Stan wojenny w Radiu Watykańskim

Stan wojenny w Radiu Watykańskim
(Fot. sxc.hu)
Logo źródła: Przegląd Powszechny Aleksander Woźny

Bogaty pontyfikat Jana Pawła II ma także – o czym coraz mocniej jesteśmy przekonani – specyficzny wymiar medialny. Jednak gdy mówi się o niepowtarzalnym wizerunku Ojca Świętego w mediach, o jego umiejętności nawiązywania kontaktu z mediami czy przemianach samych mediów, spowodowanych jego stylem komunikowania się z wiernymi, rzadko w obszarze refleksji umieszcza się media watykańskie: „L’Osservatore Romano” i Radio Vaticana. Że taki namysł jest niezbędny, przekonuje proste zestawienie kilku faktów czy raczej – procesów, które przypomniane po latach pozwalają dostrzec i choć trochę przybliżyć fenomen komunikacji zapośredniczonej przez watykańską stację, a mówiąc ściślej: Sekcję Polską Radia Watykańskiego.

To właśnie na aktywności wyzwalanej za pośrednictwem Papieskiego Radia skupia się moja uwaga rozbudzona niezwykłym dialogiem, jaki rodzi się w latach stanu wojennego między papieżem a słuchaczami rozgłośni.

Mimo że niezarejestrowana w żadnej z papieskich publikacji, mimo że nie odnotowało jej żadne z dziesiątków tysięcy opracowań o Janie Pawle II, rozmowa, której jedną stroną jest papież, a drugą – słuchacze watykańskiej rozgłośni, stanowi jedno z najbardziej doniosłych dla historii mediów XX stulecia świadectw wolności słowa. Słowa, które, pokonując wiele barier, przerodziło się w dialog i pozostawiło trwały ślad w dziesiątkach tysięcy listów wysyłanych do Rzymu z Polski w latach 1981-1983.

Niezwykły wymiar rozmowy stanu wojennego – tym razem ujmowanej jako świadectwo historii minionego wieku, odzwierciedlonej w listach – ujawnia się równie dobitnie, gdy umieścimy ją w perspektywie innej korespondencji. Uznanej przez Ernsta R. Curtiusa za najważniejszy głos w sprawie humanizmu od czasu Nietzschego wymianie listów między Wiaczesławem Iwanowem i Michaiłem Gerszenzonem, którzy spotkali się w 1920 r. we wspólnym pokoju moskiewskiego sanatorium. Aby nie przeszkadzać sobie wzajemnie w pracy, nie rozpraszać uwagi współmieszkańca argumentami, postanowili wymieniać listy. Tak w sanatoryjnym pokoju, gdzie przez miesiąc krążą listy, gdzie stłumionym, ale wyraźnym echem odbijają się odgłosy rewolucji, powstaje „Korespondencja z dwóch kątów”.

Nowy bunt wstrząsający ziemią wita Gerszenzon nie bez obaw, ale z nadzieją. Kraina bogactw religii i kultury, do której z przeciwległego kąta wspólnego mieszkania - Rosji wabi go Iwanow, jest mu obca. Obca jest mu pamięć o dziedzictwie przeszłości, która, zdaniem Iwanowa, nadaje twórczości eschatologiczny wymiar. Odrzuca niebieską drabinę, napowietrzną drogę, która – według jego adwersarza, obrońcy uniwersalnych wartości chrześcijaństwa – ma zapewnić ludzkości wewnętrzną wolność poprzez odrodzenie w każdym człowieku drugiego Adama. Gerszenzon przeciwstawi tym pustym wartościom abstrakcyjnym własny dekalog, który stworzy wyzwolony z rąk ciemiężcy proletariat.

