Radio Maryja czy Tygodnik Powszechny?
Jakby to dzisiaj brzmiało? Ja jestem od o. Rydzyka, a ja od ks. Bonieckiego. Ja lubię bp Pieronka, a ja bp Meringa.
Tak żeśmy się już chyba wszyscy do tego przyzwyczaili. Jedni słuchają Radia Maryja i wierzą święcie, że "Katolicki Głos w Twoim domu" jest najważniejszą rzeczą, jaka zdarzyła się w polskim Kościele w ostatnim dwudziestopięcioleciu. Z drugiej strony są osoby, które z ciekawością przeczytają kolejny numer Tygodnika Powszechnego.
Ci pierwsi wskazują, iż Jan Paweł II - nasz papież zawsze błogosławił Radiu Maryja i wielokrotnie głośno dziękował Bogu za to dzieło. Dla nich jest oczywiste, że również dzisiaj toruńska rozgłośnia w całej rozciągłości realizuje zadania, o których niedawno mówił papież Franciszek z okazji wspomnienia św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy.
Z kolei redaktorzy krakowskiego pisma mogą twierdzić, że wywodzą się z tego samego środowiska co Wojtyła, który przecież nawet, gdy został papieżem, wiele osób z Tygodnika i z nim współpracujących darzył przyjaźnią. Obecny Ojciec Święty niemal codziennie wskazuje, by Kościół był otwarty, by wychodził do ludzi i na peryferia świata, dokładnie tak, jak wymarzyli sobie ludzie z tej strony sporu.
Patrzę od lat na powyższe podziały: te i jeszcze inne i wsłuchuję się w czytania, gdy św. Paweł napomina w liście do Koryntian: Myślę o tym, co każdy z was mówi: "Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa". Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?
Jakby to dzisiaj brzmiało? Ja jestem od o. Rydzyka, a ja od ks. Bonieckiego. Ja lubię bp Pieronka, a ja bp Meringa.
Pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy Chrystusa, który nas powołał, jak Szymona Piotra i jego brata Andrzeja, jak Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana.
Jeśli to się nam w sercu wyryje, powyższe spory przestaną mieć znaczenie.
Tekst pochodzi z bloga Andrzeja Cichonia. Więcej na: andrzej-aci.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł