Proszę księdza Kaczkowskiego o wstawiennictwo za Alfiego
Wierzę, że najlepszym sprzymierzeńcem rodziny chłopca po drugiej stronie Nieba będzie ks. Kaczkowski, który przecież był jednym z największych autorytetów zakresie opieki nad nieuleczalnie chorymi. Prosimy więc go o wstawiennictwo w tej trudnej sprawie.
Sprawa #AlfieEvans, co zrozumiałe, budzi w nas wszystkich ogromne emocje. W sieci można znaleźć wiele niezweryfikowanych i niepotwierdzonych informacji, które mają nas utwierdzić w przekonaniu, że Alfie padł ofiarą zbrodniczej służby zdrowia (pojawiają się między innymi informacje o tym, że jego choroba jest konsekwencją szczepienia, że szpital, w którym przebywa dziecko, "słynie" ze sprzedaży organów itd.).
Ja nie wierzę w to, by lekarze po prostu dążyli do "wyeliminowania" małego pacjenta. Ale nie oznacza to, że wyrok brytyjskiego sądu przyjmuję ze spokojem.
Adam Szustak OP staje w obronie Alfiego: zniech ta machina śmierci zostanie przerwana>>
Szpital od więzienia różni się tym, że człowiek może z niego wyjść, kiedy zechce - na własne żądanie. Nikt nie może poddać nas procedurom medycznym, na które nie wyrażamy zgody. W przypadku osób niepełnoletnich, sytuacja się komplikuje, bo osobami odpowiedzialnymi za dziecko są rodzice. Oni jednak również mają prawo zabrać dziecko ze szpitala (chyba, że zaniechanie leczenia zagraża jego życiu - wtedy słusznie lekarze oddają sprawę do rozpatrzenia sądowi).
Rodzice Alfiego nie chcą jednak wywieźć go do szamana, który twierdzi, że uzdrowi chłopca podawaniem witaminy C lub że odtruje jego ciało po szczepionce. Mama i tata chłopca z Liverpoolu chcą, aby sąd wyraził zgodę na transport chorego do jednego z najlepszych szpitali dziecięcych w Europie, który zadeklarował chęć pomocy i opieki nad nim. Wiemy też, że Alfie otrzymał włoskie obywatelstwo - tym bardziej niezrozumiałe, niepojęte jest, czemu blokowany jest wylot dziecka do Rzymu.
Ja rozumiem, że współczesna medycyna (a także Kościół katolicki, o czym nie każdy wie), sprzeciwiają się stosowaniu uporczywej terapii. Nawet św. Jan Paweł II prosił przecież o to, by pozwolono mu odejść. W przypadku Alfiego jednak nie jest łatwo ocenić, co jest uporczywą terapią - chłopiec przeżył przecież bez urządzeń wiele godzin, a do tego niektóre szpitale wyraziły chęć dalszej diagnostyki dziecka (co, być może, pozwoliłoby dowiedzieć się więcej o samej chorobie i w przyszłości tę wiedzę wykorzystać). Nie można więc powiedzieć, że przetransportowanie dziecka do Włoch to skazywanie go wyłącznie na cierpienie - zwłaszcza, że pielęgniarz, który miał brać udział w transporcie, czynników podwyższonego ryzyka się nie dopatrzył.
Anestezjolog dziecięcy, dr Marcin Rawicz, mówi, że umierający pacjent nie powinien czuć głodu, duszności, bólu, zimna i strachu. Bardzo chciałbym, aby lekarze i pielęgniarze ze szpitala Alder Hey zadbali o to, aby tak właśnie było, jeśli dalsze leczenie przyczynowe ma nie przynieść skutków. Dziecko powinno być nawadniane, mieć podawany tlen, a jego rodzice - mieć możliwość nieustannego przebywania z synem.
Być może, na podstawie postanowienia sądu apelacyjnego, Alfie zostanie jednak przetransportowany do Rzymu. Skoro o to proszą jego rodzice (mający pełnię praw rodzicielskich) w porozumieniu z włoskimi lekarzami, uważam to za najlepszą drogę w tej sytuacji.
Alfie, modlimy się za Ciebie i Twoją rodzinę. Wierzę, że najlepszym sprzymierzeńcem rodziny chłopca po drugiej stronie nieba będzie ks. Kaczkowski, który przecież był jednym z największych autorytetów zakresie opieki nad nieuleczalnie chorymi. Prosimy więc go o wstawiennictwo w tej trudnej sprawie.
***
Tekst pochodzi z bloga katolwica.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł