcie sąsiada, znajomych".
Jednak zdaniem dzieci nie ma takiej sytuacji, w której mama sobie nie poradzi. "Mama jest od wszystkiego. Robi pizzę. Ostatnio próbowałem sam, ale wsypałem za dużo mąki - tłumaczy Gerard. - I mama nie śpi nocami. To prawda. Gotuje dla nas, sprząta…".
Jeśli komuś Bóg pozwolił być rodzicem, to trzeba to szanować. To podwójny zaszczyt: bo po pierwsze - Bóg nas w ten sposób docenił, a po drugie - dostajemy tak wiele radości poprzez dziecko, gdy zaczyna mówić, chodzić, śpiewać, tańczyć…
Co Anna chciałaby powiedzieć innym samotnym matkom, które czasem nie mają już siły do dalszej walki? "Żeby się nie poddawały, żeby walczyły o to, co najważniejsze! A najważniejsze są dzieci: bezbronne i niewinne. Musisz myśleć o zapewnieniu im bezpieczeństwa. Masz niezbędne narzędzia i środki, a gdy spojrzysz na dzieci, będziesz wiedziała, co zrobić - mówi Ania. - Gdy jestem na maksa zła i zmęczona i stwierdzam, że potrzebuję urlopu, to dzieci mówią, że nie mogę, bo jestem ich kochaną mamusią i kto będzie im gotować, kiedy one nie potrafią" (śmiech).
Dokąd po pomoc?
Nie każda kobieta potrafi sama udźwignąć ciężar samotnego macierzyństwa. Wiele z nich potrzebuje pomocy, której nie otrzyma od najbliższych. Wsparcie oferują domy samotnej matki. Ponad połowę ze 109 domów prowadzą w Polsce instytucje kościelne. Jedną z tego typu placówek jest Ośrodek Wsparcia dla Samotnych Matek i Kobiet w Ciąży w Lublinie założony w 1984 roku.
"Przyjmujemy kobiety w ciąży oraz matki z dziećmi do lat 3. Domy samotnej matki to miejsca, gdzie kobiety mogą przygotować się na przyjście dziecka - mówi ks. Hubert Czarnecki, dyrektor placówki. - To również szansa, aby nauczyły się samodzielności i odpowiedzialności, a często i najprostszych umiejętności, których nie miały okazji nabyć w domu: sprzątania, prasowania, gotowania. Zaczynają wierzyć, że poradzą sobie z opieką nad dzieckiem. I odzyskują poczucie własnej wartości" - podkreśla ksiądz, któremu w pracy pomagają siostry zakonne ze Zgromadzenia Benedyktynek Misjonarek. Kobiety mają tu zapewniony nocleg, wyżywienie, pomoc psychologiczną, psychoterapeutyczną, pedagogiczną ze strony pracownika socjalnego oraz duchową. W budynku znajduje się także kaplica. W ciągu 30 lat istnienia przez dom przeszło około 2500 matek.
"Staramy się im pomóc, by mogły niedrogo wynająć mieszkanie. Wtedy matka idzie do pracy, a dziecko do żłobka. Pobyt w domu samotnej matki daje także czas na uregulowanie problemów prawnych. Matki korzystają u nas z pomocy prawnika i uczą się, jak wystąpić o alimenty od ojca dziecka - wyjaśnia ks. Czarnecki. - Dom to miejsce szczególne, gdzie można się schronić, gdzie ma się pewność bycia kochanym, gdzie otacza nas ciepło i miłość. Każdy chciałby mieć taki dom, do którego się tęskni. Niestety, nie każdy ma w życiu szczęście, więc staramy się stworzyć takie miejsce, gdzie można znaleźć wsparcie i pomoc, zrozumienie i miłość".
Skomentuj artykuł