10. Ani żadnej rzeczy...
- Patrz, tata kupił gówniarzowi samochód i teraz się dziecko buja po mieście. Kiedy powiedziałem: - Słuchaj, może wyjechał na wakacje do roboty dwa albo trzy lata pod rząd i zarobił, zostałem wyśmiany.
Agnieszka Lisak powiedziała swojego czasu bardzo mądre słowa: "Znacznie bardziej od naszych porażek bolą nas sukcesy innych". I tak rzeczywiście jest. Jeśli byłeś z sąsiadem zagrać w totka. Ty nic nie wygrałeś a jemu zwróciło się za kupon, to twoja przegrana schodzi na dalszy plan, najgorsze jest to, że on nic nie stracił. Zazwyczaj stosujemy wtedy uśmiech numer 4 (czyt. i tak stracisz te trzy złote). W tym temacie jednak nie to jest najistotniejsze. Dzisiejszy świat wyraźnie rozgraniczył pojęcie POŻĄDANIA.
Sprzedać czy nie sprzedać
Miałem wątpliwą przyjemność być na wielu szkoleniach sprzedażowych. Jedne różnią się od drugich, ale łączy je kilka elementów. Na jednym z takich szkoleń prowadzonych przez mojego równolatka (rocznik '85) siedział obok mnie bardzo przyjazny i dobrze zorientowany w temacie czterdziestolatek. W nudniejszych momentach wykładu lub scenek sprzedażowych dyskutowaliśmy o przyszłości polskiej piłki nożnej, rozmiarach schabowego na obiedzie i o kilku innych frapujących nasze głowy sprawach. W pewnym momencie Pan prowadzący zwrócił się do mojego współrozmówcy: - Niech pan nie rozmawia, to nauczy się Pan czegoś. Na to mój współrozmówca bez mrugnięcia okiem wystrzelił do prowadzącego: - A czego Pan mnie może nauczyć? Sprzedał pan coś w życiu oprócz tych płytkich gadek tutaj? Ja prowadzę firmę od 15 lat. Sprzedałem więcej rzeczy niż pan dni jest na świecie. Niech Pan mi powie, jakie ma pan doświadczenie w sprzedaży, że chce mnie pan uczyć?
Prowadzący upodobnił się do ryby, zapowietrzył i tyle zostało z jego trenerskiego autorytetu. Ale to tak przy okazji. W trakcie szkolenia zwróciłem uwagę na bardzo ważną rzecz. Padło tam takie pytanie: Jak ważna jest etyka w sprzedaży? Mój współrozmówca nie czekał długo z odpowiedzią: - Słuchaj gościu. Jeśli sprzedaż coś klientowi, kierując się tylko swoim zyskiem, a nie spełnieniem jego potrzeb, to strzelasz sobie samobója. Jeśli nie będzie zadowolony z zakupu, to raz, że do ciebie nie wróci, chyba żeby dać ci w pysk, dwa, nie poleci cię nikomu innemu, trzy, tak zjedzie ci opinię, że grono twoich potencjalnych klientów zmniejszy się o całą jego rodzinę i znajomych. Trudno się z tym nie zgodzić.
Jeśli w swoim życiu kierujemy się chciwością, to prędzej czy później, ta chciwość będzie nas pchała do robienia wszystkiego, by osiągnąć swój cel - nawet kosztem innych. Nie, to nie samo pragnienie jest złe, przeciwni. W końcu zawsze sobie trzeba jakieś cele stawiać. Ważne jest to, jaką drogę obierzemy, by do tego celu dojść.
Którejś zimy podwoziłem mojego znajomego z pracy do domu. Stanęliśmy na światłach, na dużym skrzyżowaniu, obok nas zatrzymał się piękny mercedes - wyglądał bajecznie. Mój znajomy zauważył, że za kierownicą tego okazu siedzi - jak to on określił - "jakiś gówniarz". Skwitował to bardzo krótko i dosadnie: - Patrz, tata kupił gówniarzowi samochód i teraz się dziecko buja po mieście. - Kiedy powiedziałem mu: Słuchaj, może wyjechał na wakacje do roboty dwa albo trzy lata pod rząd i zarobił, zostałem wyśmiany. Bałem się, że kumpel udusi się pasem bezpieczeństwa z tego chichotu. Smutne, ale prawdziwe podejście do cudzego posiadania. Można zwrócić uwagę na piękny samochód, albo na "gówniarza" w środku.
Włosy stają mi dęba, kiedy słyszę rodzinne narzekania. Tej ciotce to się dobrze powodzi. Widziałaś jaką chałupę postawiła z tym swoim mężem? Pluton wojska by się tam zmieścił i to każdy żołnierz w innym pokoju. Albo: mojemu bratu to się wszystko udaje, on to ma szczęście, a ja to nawet dwójki w totka nie trafię (pytanie, czy kiedykolwiek wysłała kupon). Ciekawe jest to, że w tym samym czasie rodzinka może oglądać program o milionerach, bilionerach i innych szejkach arabskich i ich to nie rusza. Potrafimy wybaczyć bogactwo komuś, kogo nie znamy, komuś, kto jest daleko stąd, ale jeśli nasza ciotka z wioski obok ma lepszy samochód niż my, to już jest źle. A gdyby tych zazdrośników spytać: - Czy chciałbyś/chciałabyś, by twoja siostra była biedna i cierpiała? Żeby przychodziła prosić cię o pomoc?
Czemu tu się dziwić. Świat uczuć i wartości coraz częściej przegrywa ze światem posiadania i przepychu. Tylko, ilu już takich było, co wszystko mieli, a byli nieszczęśliwi? Lider Nirvany, Magik z Kaliber 44 czy Emy Winehause. Nie mieli jednego - spokojnego serca.
Powiedzmy otwarcie, pożądanie nie jest zewnętrznym uczynkiem, ale stanem ducha człowieka. Bóg, zabraniając pożądania cudzej własności, pragnie uchronić nasze serce przed zatraceniem w chorobliwej zazdrości i chciwości. Pokazuje kierunek, i ostrzega przed rafami, kuszącymi swym pięknem jak świecące neony.
Skomentuj artykuł