Refleksje duszpasterza, katechety vol. II
Niestety fala uczniów, wypisujących się z katechezy przeze mnie prowadzonej w szkole średniej, się powiększa. Dlaczego? Kto by pomyślał, że powodem może być sytuacja, która nastąpiła na moich lekcjach na początku roku szkolnego 2011/2012.
Wraz z początkiem nowego roku szkolnego zastanawiałem się, co można byłoby zmienić (wprowadzić) w lekcji religii, którą już prowadzę jedenasty rok, żeby jeszcze bardziej zaciekawić moich uczniów sprawami, które są niebywale ważne w życiu, a dotyczą wyznawanej przez nas wiary z przełożeniem na konkretne życie. Tym bardziej, jak się okazuje, wielu uczniów szkoły średniej nie ma konkretnych zainteresowań, o które zawsze staram się pytać na początku roku szkolnego, kiedy zaczynam pracę z nową klasą.
Myśląc nad tym, co byłoby dla moich wychowanków poszerzeniem, a nawet wręcz możliwością zainteresowania ich ważnymi tematami, postanowiłem wprowadzić do moich lekcji lekturę obowiązkową. Sięgnąłem więc po dwie książki, które między innymi przeczytałem podczas wakacji i podałem je jako obowiązujące w tym roku szkolnym (jedna w pierwszym semestrze, a następna w drugim). Cieszyłem się tym pomysłem, bo myślałem, że obie powieści bardzo się spodobają moim wychowankom ze względu na poruszane w nich zagadnienia.
Niestety bardzo szybko dowiedziałem się, że mój pomysł jest ponoć beznadziejny. Okazało się, że młodzież na wieść o lekturach obowiązkowych, bardzo się oburzyła. Posypały się z ich strony słowa niezadowolenia mniej więcej takie: "nie będziemy czytać tych książek"; "mamy dużo lektur (w domyśle streszczeń) i dlatego nie mamy czasu, by czytać jeszcze książki na zaliczenie z religii". Z przykrością muszę napisać, że na tym się nie skończyło. Kiedy pomimo nakłaniania mnie (a nawet szantażowania) do zmiany decyzji, nie uległem mocnej presji, uczniowie zaczęli się wypisywać, a w jednej klasie (maturalnej) nawet masowo, zrobiło mi się bardzo przykro. Pomyślałem sobie, że ci ludzie, którzy odeszli z katechezy z powodu zadania lektur, nawet ich nie dotknęli palcem, nawet nie spróbowali się nimi zainteresować.
W tym miejscu rodzi się dość smutna refleksja. Stawiając młodzieży większe wymagania, mogę jako nauczyciel stracić na "popularności" i skoro katecheza nie jest lekcją obowiązkową, utracić nawet sporą część uczniów. Zastanawiam się tylko, dlaczego w mojej szkole i w wielu innych nie ma jeszcze zajęć z etyki. To jest naprawdę niesprawiedliwe. Uczniowie, którzy nie chodzą na lekcję religii, powinni też poznawać zasady postępowania, a nie unikać, często z winy dorosłych, poznawania tychże norm, które pozwolą im dobrze funkcjonować w społeczeństwie.
Mam żal do tych ludzi, którzy mając władzę, nie uregulują kwestii: religia albo etyka do wyboru w każdej szkole. Tak jak jest teraz, prowadzi do dużego luzu wśród młodzieży, której daje się czasem prawo wyboru między wspomnianymi przed chwilą tak ważnymi przedmiotami, ale tam gdzie nie ma tego wyboru, oducza się ich poczucia obowiązku i pokazuje się w ten sposób, że można na przedmiot związany z naszą wiarą nie chodzić.
Nawet osoby, które nie wypisały się z katechezy, często na nią nie przychodzą z wydawałoby się błahego powodu, jakim jest umieszczenie tych lekcji na początku lub końcu dnia zajęć. Uczniowie czasem sami mówią, że śpieszą się do domu, mają jeszcze coś do załatwienia i "uciekają" lub zwalniają się (kiedy mają skończone osiemnaście lat), i tak naprawdę tracą kolejną okazję do pogłębienia swojej wiary, wiedzy o niej.
Myślę, że jeśli tej sprawy się odpowiednio nie uporządkuje, duża część młodzieży odejdzie z lekcji religii i to spowoduje, że ta jakby ostatnia szansa zainteresowania ich sprawami wiary, moralności, odpłynie. Klimat, jaki się wytworzył wokół Kościoła, obecności katechezy w szkole, często tylko upewnia osoby niechętnie patrzące na obecność lekcji religii w placówkach oświatowych i prowadzi do częstszego niż kiedyś wypisywania uczniów z tego przedmiotu.
Dla zainteresowanych dobrymi powieściami podaję tytuły ciekawych książek, które stały się obowiązujące w tym roku na lekcjach religii, które prowadzę w szkole. Youcat (polski), wyd. św. Paweł 2011r. - pełni rolę podręcznika uzupełniającego katechezy prowadzonej przeze mnie w szkole, oraz książki do przeczytania: Francine Riverso, "Dziecko pokuty", Polwen (Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne) Radom 2009; Charles Martin, "W Pogoni za świetlikami", WAM Kraków 2011.
ks. Krzysztof Spławiński, duszpasterz i katecheta
Skomentuj artykuł