Spór dnia i nocy w historii europejskiego humanizmu, niosący odblask tego, co działo się obok, w historii, kończy się u początku XX w. zwycięstwem nocy. Stan wojenny w Polsce jest ostatnią – jak się dziś zdaje – próbą jej przedłużenia. To przeciw niej, przeciw ciemnościom zagrażającym europejskiemu humanizmowi, przeciw niszczeniu uniwersalnych wartości religii i dziedzictwa przeszłości, a przede wszystkim przeciw zamachom na wewnętrzną wolność i godność trwa modlitewna rozmowa Ojca Świętego z Polakami. Rozmowa, która rozlega się donośnie, emitowana via Radio Vaticana w świat. Tym donośniej, im więcej odgłosów śmierci i cierpienia dobiega z odległego kąta Europy – Polski.

13 grudnia 1981 r., po modlitwie „Anioł Pański” odmówionej wspólnie z wiernymi na Placu św. Piotra, Ojciec Święty mówi do rodaków:

- Wydarzenia ostatnich godzin przemawiają za tym, abym raz jeszcze zwrócił się do wszystkich w sprawach naszej wspólnej Ojczyzny z prośbą o modlitwę. Przypominam to, co powiedziałem we wrześniu: nie może być przelewana polska krew, bo zbyt wiele jej wylano, zwłaszcza czasu ostatniej wojny. Trzeba uczynić wszystko, aby w pokoju budować przyszłość Ojczyzny. W obliczu zbliżającego się Sześćsetlecia Jasnej Góry, polecam Polskę i wszystkich Rodaków Tej, która jest dana narodowi ku obronie.

Te słowa, kierowane bezpośrednio do zgromadzonej przed Bazyliką św. Piotra sporej grupy pielgrzymów polskich, docierały do Polski za pośrednictwem Radia Watykańskiego. Nie można ich było ani usunąć z eteru, ani ocenzurować. Jak bowiem zamknąć bądź ocenzurować rozgłośnię nadającą z odległego Rzymu? Można je co najwyżej zagłuszyć, co zresztą władze stosownym służbom nakazały czynić. Ale i na to słuchacze Sekcji Polskiej Radio Vaticana, instruowani przez rozgłośnię, znajdywali sposoby. Zanim jednak bliżej im się przyjrzymy, spróbujmy ponownie wsłuchać się w papieskie rozważania adresowane do Polaków w czasie stanu wojennego.

W homilii z 3 maja 1982 r. padają ważkie słowa:

- Myślę o tej mojej drodze na Jasną Górę, myślę o niej od dawna i pragnę ją odbyć. Uważam to za (...) obowiązek syna wobec Matki. Wobec Niej i wobec mojego Narodu. (...) Uważam też, że powinny być stworzone odpowiednie warunki i na to liczę, w imię dobrego imienia Polski i w imię honoru milenijnego narodu.

Władze stanu wojennego nie dały tej szansy. Nie znaczy to jednak, że powiódł się plan szesnastomiesięcznego stłumienia dialogu Polaków z „ich papieżem”. Jan Paweł II wskazywał rodakom przybywającym na audiencje, ale także wszystkim przez watykańskie radio drogę dialogu-modlitwy, pośrednictwa, zawierzenia Matce Bożej. Podczas audiencji 27 stycznia 1982 r. Ojciec Święty rozpoczyna modlitwę - rozważania jasnogórskie wiadomością o liście napisanym jeszcze przed Bożym Narodzeniem, jaki otrzymał z Polski od internowanych: Odczytałem ten list z głęboką uwagą i wzruszeniem. Tak bardzo był pełen treści: ludzkiej – chrześcijańskiej – polskiej treści. A na końcu – jakby zaproszenie do wigilii – te słowa: „Bądź z nami, jak my jesteśmy z Tobą”.

- Przyjąłem całym sercem to zaproszenie, te słowa – zwracam je zarazem w Twoją stronę, Pani Jasnogórska i Matko mojego narodu. Jakże inaczej mogę odpowiedzieć na ten list – ten jeden i tyle innych, nie napisanych. Bądź z nami! Bądź z nimi! Z uwięzionymi, skazanymi na przymusowe odosobnienie – bez sądu. Z wszystkimi, którzy cierpią z powodu uwięzienia swych najbliższych.

