Świętość bez różowych policzków

Świętość bez różowych policzków
(fot. shutterstock.com)

Zdecydowana większość ludzi utożsamia świętych z niezwykłymi wybrańcami Boga, którzy już od urodzenia prowadzili pobożne, ułożone, spokojne, wręcz wzorowe życie. Żadnych potknięć, żadnych wątpliwości, zero grzechu, a już na pewno nie problemy z wiarą. Trochę jakby wierzyli w kalwińską predestynację. A to przecież nieprawda!

Przeciętny człowiek, słysząc słowo "świętość", myśli o czymś, co jest dla niego nieosiągalne, zarezerwowane dla jakichś wybitnych jednostek. Często jest też tak, że święci kojarzą się nam z ludźmi odrealnionym, oderwanymi od tego świata.

DEON.PL POLECA

I nie jest to wina ludzi, którzy nie potrafią dotrzeć do prawdziwych informacji o życiu świętych. Dużą rolę odegrał tu sam Kościół. Wszyscy doskonale znamy obrazy, wiszące w świątyniach, na których święci z różowymi policzkami, pięknie ułożonymi włosami klęczą, patrząc w niebo. Wszyscy też często słyszymy "ocenzurowane" wersje życiorysów świętych, bo przecież kogoś mógłby zgorszyć fakt, iż osoba wyniesiona na ołtarze przez Kościół prowadziła życie pełne ziemskich uciech, zanim się nawróciła. Skutkiem tego jest wizerunek ciapowatych świętych zza mgiełki ze świecącą aureolką. Kto by chciał kogoś takiego naśladować? Od samego słuchania można się zanudzić na śmierć.

A święte kobiety? Najczęściej kojarzą się ze skromnymi, spokojnymi i posłusznymi zakonnicami, które - rozmodlone - siedzą zamknięte za murami klasztornymi, ewentualnie raz na jakiś czas wychylając zza nich nos, aby pomóc bezdomnym lub sierotom. Doskonałym przykładem jest Matka Teresa z Kalkuty. Znamy ją jako kobietę, która miała ogromne serce i oddała całe swoje życie, by służyć najbardziej potrzebującym. Ale już mało kto wie, jak wiele cierpliwości musiała wykazać, chcąc pójść za swoim powołaniem, ile musiała się nawalczyć z przełożonymi i hierarchami, jak musiała się dopraszać o pozwolenie na rozpoczęcie działalności na ulicy. Ile osób zdaje sobie sprawę, że ta "dobra kobieta" przez cały okres posługi w Kalkucie żyła w niezwykle trudnych ciemnościach duchowych, że po ludzku było jej bardzo ciężko? Mimo to uśmiech nigdy nie schodził z jej twarzy.

Odtrutką na te niepełne, polukrowane i strasznie nieciekawe "żywoty świętych", jakie są nam często serwowane, jest książka Joanny Petry Mroczkowskiej "Niepokorne Święte". Znajdziemy w niej niesamowite historie, pokazujące prawdziwe, trudne i równocześnie inspirujące losy odważnych kobiet. Od Katarzyny ze Sieny, która potrafiła pouczać władców europejskich potęg, przez Joannę d’Arc - najpierw skazaną na stos, potem zrehabilitowaną przez Kościół i ogłoszoną świętą, po Stanisławę Leszczyńską - nieustraszoną położną z Auschwitz, gdzie wbrew rozkazom hitlerowców odebrała ok. 3000 porodów.

Jak pisze sama autorka: "Jeśli święci mają być dla nas źródłem inspiracji, musimy ich poznać od kuchni. Nie zamierzamy słuchać o ludziach tak pobożnych od kolebki, że już jako niemowlęta nie chcieli ssać piersi we wzniosłym geście pokuty. Chcemy zobaczyć, że byli jak my. Wtedy dopiero uzmysłowimy sobie, że możemy być jak oni".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Świętość bez różowych policzków
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.