Polacy nie zgadzają się z Janem Pawłem II? Bolesna diagnoza kard. Czernego
„Co powiedziałby papież Wojtyła o wyzwaniach, przed jakimi stoi dziś Kościół? Czy mówiłby, że chrześcijaństwo to skarb, który należy chronić w naszych europejskich strefach komfortu?" - pyta Polaków kardynał.
„Wasz kraj, (…) cierpi na silne upolitycznienie tematu migracji. Populistyczny dyskurs rozbija się o dwie kwestie: niezależności od Brukseli i zagrożenia tożsamości chrześcijańskiej Europy. To bardzo polityczne i instrumentalne podejście do tematu" – to bolesna diagnoza kard. Michael Czernego, którego sylwetkę przedstawia na łamach „Tygodnika Powszechnego” Edward Augustyn w tekście „Jezus w brudnych spodniach”. Kardynał Czerny niemal połowę swojego życia poświęcił orędowaniu w sprawach ludzi najbiedniejszym i wykluczonych. Obecnie pracuje jako podsekretarz odpowiedzialny za uchodźców i migrantów w watykańskiej Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka.
Jego maksymą są słowa „wszyscy jesteśmy migrantami”. Sam doświadczył losu uchodźcy, bo miał ledwie dwa lata, gdy jego rodzice uciekali z Czechosłowacji do Kanady. W trakcie wojny jego matka była osadzona w obozie w Terezinie, zaś ojciec pracował jako robotnik przymusowy. Jedna z babć przyszłego kardynała zginęła w Auschwitz. Te doświadczenia powodują, że dziś naciska na to, by nie traktować migracji jako problemu, lecz jako rzeczywistość stawiająca wyzwania i zadania do wykonania.
Sekcja, w której pracuje, zajmuje się między innymi pomocą w organizowaniu korytarzy humanitarnych. Odpowiadała także za treść Światowego Paktu o Migracji, który podpisały 164 kraje świata. Wyłamało się 17 państw, w tym Polska, która głosowała przeciw przyjęciu dokumentu. Właśnie w tym zakresie pojawiają się pytania o Polskę i podejście polskich władz oraz obywateli do kwestii uchodźców.
„Rozumiem strach przed imigrantami. To naturalna reakcja. Ale nieludzka” – mówi kardynał. „Strach nie może rządzić człowiekiem. Potrzebny jest, by zachować czujność, ale nie może wpływać na podejmowanie decyzji” – dodaje i podkreśla, że strach jest narzędziem wykorzystywanym przez polityków, którzy podgrzewając nienawiść w stosunku do obcych, uderzają w społeczeństwo. Dokonują podziałów między ludźmi bardziej wrażliwymi na krzywdę i tymi, którzy „padli ofiarą populistycznych, wyborczych technik”. To niestety dotyczy również Kościoła katolickiego.
Rozumiem strach przed imigrantami. To naturalna reakcja. Ale nieludzka.
„Niestety, nawet Kościół w Polsce dał się podzielić politykom” – mówi „Tygodnikowi” kard. Czerny i dodaje, że zgadza się z opinią o. Macieja Zięby OP, który twierdzi, że „chrześcijanie w Polsce dali sobie narzucić język polityki, socjologii i ideologii w opisywaniu problemu uchodźców, odrzucając w ten sposób religijny opis rzeczywistości”. Polscy katolicy zaczęli oceniać stosunek do migracji jako deklarację „prawicowości” czy „lewicowości”, a nie jako wierność Ewangelii, do której zresztą wielu prezentuje ogromnie wybiórczy stosunek, zapominając choćby o Jezusowym wezwaniu do przyjmowania przybyszów.
Nawet Kościół w Polsce dał się podzielić politykom.
Pytany o spotykaną argumentację przywołującą „ordo caritatis” („porządek pomagania”), którą stosowali niekiedy także księża, mówi, że „zna te tłumaczenia”, choć często zapominają one o właściwym sensie słów św. Tomasza.
„Św. Tomasz pisał, że jeżeli nie można pomóc wszystkim, trzeba zapewnić pomoc tym, z którymi związało nas życie: rodzinie i bliskim. Przypomnę tylko, jak zakończył swoje rozumowanie. Pisze, że są jednak sytuacje, gdy trzeba bardziej pomóc nieznajomemu, który jest w skrajnej potrzebie, niż własnemu ojcu, który takiej potrzeby nie doświadcza” – podkreśla kard. Czerny. Jego zdaniem takie zasłanianie się subiektywnie traktowaną koncepcją scholastyczną, jest tak naprawdę „próbą usprawiedliwiania własnej wrogości do migrantów z różnych grup etnicznych czy religijnych”.
„Mam wielką nadzieję, że katolicy w Polsce, którzy padają ofiarą złych ideologii, będą mogli odkryć siłę wiary w Jezusa Chrystusa. I że pełna bólu pamięć waszej dramatycznej przeszłości stanie się siłą dla chrześcijaństwa dojrzałego, miłosiernego i otwartego na innych” – wyraża swoje nadzieje kard. Czerny.
Niekiedy można natrafić na zarzut, że głoszenie Ewangelii przez aktywne działanie społeczne jest „dobroludzizmem” i obsesją papieża Franciszka. Kardynał Czerny twierdzi, że takie stawianie sprawy uderza przede wszystkim w… Jana Pawła II.
Czyżby Polacy nie zgadzali się ze swoim papieżem?
„Wszystkich, którzy tak mówią, zachęcam do sięgnięcia po nauczanie Jana Pawła II. Nie rozumiem, dlaczego nie pamięta się, zwłaszcza w Polsce, jego gorliwego zaangażowania w międzyludzką solidarność? Czyżby Polacy nie zgadzali się ze swoim papieżem?” – pyta kardynał.
„Co powiedziałby papież Wojtyła o wyzwaniach, przed jakimi stoi dziś Kościół? Czy mówiłby, że chrześcijaństwo to skarb, który należy chronić w naszych europejskich strefach komfortu? Czy raczej w kontekście przymusowej migracji widziałby okazję do spotkania z żywym Chrystusem? Jeszcze w 2000 r., w przesłaniu na Światowy Dzień Migracji, pytał: «W jaki sposób ochrzczeni mogą mówić, że przyjmują Chrystusa, jeżeli zamykają drzwi przed cudzoziemcem, który do nich przychodzi?»”- przypomina Czerny nawołując do tego, by Polacy przemyśleli co może dla Kościoła katolickiego w Polsce oznaczać bycie „szpitalem polowym”.
Skomentuj artykuł