O Matko! Wszak pamiętasz, że Ty sama również byłaś „uwięziona”. Został kiedyś uwięziony Twój Jasnogórski Obraz na szlaku nawiedzenia po Polsce (...) Matko, błagam Cię, aby wyszli na wolność wszyscy, którym tę wolność niesłusznie odebrano.

Wskazywany przez papieża nieustannie, począwszy od pierwszego dnia stanu wojennego, wymiar głębokiej tożsamości Jasnogórskiego Wizerunku i Polski znajduje odzew w listach, które napływają do Radia Watykańskiego jako głosy tych, którzy rozpoznali i podjęli budowany przezeń dialog via Radio Vaticana, rozmowę przez zawierzenie Matce Bożej:

- Modlimy się również za naszą Ojczyznę tak bardzo doświadczaną, za Naród nasz pełen lęku i niepokoju. My stojący u progu wieczności, wpatrzeni w gwiazdę Betlejemską ufamy, że nas Pan Bóg nie opuści, a Królowa Polski, która od wieków opiekuje się naszym Narodem w najtragiczniejszych chwilach dziejowych pośpieszy nam z pomocą, a choćby życiu ziemskiemu groziło niebezpieczeństwo to przejdziemy do Ojca Niebieskiego, gdzie nie ma lęku i trwogi.

Tak oto odradza się przerwany 13 grudnia dialog papieża z wiernymi z Polski. Niezwykła rozmowa stanu wojennego, której strony dysponują diametralnie innymi środkami komunikowania, co nie przeszkadza im we wzajemnym porozumiewaniu się. Stojący u progu wieczności to pensjonariusze z Państwowego Domu Opieki Społecznej w Białaczowie, słuchacze Radia Watykańskiego. Ich list, wysłany tuż przed Bożym Narodzeniem, ale już po 13 grudnia – o czym świadczą dramatyczne zwroty ilustrujące stan polskich serc i umysłów w pierwszych tygodniach stanu wojennego – zostanie opublikowany w marcowym numerze „Radiovaticana Programmes”.

Podjęty w pierwszych tygodniach stanu wojennego dialog, którego eschatologiczny wymiar tak dobitnie odzwierciedla list z Białaczowa, budowany jest wokół symbolu jedności Polski z Częstochową. Zapoczątkowała go papieska „Modlitwa stanu wojennego”. Pod takim właśnie nagłówkiem ukazywały się Jana Pawła II słowa zawierzenia Polski i Polaków, zamieszczane po 13 grudnia na pierwszej stronie każdego numeru polskiego wydania „L’Osservatore Romano”. Redaktor naczelny watykańskiego miesięcznika przypomina po latach, że były one kością w gardle dla władz w Polsce, które robiły wszystko, aby ocenzurować papieża. Niejako na przekór tego typu zamachom, wymierzonym w papieskie słowa płynące do Polski, do „Modlitwy stanu wojennego” przyłączają się kolejni odbiorcy Radia Watykańskiego.

 

W kwietniu 1982 r. słuchacz z diecezji katowickiej przesyła list o szczególnej wymowie, słowa kierowane bezpośrednio do Ojca Świętego:

Tym samym przez listy, ale i w nich samych – będących z natury rzeczy monologową formą wypowiedzi – podjęta zostaje rozmowa. Formuła, którą z całą mocą papież uwydatnia w modlitwie stanu wojennego, w przekazywanych podczas audiencji tamtego czasu wypowiedziach kierowanych do rodaków. Oto świadectwo rozpoznania, niejako zdefiniowania przez nadawcę dialogowej natury wypowiedzi własnej:

Pani Jasnogórska!
Wobec Twojego Wizerunku spotykam się z całym moim narodem w ciągu tego roku sześćsetlecia. W Twoim macierzyńskim
Sercu PROWADZĘ ROZMOWĘ ZE WSZYSTKIMI MOIMI RODAKAMI [podkr. moje – A.W.] – zwłaszcza z tymi, którzy cierpią. Wielu jest takich, którzy cierpią z powodu swoich przekonań (...) W wielu oczach widzę łzy. O Matko mojego narodu! Dopomóż, ażeby „nie dał się zwyciężyć złu – ale zwyciężał zło dobrem (por. Rz 12,21). Na tym polega współczesna próba dziejów.

