Rosjanie wygnali z Afganistanu 4 mln ludzi. Najbardziej cierpiały dzieci

Rosjanie wygnali z Afganistanu 4 mln ludzi. Najbardziej cierpiały dzieci
Afgańskie dziecko w obozie dla uchodźców. Fot. Depositphotos.com

Radziecka okupacja wygnała z Afganistanu do sąsiednich państw prawie cztery miliony ludzi. Uciekali przed bombardowaniami wsi, przed biedą, a czasami przed poborem synów do komunistycznego wojska albo do plemiennych milicji lub oddziałów mudżahedinów - pisze Piotr Łukasiewicz w książce "Talibowie. Przekleństwo czy nadzieja Afganistanu"

Do obozów, powstających systematycznie od 1980 roku na terenach pakistańskiej Prowincji Granicznej, napływały wciąż nowe fale ludzi uciekających z Afganistanu. Przybywały tam całe rodziny, często wiedzione przez kobiety, ponieważ mężczyźni albo zginęli, albo podjęli walkę po którejś stronie wojny domowej. Obozy z czasem zaczęły przypominać wsie albo małe miasteczka, kiedy namioty dostarczane przez ONZ-owską agencję do spraw uchodźców nie wytrzymywały ostrej zimy.

DEON.PL POLECA

Żywicielami rodzin stawiali się mali chłopcy

Dzieci, głównie młodzi chłopcy, stawały się żywicielami całych rodzin i podejmowały się najgorszych prac, na przykład przy sortowaniu śmieci zwożonych z ulic pakistańskich miast albo z zaplecza pobliskich bazarów. To była jedna z najcięższych robót, trzeba było oddzielać złom lub makulaturę od resztek jedzenia, od gnijących warzyw. Mniej więcej dwunastoletni chłopcy przekopywali się przez góry śmieci na wysypiskach za miastem, w pobliżu obozu. Chorzy, pokryci bliznami i ranami od dotykania toksycznych śmieci, zmuszani byli do pracy przez własnych rodziców albo bywali najmowani za niewielkie sumy pakistańskich rupii przez miejscowych biznesmenów. „Sortowałem śmieci całe życie!”, chwalił się reporterowi „New York Timesa” czternastoletni Szahin Rabbani w 2002 roku, urodzony w Pakistanie, po tym jak jego rodzina musiała uciekać z Afganistanu podczas wojny z Armią Radziecką.

Partyzantka afgańska rozpoczęła się, zanim jeszcze żołnierze radzieccy weszli do Afganistanu z całą potęgą armii ZSRR. Od końca lat siedemdziesiątych mieszkańcy prowincji burzyli się przeciwko afgańskim komunistom próbującym przy wsparciu radzieckich doradców zmieniać wiejskie społeczności. W miastach wybuchały rewolty, bardzo często krwawo tłumione. W kwietniu 1978 roku zamachowcy zabili premiera Dauda wraz z rodziną – tego samego, który zresztą kilka lat wcześniej sam dokonał zamachu stanu i zdetronizował ostatniego afgańskiego króla Zahira. Upadała afgańska republika, a ludność, choć niespecjalnie chętna do obrony dawnych elit, przeczuwała, że reformy rolne i społeczne nowych komunistycznych władz będą jednak bardziej opresyjne. Stąd działania pierwszych afgańskich partyzantów, którzy jeszcze przed wkroczeniem Rosjan wzniecali opór przeciwko reformom.

Dzieci były bronią przeciwko Rosjanom

Odpowiedzią rządu na ich rewolty były pierwsze karne ekspedycje przeciw zbuntowanym wsiom oraz pierwsze fale uchodźców uciekających z dziećmi do Pakistanu. Wkroczenie wojsk radzieckich, by wspomóc komunistyczną władzę, tylko zaogniło gniew ludu i wzmogło jego opór. Partyzantka afgańska gotowa była do walki z okupantem do samego końca, a dzieci i młodzi chłopcy byli bronią używaną przeciwko Rosjanom. Jeśli dzieci miały rodziny, to wychowywano je w duchu dżihadu, miały być gotowe do długiego wysiłku duchowego i fizycznego. Jeśli rodzin nie było, a ojcowie zginęli w walce, chłopcy w obozach uchodźców szli do miejscowych medres, czyli szkół, by tamtejszy mułła zastąpił im ojca i wykształcił w podstawowej wiedzy życiowej, wojskowej i  oczywiście religijnej do  pomszczenia „męczenników dżihadu”.

Rosjanie prowadzili w Afganistanie walkę wyniszczającą w celu zduszenia ośrodków oporu, wypędzali ludzi ze zbuntowanych wsi i niszczyli podstawy materialne sprzyjające istnieniu partyzantki. Stąd fale uchodźców – ludzie uciekali, ponieważ Rosjanie nikogo nie oszczędzali i dokonywali zmasowanych nalotów albo ostrzałów pozycji mudżahedinów we wsiach. Kiedy w afgańskiej wsi pojawiali się mudżahedini, istniało duże prawdopodobieństwo, że niebawem nad wsią pojawią się rosyjskie samoloty i śmigłowce. Skala nalotów przeszła wyobrażenie Afgańczyków, zatem po kilku karnych operacjach Rosjan wielu z nich wolało się spakować i uciec: najpierw do jaskiń w pobliskich górach, a następnie do obozów uchodźców w sąsiednim Pakistanie. Całe rodziny maszerowały, prowadząc jedno lub dwa juczne zwierzęta wyznaczone do dźwigania najcięższego dobytku. Dzieci były w takich sytuacjach najmocniej straumatyzowane, a w obozach pakistańskich często pojawiali się chłopcy i dziewczęta ranni w nalotach, czasami poparzeni od ognia. Niektórzy z nich padali ofiarą małych min przeciwpiechotnych.

