Seksualność sieje spustoszenie w życiu religijnym wielu ludzi. Co na to Kościół?

Seksualność sieje spustoszenie w życiu religijnym wielu ludzi. Co na to Kościół?
(fot. depositphotos.com)
Logo źródła: WAM Roland Rolheiser OMI

Nie jest tajemnicą, że jedną z głównych przyczyn, dla których ludzie - starzy i młodzi - nie chodzą już regularnie do kościoła, są ich zmagania z seksualnością i to, w jaki sposób postrzegają opinię Kościoła na ich sytuację życiową.

Nie chcę przez to powiedzieć, że Kościół powinien zmienić prawo moralne w kwestii seksu. Powinien jednak zrobić parę rzeczy.

  • Po pierwsze, Kościół powinien bardziej realistycznie spojrzeć na nagą siłę seksualności w naszym życiu i uczciwiej uwzględnić w duchowości jej złożoność
  • Po drugie, Kościół powinien okazać o wiele więcej empatii i wrażliwości duszpasterskiej w kwestiach, które dręczą ludzi z powodu ich seksualności
Seksualność to święty ogień. Ma swoje źródło w Bogu i jest wszędzie, wpisana silnie w dzieło stworzenia. W tej sytuacji negowanie jej nam nie pomoże.

Seks i nasza kultura

Trzeba przyznać, że Kościół nigdy nie zdobył się na całkowicie zdrową, solidną teologię i duchowość seksu, ale też nie da się tego powiedzieć o żadnym autorze ani instytucji, świeckiej czy religijnej. Mimo to dziedzictwo chrześcijaństwa, jego tradycyjna moralność i etos, daje naszej kulturze ważne ostrzeżenie: nie bądźmy naiwni w kwestii energii seksualnej. Nie jest ona zawsze tak przyjazna i niewinna, jak się uważa.
Jesteśmy silnie, nieuleczalnie i cudownie uwikłani w seksualność. Ten stan rzeczy jest częścią spisku Boga i natury. Seksualność sytuuje się tuż obok instynktu, który każe nam oddychać, i jest w naszym życiu wszechobecna.
Autorzy rozważań duchowych bywają często naiwni, negując potęgę seksualności, jak gdyby można było uznać ją za pozbawiony znaczenia element naszej podróży duchowej, podczas gdy w rzeczywistości nie sposób się jej pozbyć. Zawsze daje o sobie znać, niezależnie od naszej świadomości. Natura jest w tym względzie niemal okrutna, zwłaszcza dla młodych. Sączy w młode ciała potężne hormony, nim młodzi ludzie osiągną dojrzałość emocjonalną i intelektualną, która pozwoli im właściwie zrozumieć i twórczo ukierunkować tę energię. Okrucieństwem lub anomalią natury jest to, że daje nam dorosłe ciała, nim dojrzejemy emocjonalnie i umysłowo. Fakt, że dzieci, które nie osiągnęły jeszcze dojrzałości, dysponują w pełni dorosłymi ciałami, niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw fizycznych i moralnych.
Problem ten pogłębia jeszcze fakt, że młodzi ludzie coraz szybciej dziś dojrzewają i coraz później wchodzą w związki małżeńskie. Prowadzi to do sytuacji - która w wielu kulturach jest dziś prawie normą - że dziewczyna lub chłopak dojrzewa w wieku jedenastu lub dwunastu lat i nie wychodzi za mąż bądź nie żeni się przez następne dwadzieścia lat. Rodzi się oczywiste pytanie: jak w tym okresie młodzi ludzie mają emocjonalnie i moralnie zapanować nad seksualnością? Jak ten stan rzeczy wpływa na ich walkę o zachowanie przykazań?