Bezpośrednie zwroty w drugiej osobie – tak ważne dla każdej dialogowej relacji – do Umiłowanych Rodaków, do Drogich Braci pojawiają się w szczególnie dramatycznej modlitwie w intencji Ojczyzny, kierowanej do wszystkich i każdego, do całej Polski – naszej wspólnej Ojczyzny w dniu uroczystości Bożego Narodzenia, 25 grudnia 1981 r., w trzynastym dniu stanu wojennego:

- Zwracam się teraz do was, Umiłowani Rodacy. Wam przekazuję życzenia od żłóbka betlejemskiego. Wam przekazuję życzenia od Nowonarodzonego. Wam, którzy tutaj jesteście na Placu św. Piotra, reprezentanci „Solidarności” i wszyscy moi Rodacy; WAM, KTÓRZY MNIE SŁUCHACIE W OJCZYŹNIE I GDZIEKOLWIEK NA ŚWIECIE! (...) [podkr. moje – A.W.]. Pragnę, aby te życzenia doszły zwłaszcza do tych, którzy cierpią, którzy są oderwani od najbliższych, których nawiedza może przygnębienie lub rozpacz...

„Nie tylko, ale także” – trzeba je „myśleć łącznie”

Aby pójść głębiej w interpretacji rozmowy ze słuchaczami papieskiego Radia, trzeba ujmować doświadczenie papieża wyrażane w słowach kierowanych z Watykanu i doświadczenie piszących do niego – via Radio Vaticana – tak, aby ich wypowiedzi interpretowały się wzajemnie, by je myśleć łącznie. Tym samym ujawnia się rytm, który można uznać za przejaw interpretacji hermeneutycznej, perspektywy uwalniającej od jednostronności, za wyraz spojrzenia integrującego z szerszym kontekstem.

Rytm, który Tomasz Halik nazywa – za swoim mistrzem akademickim – "nie tylko, ale także". Wracając zatem do rozmowy z lat 1981-1983: za współtwórcę tamtej modlitwy, adresowanej do wielu, w tym także władców tego świata, a emitowanej przez watykańskie radio, uznać trzeba nie tylko papieża, ale także jego słuchaczy. Zwłaszcza tych, którzy potwierdzali listami współudział w rozmowie. A wiadomo, że były ich tysiące.

Żeby zrozumieć fenomen tego, co w każdą środę i każdą nie¬dzielę po 13 grudnia wydarzało się tam, w jakże dalekim wówczas dla nas Watykanie, trzeba odtworzyć krąg hermeneutyczny między wypowiedziami Jana Pawła II i listami płynącymi z Polski. Istnieje, oczywiście, różnica między aktywnością, siłą oddziaływania każdej ze stron, ale przecież doświadczenie papieża wyrażane w słowach płynących z Watykanu i doświadczenie piszących do niego interpretują się nawzajem, trzeba je „myśleć łącznie”.

Kreśląc obraz nieznanego Boga Europy, Halik przypomina mowę św. Pawła do Ateńczyków, wygłoszoną na Areopagu. Poddaje hermeneutycznej wykładni znaną z Dziejów Apostolskich scenę spotkania młodego chrześcijaństwa z antycznym światem greckim. W swej interpretacji ujawnia zbawcze działanie oddalenia, hermeneutycznego dystansu. Apostoł – mówi Halik – wskazuje Ateńczykom „twarz” nieznanego, aż nadto bliskiego Boga w ZWIERCIADLE WYDARZENIA JEZUSA Z NAZARETU, przede wszystkim zaś w paradoksalnym końcu-niekońcu tego wydarzenia: Krzyżu i Zmartwychwstaniu. Ale do tego właśnie już nie dochodzi. Kiedy Paweł wypowiada „wskrzeszenie z martwych” , jedni wyśmiewają go, inni – znudzeni – odchodzą.

