Sen
Dzisiaj będzie osobiście. Kilka tygodni temu, w piątkowy wieczór, gdy musiałem podjąć decyzję, czy anglikański kościół św. Kutberta jest rzeczywiście miejscem przeznaczonym dla naszej parafii, w którym widzi i chce nas Bóg, ogarnęło mnie przejmujące uczucie lęku. Po prostu i najzwyczajniej w świecie wystraszyłem się tak poważnej decyzji, mającej kluczowe znaczenie dla przyszłości naszej parafii. Jednocześnie, gdzieś z tyłu głowy, cały czas „coś” mówiło mi, żeby o tym nie myśleć, nie zastanawiać się i po prostu iść spać.
„Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność” (Rdz 15,12) - czytamy w pierwszym czytaniu.
Wierzycie w sny?
Niezależnie od odpowiedzi, jakiej udzielicie, przyznacie zapewne, że tematyka snów jest niezwykle interesująca. Od samego początku w refleksji człowieka widać było spore zainteresowanie tym doświadczeniem.
Ks. Krzysztof Grzywocz pisał, że nasze ciało, uczucia, rozum, wyobraźnia, potrzeby, czy właśnie sny, są niczym struny instrumentu, dzięki któremu możemy się komunikować z Bogiem i człowiekiem. Na tych samych strunach również Bóg może zagrać dla nas swoją pieśń (por. K. Grzywocz, „W duchu i przyjaźni”, Kraków 2017, s. 401-487).
Biorąc pod uwagę to wszystko, co na temat snów znajdujemy w starożytnej kulturze, Biblii, Tradycji, a także dorobek współczesnej nauki (szczególnie psychologii), możemy stwierdzić, że sny mogą rzeczywiście być narzędziem komunikacji. Chociażby komunikacji człowieka z samym sobą: z własnymi emocjami, z historią życia, z własną psychiką i ciałem. Św. Grzegorz Wielki (ale także np. Tertulian) twierdził, że w snach można odczytać głos Boga. Św. Jan Kasjan, podobnie jak św. Ewagriusz z Pontu, sugerował swoim uczniom przyglądanie się snom, ponieważ to właśnie w nich – często o wiele wyraźniej i bardziej przekonująco – można odczytać stan swojej dojrzałości i prawdę o sobie.
„Abraham zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku” (Rdz 15.12). Opanowało go uczucie lęku, ponieważ stanął w obliczu trudnej decyzji. Każda decyzja, której podjęcia domaga się od nas Bóg, zawsze jest trudna. Dlaczego? Dlatego, że Bóg nie daje żadnych gwarancji, a wszystko opiera się na Jego słowie: „Twoje potomstwo będzie tak liczne jak gwiazdy na niebie” (por. Rdz 15,5).
Jak długo można tak ryzykować i wierzyć? Abraham ryzykuje raz jeszcze i postanawia pójść krok dalej. Związać się z nieznanym Bogiem na śmierć i życie przez rytualny akt Przymierza. Nim to się jednak stanie, nim Abraham podejmie decyzję, po prostu - jak często mówimy - „prześpi się z tym”.
Ja również postanowiłem „przespać się” z trudną decyzją, którą miałem podjąć. Kiedy obudziłem się po raz pierwszy i spojrzałem na zegarek, była 4:12 rano, a ja wciąż czułem niepokój i lęk. Ponownie zapadłem w głęboki sen.
Właśnie wtedy przyśniła mi się uroczysta inauguracja naszej parafii w kościele św. Kutberta, która zbiegła się z naszym parafialnym odpustem ku czci św. Wojciecha. Przepiękna świątynia była wypełniona po brzegi, a homilię głosił o. Adam Szustak. Poczułem ulgę i wolność. Gdy się obudziłem, spokój i poczucie bezpieczeństwa wypełniało moje serce. Wiedziałem już jaką decyzję podjąć. Wiedziałem też kiedy zorganizować inaugurację. Nie wiedziałem tylko, jakim cudem tej uroczystości miałby przewodniczyć jeden z najbardziej rozchwytywanych polskich kaznodziejów. Napisałem do niego maila i poszedłem do kościoła. Otworzyłem Ewangelię. Była to ta sama Ewangelia, którą rozważamy jutro. Czytamy w niej: „Piotr i towarzysze SNEM byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwu mężów, stojących przy Nim”. Nadeszła odpowiedź od „Ekipy Langusty”, czyli z sekretariatu o. Adama. „To chyba rzeczywiście jakiś cud, bo to jedyny wolny termin ojca w tym roku i chętnie do was przyjedzie” - napisali.
Warto czasem - jak Abraham - zapaść w głęboki sen. Zwłaszcza wtedy, gdy ogarnia nas lęk. Po przebudzeniu może się bowiem okazać, że - jak Piotr, Jakub i Jan - ujrzymy chwałę Boga.
Skomentuj artykuł