Powiedziałam "Jezu, Ty się tym zajmij" i tak zaczął mi pomagać
Kiedy zaczęłam się modlić tą modlitwą, wszystko nagle się zmieniło. Po dwóch tygodniach zachorowałam.
Dostałam pracę pod koniec wakacji, cieszyłam się z niej, ale koleżanki w pracy zazdrościły mi, że sobie radzę. Po dwóch tygodniach zachorowałam, w ciągu kilku dni okazało się, że nie będę mogła już dalej pracować tu, gdzie jestem.
Mimo próby podjęcia pracy musiałam z niej zrezygnować z powodu bólu. W moim sercu rodziło się wołanie: "Boże, czemu, ja chcę pracować tu, gdzie jestem, czemu mi to zabierasz?"
W tym czasie przeczytałam książkę o. Dolindo Ruotolo i od momentu modlitwy "Jezu, Ty się tym zajmij" w moim sercu i myślach pojawił się ogromny pokój, wewnętrzne ukojenie.
Moje całkowite powierzenie się Jezusowi było po ludzku, patrząc z boku, zaprzestaniem walki o utrzymanie się w dotychczasowej pracy, całkowitym poddaniem się. ALE Jezus zaczął działać. Trafiłam do dobrego lekarza, otrzymałam fachową pomoc, a pewnego dnia, w ciągu kilku godzin, otrzymałam od znajomych propozycję nowej pracy, takiej, którą mogę wykonywać w obecnym stanie zdrowia.
Zmiana pracy i otoczenia w planach Bożych połączyła się również ze zmianą moje postrzegania świata, jaki mnie otaczał do tej pory.
Jezus dając mi nową pracę i nowe środowisko, pokazał mi zagrożenia, jakie by mi groziły w poprzedniej pracy, On mnie uratował i zawalczył o mnie, dając to, co najlepsze - siebie samego, na maksa.
Dał mi cierpienie, by mi pokazać, jak bardzo mu na mnie zależy, na moim zbawieniu, na moim byciu z Nim w wieczności.
Skomentuj artykuł