Nieznajomość Boga, odrzucenie okazuje się skutkiem nadmiernej Jego bliskości, nie wynika z Jego oddalenia. Zanim jednak rozegra się finał spotkania na Areopagu (finał, trzeba to dodać, ujmowany w wymiarze doraźnym, nie – długiego trwania, bo tu, jak wiadomo, będzie on zwycięski), będący zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla Greków, Paweł przyjmie postawę interpretatora usiłującego przekonać Ateńczyków, że ich oddawanie czci bogom, ich bałwochwalstwo jest w istocie przygotowaniem się na przyjście Chrystusa. W Pawłowej pochwale ich pobożności, pogańskiej pobożności, będącej w swej istociezapowiedzią ołtarza Nieznanemu Bogu, Halik odnajduje właściwy czasom niepewności pedagogiczny sens chrześcijańskiego przepowiadania.

Proponuję przyjrzeć się bliżej Pawłowej postawie interpretatora, realizowanej w modlitwie stanu wojennego; interpretatora usiłującego przekonać słuchaczy, także tych, którzy ponoszą odpowiedzialność za wprowadzanie Polski na drogę tzw. mniejszego zła, do podjęcia wspólnych przygotowań na rzecz spotkania u stóp Pani Jasnogórskiej. Poruszając się po kole, można pytać: Jak zinterpretować rozmowę „czasów niepewności” w horyzoncie pedagogicznego przepowiadania św. Pawła? Czy taka interpretacja nie jest wewnętrznie sprzeczna w obliczu sytuacji, którą wielu – bez wahania – uznałoby za zwycięstwo Kartezjańskiego złośliwego demona kłamstwa, budującego wokół człowieka świat udawanej prawdy? Sytuacji triumfu retoryki „mniejszego zła” ujmowanej – przez niektórych do dziś – jako metafizyczne uzasadnienie stanu wojennego? Sytuacji narzucającej ofiarom kłamstwa – nierzadko wbrew im samym – postawę współuczestniczenia w hermeneutyce podejrzeń?

Odpowiedzią słuchaczy watykańskiej rozgłośni na „udawaną prawdę” stanu wojennego, na retorykę „mniejszego zła”, ale także na każdy gest sprzeciwu wobec słów podszytych kłamstwem, wychwytywany w lot przez cenzurę, jest język uników, mowa nie wprost, styl eufemizmów. Rzecz w tym, że nie jest to mowa poetycka, w której – zgodnie z przewrotną opinią Goethego, przymus budzi pomysłowość – system restrykcji cenzury prowadzi do oryginalnych rozwiązań artystycznych. W korespondencji słuchaczy papieskiego radia, język Ezopowy staje się świadectwem – mimowolnego, a nawet wbrew ich woli – uczestnictwa w hermeneutyce podejrzeń.

Świat „udawanej prawdy” wprowadza restrykcje i reguły, które są nieustannie przełamywane przez tych, którzy nie poddają się jego totalitarnym ograniczeniom. Intensyfikowane zagłuszanie sygnału radiowego wysyłanego do Polski osiąga apogeum w okresach najbardziej doniosłych dla jej historii sprzeciwu:

- Radio towarzyszyło ważnym wydarzeniom początku lat osiemdziesiątych, jak powstanie „Solidarności”, zamach na Jana Pawła II, (stan wo¬jenny w Polsce, który wymagał szeregu działań „ku pokrzepieniu serc” cierpiących rodaków. W tym okresie władze PRL nasiliły zagłuszanie audycji radia watykańskiego – czytamy w artykule okolicznościowym zatytułowanym „50-lecie Sekcji Polskiej”.