Natura jest w tej kwestii nieubłagana

Trzeba przyznać, że natura ma własny punkt widzenia. Dla niej najważniejsze jest nakłonienie nas do przekazania genów. Silne hormony, które zaczyna sączyć w nasze ciało w okresie dojrzewania, i wiele innych sposobów pobudzania naszych emocji ma ten sam cel: natura chce, byśmy byli płodni i rozmnażali się, byśmy replikowali i przedłużali siebie oraz swój gatunek. Natura jest w tej kwestii nieubłagana: w każdym aspekcie naszej konstytucji (fizycznym, emocjonalnym, psychologicznym i duchowym) doświadczamy presji seksualnej, która ma nas włączyć do puli genowej. Dlatego widząc młodzieńca lub dziewczynę dumnie eksponujących swoją seksualność, okażmy życzliwość i zrozumienie - i my kiedyś tacy byliśmy. To tylko natura próbuje pozyskać geny. Takie są jej metody, które przejawiają się w naszych naturalnych skłonnościach, i Bóg bierze w tym spisku udział.
Oczywiście włączanie nas do puli genowej to o wiele więcej niż tylko fizyczne płodzenie dzieci, chociaż nosimy w sobie ten głęboko wpisany imperatyw, który da się pominąć jedynie za cenę dużego ryzyka psychologicznego i moralnego. Są inne sposoby posiadania dzieci, choć natura sama z siebie niełatwo przyjmuje je do wiadomości. Chce dzieci z ciała i krwi. Ale związany z seksualnością pęd do przekazywania życia przybiera inne formy. Wszyscy znamy powiedzenie "Spłodzić syna, zbudować dom, zasadzić drzewo"; w języku angielskim dodajemy: "napisać książkę". Są różne sposoby wzbogacenia puli genowej i wszyscy z nas znają osoby, które choć nie mają własnych dzieci i nigdy nie napisały książki ani nie zasadziły drzewa, przejawiają dowody wspaniałej kreatywności. Zdolność ta jest podstawą religijnych ślubów bezżenności. Seksualność ma też potężny wymiar duchowy.
Świadomość tego faktu nie może jednak przesłonić nam nagiej, ślepej mocy naszej seksualności. Naiwność w tej sprawie jest niedozwolona. Zmaganie się z brutalną, bezlitosną presją tej siły leży u podstaw naszych najgłębszych walk psychologicznych i duchowych. Presja ta przybiera liczne postaci, ale jej cel zawsze jest ten sam - mamy otworzyć nasze życie na coś większego niż my, nie zapominając o fakcie, że nasze prawdziwe przeznaczenie to intymna więź z innymi, z kosmosem i z Bogiem. Nie powinno zatem dziwić, że nasza seksualność jest tak szczodra, iż można odnieść wrażenie, że skłania nas do obdarzenia naszymi miłosnymi względami całego świata. Czy nie taki jest nasz prawdziwy cel?

Nasza walka z energią seksualną

Chrześcijanie zawsze zmagali się z seksem, ale to samo można też powiedzieć o innych. W żadnej kulturze, religijnej czy świeckiej, przednowoczesnej czy nowoczesnej, nie znajdziemy naprawdę zdrowego etosu seksualnego. Wszystkie Kościoły i kultury mają problemy z integracją energii seksualnej, jeśli nie w samym credo, to przynajmniej w jego realizacji.
Kultura świecka krytykuje Kościół, oskarżając go o sztywność i antyerotyczność. Jest to po części prawda, ale Kościół mógłby odpowiedzieć na ten zarzut, że jego surowość w kwestiach seksu wynika z faktu, iż pozostaje on jednym z niewielu głosów przypominających o odpowiedzialności seksualnej. Kościół mógłby też wezwać kultury, które twierdzą, że znalazły klucz do zdrowej seksualności, by dowiodły, że rzeczywiście sprostały temu wyzwaniu. Żadna kultura go nie podjęła. Wszystkie się z nim zmagają.
***
Powyższy fragment pochodzi z książki "Zmagania z Bogiem" Rolanda Rolheisera OMI wydanej przez Wydawnictwo WAM. W całości książka dostępna jest tutaj »
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Ronald Rolheiser OMI

Wiara w poszukiwaniu sensu

Pierwsza część życia upływa nam na walce ze zmysłowością, pożądaniem i seksualnością, a druga schodzi na zmaganiach z gniewem i z przebaczeniem – i gniew ten często, choć nieświadomie, zwrócony jest...

Skomentuj artykuł

Seksualność sieje spustoszenie w życiu religijnym wielu ludzi. Co na to Kościół?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.