Dzieci traciły rodziców i wzrastały w żałobie i cierpieniu

Całe pokolenia afgańskich chłopców i dziewcząt od 1979 roku wzrastały w cierpieniu i żałobie po zmarłych i poległych, często wykazując objawy tzw. stresu bojowego. Matki informowały lekarzy w obozach, że ich dzieci całymi dniami siedzą w stuporze, bez ruchu: „Moje dziecko już nie jest normalne. Tylko ze mną siedzi. Jak w więzieniu. Po prostu siedzimy całymi dniami”.

Ten fenomen miał się powtarzać w następnych dekadach. Afgańskie dzieci traciły rodziców i  były świadkami śmierci swoich sąsiadów z rąk kolejnych opresorów. Nie było ważne, czy giną pod bombami Rosjan, czy od ostrzału artylerii armii afgańskiej, od działań milicji warlordów czy wreszcie z  powodu uderzeń amerykańskich dronów. Pierwszą reakcją był szok, żałoba, a później chęć działania i pomszczenia zabitych  – głównie z  miłości i żalu, ale również z  powodu obyczaju społecznego nakazującego pomstę ze  strony pozostałych przy życiu potomków.Piotr Łukasiewicz Piotr Łukasiewicz "Talibowie. Przekleństwo czy nadzieja Afganistanu" (MANDO)

Kilkuletni chłopcy trafiali pod opiekę nauczycieli religijnych, którzy kierowali ich ku kontynuacji wojny. Przepytywani przez amerykańskich dziennikarzy w obozach uchodźców nie znali innej rzeczywistości niż wojna i ucieczka z kraju. Pytani o swoją przyszłość, przeważnie odpowiadali, że „po skończeniu szkoły chwycą za broń jak wszyscy inni wielcy mudżahedini i pomszczą śmierć ojca albo brata”. Pytani o przyszłość odpowiadali jedynie „dżihad”. Ogłaszali, że będą walczyć z Rosjanami do końca, do wygnania ich z ojczyzny. Ale też swojej ojczyzny właściwie nie pamiętali, nie wiedzieli dokładnie, co to znaczy być Afgańczykiem, czyli człowiekiem z wielonarodowego państwa. Kiedy uciekali z Afganistanu przed wojną i biedą, trafiali przeważnie do jednorodnych etnicznie obozów, gdzie zyskiwali nową tożsamość: uchodźcy, mściciela, człowieka religijnego. Ci, którzy trafiali do miejscowej medresy, spotykali podobne do siebie ofiary rosyjskiej inwazji, sieroty po zaginionych lub zabitych rodzicach.

"To się skończy, kiedy wyjdą Rosjanie"

Miejscowi komendanci szukali w obozach uchodźców żołnierzy do swoich oddziałów. Bardzo często żołnierzami stawały się kilkunastoletnie dzieci, którym nie było potrzebne wyrafinowane szkolenie wojskowe. Wystarczały proste czynności, jak nauka obsługi broni, bo w środowisku, gdzie broń nosi się na co dzień, gdzie mężczyźni codziennie paradują z karabinami przewieszonymi przez ramię, dodatkowe lekcje strzelectwa wydawały się zbędne. Zresztą niektórzy z przywódców medres zdawali sobie sprawę z zaklętego kręgu przemocy, w jakim znaleźli się ich podopieczni. Mówili zachodnim dziennikarzom odwiedzającym obozy, że woleliby, by ich chłopcy zostali kiedyś inżynierami albo lekarzami, a nie żołnierzami. Dużo w tym było usprawiedliwiania się przed światem, ale nie było widać chęci przerwania tego cyklu kształcenia młodocianych żołnierzy, których zastępować będą kolejni młodociani żołnierze. Nikt nie umiał przerwać tego cyklu, ponieważ ostatecznym argumentem w tych latach zawsze był zwrot: „…kiedy wyjdą Rosjanie”. „Wojna z Rosjanami była usprawiedliwiona, ponieważ byli to bezbożni komuniści”, mówili nauczyciele.

Tekst jest fragmentem książki "Talibowie. Przekleństwo czy nadzieja Afganistanu?" autorstwa Piotra Łukasiewicza (wyd. MANDO). 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Piotr Łukasiewicz

Święta wojna. Jak „boży posłańcy” zawładnęli Afganistanem?

Latami przebywali w ukryciu, by w XXI wieku zawładnąć areną międzynarodową i podbić media. Akty rebelii, zamachy samobójcze, pogarda dla kobiet – to talibowie widziani oczami Zachodu. Ale...

Skomentuj artykuł

Rosjanie wygnali z Afganistanu 4 mln ludzi. Najbardziej cierpiały dzieci
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.