To nam pomogło wytrwać w czystości - świadectwo
Kiedy świat wokół nas zaczął szaleć, my staliśmy twardo przy tym, co postanowiliśmy na początku naszego bycia razem: chcemy aby nasza miłość była czysta. I wiecie co? Udało nam się. Była jedna rzecz, która bardzo nam w tym pomogła.
Jesteśmy już rok małżeństwem. Poznaliśmy się na Światowych Dniach Młodzieży w Madrycie, oboje byliśmy tam wolontariuszami. Nasza znajomość miała swe początki i rozwijała się w klimacie codziennych spotkań, codziennych mszy św., długich rozmów, wspólnej modlitwy i wspólnej pracy.
Trwało to miesiąc. Kiedy staliśmy się parą, zawierzyliśmy siebie i naszą miłość, nasze uczucia Bogu. Modliliśmy się wspólnie za siebie odkąd się poznaliśmy, było tak przez okres przyjaźni, czasu kiedy byliśmy parą, potem przez okres narzeczeństwa i trwa do dnia dzisiejszego, ale jak to zaowocowało w małżeństwie!
Będąc parą podjęliśmy decyzję, że chcemy aby tak zostało i nie ważne czy będziemy razem czy będziemy daleko od siebie, ale chcemy o tej samej godzinie przed pójściem spać, modlić się za siebie nawzajem.
Tak też było, ale nie było to takie proste. Czasami dawało o sobie znać zmęczenie, czy zły humor, czy też jakieś problemy, zmartwienia i były chwile, kiedy komuś z nas po prostu się nie chciało, przychodziło zniechęcenie. Wtedy wspierała druga osoba i nie pozwalaliśmy na to by się poddać zniechęceniu, ale uparcie stawialiśmy czoła.
Były tego owoce coraz większe. Bóg błogosławił i dodawał sił w codziennej pracy, czy też na studiach, w pracy nad sobą, ale też i w naszej relacji. Kiedy modlisz się za osobę ukochaną, wtedy najwięcej jej pomagasz, bo Pan Bóg więcej może niż Ty sam, kiedy się modlisz jest już Was dwoje, a razem z Bogiem możesz wszystko.
Wspólna modlitwa pomogła nam rozwiązać niejeden problem, kiedy denerwowaliśmy się na siebie lub kiedy mieliśmy jakieś zmartwienie, dawaliśmy sobie znać, rzucaliśmy wszystko i modliliśmy się tak długo jak było trzeba. Modlitwa była naszą tarczą obronną, zwłaszcza w narzeczeństwie, kiedy pojawiało się więcej pokus przeciwko czystości, kiedy świat mówił swoje kłamliwe teorie, kiedy nasi rówieśnicy się dziwili i nakłaniali, byśmy spróbowali zamieszkać razem, kiedy próbowali nas nakłonić do tego bliscy nam ludzie, podając tysiące argumentów dla których warto mieszkać razem przed
ślubem, używać antykoncepcji itp…
Kiedy świat wokół nas zaczął szaleć, my staliśmy twardo przy tym, co postanowiliśmy na początku naszego bycia razem: chcemy aby nasza miłość była czysta. Były chwile kiedy było nam naprawdę ciężko, wtedy zaczynaliśmy prosić Maryję. Rozmawialiśmy o tym razem i szczerze, otwarcie, dyskutowaliśmy, co trzeba jeszcze naprawić, co zmienić, co zrobić, aby było lepiej.
Chcieliśmy być wierni w najdrobniejszych rzeczach, bo od drobnych rzeczy zaczynają się psuć te większe. Dzięki łasce Bożej wytrwaliśmy! Udało się! Z Bogiem wszystko jest możliwe! Teraz możemy powiedzieć, że warto jest czekać! Dlaczego? Bo w ogniu próbuje się złota miłość.