 

Proponowane rozwiązania techniczne okazują się skuteczne:

Warto zwrócić uwagę na styl cytowanego listu wysłanego przez słuchacza z Krakowa w styczniu 1982 r. O zagłuszaniu sygnału radiowego mówi się tu nie wprost, pojawiają się niedomówienia i eufemizmy. Tak oto niemal od początku stanu wojennego kształtuje się jego Ezopowy język.
W kolejnych listach wysyłanych do redakcji ich autorzy unikają nawet określenia „stan wojenny”. Smutnym czasem nazywają stan wojenny słuchacze z diecezji łomżyńskiej w liście wysłanym w sierpniu 1982r. Konwencja zostaje podjęta niemal natychmiast i „obowiązuje” przez wiele miesięcy. W liście opublikowanym w lutym 1982 r.: ...ja od 10 tygodni leżę chora – „13 grudnia” i wszystko co się dzieje w naszej nieszczęśliwej Ojczyźnie, pogarsza stan mojego zdrowia – tylko nagła radość by mnie uratowała, może doczekam tej radości, wierzę, że Pani nasza Jasnogórska nie opuści nam dopomoże.

Słownik terminów zastępczych, opisujący bolesne sankcje władz, rozrasta się wraz z upływem miesięcy stanu wojennego. W marcu 1982 r. słuchacz z diecezji katowickiej skarży się redakcji: Przeżywamy również boleśnie naszą nieobecność na audien¬cjach, ale modlimy się razem z Ojcem Świętym, z Wami do Boga, do Królowej Polski – Pani Jasnogórskiej. Bardzo to przeżywamy…

Podążam śladem sprzeciwu wobec złośliwego geniusza kłam¬stwa. Jak wyrwać się ze złowrogiego kręgu hermeneutyki podejrzeń – pułapki, jaką zastawia złośliwy geniusz na każdego, kto zbliży się do granic wytyczonego przezeń świata. Jego władza będąca, jak dowodzi ks. Tischner, symbolem władzy totalitarnej, odwraca świat przez kłamstwo i czyni każdego z nas filarem tego świata. Świata zła, świata udawanej prawdy.

Warunkiem wykroczenia poza zasadę odwetu, opuszczenia złowrogiego kręgu hermeneutyki podejrzeń jest odswojenie – wyrzeczenie się tego, co było częścią mnie. Św. Paweł – przypomina Tischner – mówi o nowym człowieku, który tworzy się na nowo, w nowym początku konstytuuje siebie od nowa jako produkt dramatu. Jak doniosła jest sprawa nowego początku pokazuje – przywoływana przez Tischnera – Hannah Arendt w komentarzu do tekstu św. Augustyna. Uzasadnieniem nowego początku było stworzenie człowieka:

Włączenie rozmowy stanu wojennego w horyzont początku oddala od retoryki języka Ezopowego, odsuwa hermeneutykę podejrzeń, zbliżając – przez odswojenie – ku hermeneutyce ufności. Ku dialogowi, w którym nie ma miejsca na przestrzeń wykluczenia. Aby zachęcić słuchaczy do włączenia się w krąg hermeneutyki ufności, do otwarcia – przez wszystkich i każdego z osobna – nowe¬go początku, papieskie słowo prefiguruje dialog.

Aby to usłyszeć, zacznijmy od przypomnienia listu od osób internowanych w wyniku stanu wojennego, na który papież powołuje się w styczniu 1982 r.: Otrzymałem list z Polski…

Został on wysłany przed Bożym Narodzeniem, a wiec dosłownie w pierwszych dniach stanu wojennego, a jego synowskie przesłanie kierowane do Ojca Świętego: Bądź z nami, jak my jesteśmy z Tobą, Jan Paweł II uznaje za zaproszenie do wspólnej wigilii. Łączy list z Polski, list od uwięzionych z najdonioślejszym w polskiej tradycji gestem przełamania się opłatkiem.

