Czy można modlić się o zdrowie i życie zwierząt? Tak, modlitwa "Jezu, Ty się tym zajmij" uratowała mojego psiaka
Dzień dobry wszystkim. Dziś chciałbym podzielić się niezwykłym, a może całkowicie zwyczajnym świadectwem. Tuż przed Świętami nasz 8 letni piesek miał mieć operację - nie było to nic poważnego, typowy zabieg.
Był to drugi tego typu zabieg w bardzo krótkim odstępie czasu u naszego psiaka, co nas zdziwiło. Powiedzieliśmy weterynarzowi o naszych przypuszczeniach związanych z układem pokarmowym i okazały się trafne. Pies dostał leki rozkurczowe i z całkowicie zdrowego psiaka zmienił się w cierpiącego.
Oszczędzę czytelnikom opisu przebiegu choroby i wszelkich widoków z tym związanych.
Kolejnego dnia, na wizycie u weterynarza diagnoza - 90% guz w okrężnicy. Nie mogłem w to uwierzyć... Stan psa pogarszał się - nic nie jadł, nie pił, nie mógł się ruszać, widziałem jego ogromny ból i wiedziałem, że jest tragicznie. Pewnego wieczora szukając jakiegoś ratunku, napotkałem świadectwo na portalu DEON.pl.
Pewien człowiek bardzo pięknie opisał tą wspaniałą modlitwę - "Jezu, Ty się tym zajmij". Oczywiście tej nocy zmówiłem ją. Z całą wiarą wypowiedziałem słowa opisywane w świadectwie. Kolejnego dnia nastąpiła kolejna wizyta u weterynarza. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, to "coś" w okrężnicy przesunęło się dalej! Jakie wspaniałe uczucie towarzyszyło mi po otrzymaniu tej wiadomości.
Pies z umierającego znów miał szansę na dalsze normalne życie. Pan Bóg istnieje, to pewne - czuję to. Nawet życie tak małego stworzenia nie jest mu obojętne. Być może ktoś uzna to za szczęśliwy przypadek - oczywiście. Dla mnie jednak było to wspaniałe doświadczenie miłości, troski i opieki Boga.
Skomentuj artykuł