Jeżeli jest ciężko, jeżeli się zmagasz, jeżeli czasami masz dość. To dobrze! Ciesz się bo jest to warte Twego wysiłku i przyniesie duże owoce. W tym dojrzewała nasza miłość w codziennych zmaganiach i przeciwnościach, dzięki temu umocniła się i oczyściła z egoizmu.
Czym byłaby miłość małżeńska, gdyby była egoistyczna? Jak kochałbyś żonę/ kochałabyś męża gdybyś ją tylko pożądał? Jaka byłaby miłość małżeńska, która chciałaby tylko brać, która nie umiałaby czekać, byłaby niecierpliwa, nie umiałaby zrezygnować z siebie dla Ciebie?
Właśnie dlatego warto jest czekać, warto walczyć o czystą miłość i w narzeczeństwie i w małżeństwie. Do dziś pamiętam kiedy na wspólnym spacerze, kiedy byliśmy jeszcze parą mój obecny mąż powiedział mi: Wiesz, nigdy żadnej dziewczynie nie powiedziałem, że ją kocham, to zbyt wielkie słowo i zbyt wiele znaczy, zachowałem to słowo tylko dla tej, która będzie moją żoną i nie powiem tego żadnej dziewczynie dopóki nie będę miał pewności, że to jest właśnie ta. Tak samo nigdy nie pocałowałem żadnej dziewczyny, chcę to zachować dla mojej żony.
Jakie wielkie zdumienie mnie wtedy ogarnęło. Do tej pory pamiętam to uczucie, te słowa wzbudziły we mnie wielki szacunek dla tego chłopaka. Dziś jest już moim mężem i jest szczęśliwy, że zachował te słowa i pierwszy pocałunek dla tej jednej kobiety, którą wybrał. Często wspominamy tamte chwile i widzimy tego sens.
Dzięki temu, że tak zdecydowaliśmy, mieliśmy do siebie szacunek. Wtedy ten chłopak zaimponował mi jeszcze bardziej, stał się jeszcze bardziej wyjątkowy. Kiedy zawalczysz o czystą miłość, będziesz mógł/ mogła ofiarować swojej żonie/mężowi w pełni siebie, takiego jakim jesteś, ze wszystkim co masz. To będzie całkowite oddanie, nauczysz się patrzeć oczami szczerej, czystej miłości i nie będziesz myślał o sobie, ale o ukochanej, nie będziesz chciał tylko brać, ale zechcesz przede wszystkim dawać. Będziesz umiał służyć z radością i czułą miłością, będziesz gotów na każde szaleństwo, będziesz pragnął dobra dla tego, kogo tak bardzo kochasz, nawet gdybyś miał ze swojego dobra zrezygnować zupełnie, nawet gdybyś miał oddać życie. Dobrem dla Ciebie stanie się jej dobro, a dobrem dla niej jego dobro.
Dlatego rezygnuj z każdej okazji, w której mógłbyś narazić na grzech osobę ukochaną lub siebie, zapragnij by była święta, nie dla Ciebie ale dla Boga. Ona nie jest Twoja, choć jest Twoją narzeczoną, jeszcze jest Boga, nie próbuj jej wykraść, ale proś Boga by Ci ją podarował jako skarb największy, byś go strzegł całe swe życie. W dniu Twego ślubu Bóg Ci ją podaruje i będzie już Twoją żoną, ale wciąż będzie Jego dzieckiem. Będzie odtąd Twoim Skarbem, chroń ją i troszcz się czule.
Zawsze kiedy się spotykaliśmy to pierwsze, co robiliśmy to było błogosławieństwo na przywitanie. Kiedy się żegnaliśmy również się błogosławiliśmy. Teraz w małżeństwie błogosławimy się na dzień dobry i na dobranoc. Doświadczamy łaski błogosławieństwa. Daje ono radość i napełnia pokojem. Jest wyrazem troski współmałżonka i zawierzeniem Bogu. Zachęcamy Was również do błogosławienia siebie nawzajem.
Skomentuj artykuł