Niemal dokładnie w rok później, u początku Adwentu, tuż przed zbliżającą się pierwszą rocznicą stanu wojennego, 1 grudnia 1982 r. na audiencji generalnej padają słowa, które w uszach słuchaczy papieskiego radia i polskich pielgrzymów zgromadzonych w Auli Pawła VI brzmią niczym dobrze znany refren: Otrzymałem w ostatnich dniach list… To list z Polski, jego autorka – kontynu¬uje Ojciec Święty – pisze: mimo naszej ogromnej słabości, jeszcze to nam zostało, że potrafimy miłować i dlatego nasze kościoły są pełne modlitwy i nadziei…

Papież – jako adresat przywołanego listu, a także wszystkich innych wysłanych i „niewysłanych” z Polski – buduje modlitwę tak, by włączyć do niej jak najszerszy krąg odbiorców (głównym adresatem jest, oczywiście, Pani Jasnogórska); aby zakreślić w niej rozległą przestrzeń dialogu, przestrzeń przejmowania i włączania do wypowiedzi własnej słów i idei wielu korespondencji.

 

W uroczystość Najświętszej Maryi Pani Jasnogórskiej, 26 sierpnia 1982 r., w dzień Jubileuszu 600-lecia; w dzień, na który Polacy czekali od wprowadzenia stanu wojennego – na przemian z lękiem i z nadzieją – papież wygłasza homilię z odległej od Częstochowy kaplicy Matki Bożej w Castel Gandolfo. Nie doszło do tak długo wyczekiwanej pielgrzymki do Polski. „Sześćsetlecie jasnogórskie” odbyło się bez tego, który je ogłosił. Ale jego słowa są obecne – via Radio Vaticana – i na Jasnej Górze, i w Polsce. To apel, aby na zie¬mi polskiej (...) stanąć obok każdego człowieka, nikogo nie eliminując, i postulat dialogu ze wszystkimi przez rzeczywistą umowę społeczną.

Mogą być one, oczywiście, interpretowane – i były tak wówczas przez wielu rozumiane – jako apel do władz. Ale – i tu otwiera się horyzont hermeneutyki ufności – także jako apel do prześladowanych, tych wszystkich, którzy doświadczyli zła stanu wojennego. Jako apel o nowy początek, o odswojenie, o wykroczenie poza zasadę odwetu. Jako zaproszenie do porzucenia hermeneutyki podejrzeń. Dialog, w którym nie ma już miejsca na wykluczenie kogokolwiek, podejmują słuchacze watykańskiego radia.

Znamienny jest list studenta z archidiecezji krakowskiej, wysłany w ostatnich miesiącach stanu wojennego: Nie należy dziwić się, że w obecnej sytuacji poczucie pewności jest tak potrzebne Polakom przychodzącym do Częstochowy i nie tylko [chodzi o udział słuchacza w pielgrzymkach do lokalnych miejsc kultu Matki Bożej, do których w czasie stanu wojennego zachęcał Polaków Ojciec Święty – przyp. A.W.]. Pogrudniowe rozczarowanie i zwątpienie znów zamienia się w nadzieję czegoś lepszego. Stąd przyjazd Ojca św. do Ojczyzny pogłębia oczekiwania gruntownej zmiany myślenia i działania Polaków.

 

Przecież wciąż pamiętamy jakie ożywienie wprowadził swą obecnością, homiliami, modlitwą nasz wielki Rodak w czasie pielgrzymek do Polski. Przyjazd Papieża nie jest oczekiwaniem podobnego buntu robotniczego, lecz oczekiwaniem na wzmocnienie przekonania własnej godności Polaków, na pulsujące pragnienie działania i pracy, na wiarę w opanowanie wad narodowych, na ponowny chrzest Polski.

Oto initium, nowy początek, którego istotą jest odswojenie – wyrzeczenie się tej cząstki siebie, której najtrudniej się pozbyć, wykroczenie poza zasadę odwetu. To nie wezwanie do rewolucji, do buntu, ale – by przypomnieć otwierające niniejszy szkic słowa wybitnego poety Wiaczesława Iwanowa, przeciwstawiającego się w swoim liście mieszkańcowi drugiego kąta moskiewskiego sanatorium – przypomnienie, że najwyższą wartością jest wewnętrzna wolność, niebieska drabina zapewniająca odrodzenie w każdym człowieku drugiego Adama. Podobny wymiar – ukazujący człowieka jako istotę osobową, obdarowaną władzą początku – odsłania list z ostatniego miesiąca stanu wojennego, wysłany tuż po długo wyczekiwanej przez Polaków pielgrzymce Ojca Świętego, do której ostatecznie doszło na przełomie czerwca i lipca 1983 r.; list dokumentujący życiową decyzję initium, decyzję słuchaczki watykańskiego radia:

Hermeneutyka podejrzeń skazuje na działanie w pojedynkę, w kręgu hermeneutyki ufności nowy człowiek odbudowuje więź z innymi. Opisywane w listach przez słuchaczy watykańskiego radia ich pielgrzymki do miejsc kultu maryjnego w Polsce stanowią podwójne świadectwo współuczestnictwa. Są antycypacją wyczekiwanej z nadzieją papieskiej pielgrzymki do Częstochowy na 600-lecie Wizerunku Jasnogórskiego, ale są też manifestacją bycia razem, apelem wspólnoty, która nie może zaakceptować rytmu egzystencji, wyznaczanego zakazem zgromadzeń czy harmonogramem godziny policyjnej.

Manifestowanie hermeneutyki ufności staje się – wraz z upływającymi miesiącami stanu wojennego – coraz wyrazistszą tendencją w korespondencji kierowanej do polskiej redakcji Radio Vaticana. Jej przejawem jest sygnalizowanie potrzeb materialnych tych spośród bliższych i dalszych znajomych czy sąsiadów, którym coraz trudniej było stawić czoło ubóstwu. Kolejne miesiące stanu wojennego coraz bardziej oddalają słuchaczy watykańskiego radia od szyfrów języka Ezopowego. Świadectwem pozbywania się leku, przełamywania strachu jest stopniowe wyzwalanie się nadawców korespondencji z pułapek języka uników i eufemizmów.

Włączona w spór dnia i nocy wspólnota, uczestnicząc wraz z papieżem w rozmowie stanu wojennego, odnajduje swoją tożsamość i podobnie jak jeden z korespondentów sanatoryjnego pokoju w Moskwie, staje po stronie dziedzictwa przeszłości. Podejmując się obrony uniwersalnych wartości, przydaje swojej biografii eschatologiczny wymiar. Zestawiając ze sobą obie korespondencje, ponownie uruchamiam hermeneutyczny postulat: proponuję myśleć je łącznie, a dzielący dystans traktować jako szansę na re-lecture. Tworzona w 1920 r. „Korespondencja z dwóch kątów” prowokowała ważne dla dwudziestowiecznej historii idei pytania, stawiane wobec rodzącego się totalitaryzmu. Rozmowa-korespondecja stanu wojennego powstaje w obliczu tego samego zagrożenia, ale u końca systemu. Kłamstwa złośliwego geniusza, wówczas zaledwie przeczuwane, nie wywołują już lęku.

Natomiast łączne myślenie obu tekstów w horyzoncie współczesności, zakreślonym initium, nowym początkiem wyzwolonym wraz z narodzinami hermeneutyki ufności, pozwala dostrzec w drugim z nich odpowiedź na pytania stawiane przez naznaczonych piętnem rewolucji mieszkańców moskiewskiego sanatorium. Druga z korespondencji – anonimowa, sygnowana tysiącami listów z Polski – staje się ogniwem historii idei, tworzonej, jak się okazuje, NIE TYLKO przez jej generałów, ALE TAKŻE: szeregowych uczestników.

ALEKSANDER WOŹNY, dr hab. prof. nadzwyczajny Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego, stypendysta Fundacji Jana Pawła II.

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Stan wojenny w Radiu Watykańskim
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.