Słyszysz, co mówi do ciebie dziecko?
Rodzice, którzy chcą wiedzieć, co ich dziecko robi i jak mu się układa, muszą się z nim komunikować. Jeśli regularnie rozmawiają ze swym malcem, to większe jest prawdopodobieństwo, że również gdy ten dorośnie, nie stracą z nim kontaktu.
Nie każde dziecko opowiada chętnie bądź dużo o sobie, poza tym większość milusińskich przechodzi tzw "fazy milczenia" - ale każde musi mieć częste okazje do rozmowy z kimś dorosłym.
Rozmowa to jednak jeszcze nie wszystko. Wielu rodziców ma tendencję do powtarzania tego samego, za każdym razem coraz wyższym tonem. Prowadzi to do tego, że samo mówienie nie pociąga za sobą już żadnych konsekwencji. Lepiej jest mówić ciszej, ale być konsekwentnym w działaniu. Tutaj rządzi taka zasada: w przypadku mniejszych dzieci więcej "kierowania", a u starszych - "komunikacji".
- Miejcie czas na słuchanie: nawet wtedy, kiedy jest o nie trudno, znajdźcie kilka minut. Regularnie komunikujcie się ze swoim dzieckiem, nawet jeśli będzie chciało porozmawiać na pięć minut przed pójściem do łóżka. Najlepiej byłoby, gdyby rodzina wspólnie spożywała jeden z posiłków. To jest minimalny wymóg: dziecko powinno raz dziennie wspólnie zjeść posiłek z dorosłym. Telewizor bezwzględnie zabija rozmowę i dlatego też podczas jedzenia nie powinno się go oglądać.
- Jeżeli w danym momencie nie macie czasu, ustalcie termin, kiedy porozmawiacie z dzieckiem (z maluchami lepiej to zrobić od razu). Wasza pociecha musi być pewna tej daty - nie wolno jej zmienić.
- Dziecko zawsze powinno mieć możliwość porozmawiania sam na sam z jednym z rodziców lub z opiekunów.
- Podczas rozmowy należy dziecku poświęcić całkowitą uwagę. Trzeba dać się milusińskiemu wypowiedzieć. Dorośli mają tendencję do proponowania natychmiastowych rozwiązań, oferowania swoich rad i wygłaszania wykładów. Oprzyjcie się tym pokusom. Lepiej jest tylko słuchać.
- Rozmowa w żadnym wypadku nie może być przesłuchaniem! Jeżeli dziecko mówi o swoich kłopotach - okażcie cierpliwość oraz wyrozumiałość i niekoniecznie komentujcie.
Jak rozmawiać z dzieckiem?
- Nawiążcie kontakt wzrokowy.
- Mówcie spokojnie, ale zdecydowanie.
- Unikajcie "pytań", jeśli od dziecka oczekujecie wyjaśnień. A więc nie: "Może teraz posprzątasz?" (Odpowiedź dziecka: "Teraz nie".); "Może pozmywamy?" (Odpowiedź dziecka: "Nie. Najpierw chcę pooglądać serial").
- Wypowiedzi formułujcie w prosty sposób.
Co rodzina, to inny sposób rozmawiania ze sobą. Jeżeli rodzice nie mają zbyt wiele czasu dla dzieci, to cierpi też na tym jakość komunikacji. Tutaj mogą być pomocne pewne rytuały.
Opowiadania na dobranoc
Dzieci uwielbiają historie, i to najczęściej te opowiadane ustnie, a nie czytane czy też puszczane z taśm. Niezbyt doświadczeni "opowiadacze-gawędziarze" mogą wcześniej przeczytać sobie jakieś utwory, a potem je opowiadać dzieciom. Nie jest raczej wskazane czytanie tych historii małym dzieciom, bo dla nich liczy się każde słowo i gest, a nie bierne odtwarzanie.
Jeśli chodzi o "makabryczne opowieści", ważne jest, żeby nie starać się w nadmierny sposób sprostać oczekiwaniom dziecięcej wyobraźni. To właśnie maluchy - a pośród nich przede wszystkim te niespokojne i trudne - często przeliczają się ze swoimi możliwościami co do słuchania bez lęku.
Dlatego też konieczne jest rozładowywanie takich historii - na przykład, że jest jakaś stara kobieta, która ma kłopoty ze snem i którą można zobaczyć nocą na drodze, albo jest jakieś zwierzę, które wydaje dziwne odgłosy na dachu. Po skończeniu opowieści często pada pytanie: czy ta historia była prawdziwa, czy wymyślona - wiadomość, że narodziła się podczas obiadu, działa wtedy uspokajająco. Opowiadanie historii ma podwójną funkcję: Po pierwsze jest ono pewnym rytuałem przed pójściem spać, który kończy dzień. Po drugie: stanowi pozytywne doświadczenie dla dziecka, bo czuje ono, że ktoś się stara i specjalnie dla niego coś wymyśla.
Kiedy podczas opowiadania historii na dobranoc pojawiają się jakieś problemy, bo dzieci albo są niespokojne, albo cały czas przeszkadzają, to wtedy sprawdza się zmodyfikowany porządek czasowego odosobnienia (time-out): jeśli padnie "trzy", dorosły opuszcza pomieszczenie i w tym dniu historia nie jest opowiedziana do końca. W ponad 98 procentach wypadków dzieci nie pozwalają, żeby do tego doszło.
Podczas opowiadania jeszcze raz pojawia się okazja do wspólnej krótkiej rozmowy. Konflikty, do których doszło w danym dniu, mogą zostać wówczas wyjaśnione w spokoju - zgodnie z dewizą: nigdy nie idź spać z kimś skłócony. Jeśli dzieci w miarę wkraczania w okres dojrzewania stają się za duże na wieczorne opowieści, to można im zamiast czytania krótko życzyć dobrej nocy.
"Domowy wybawiciel"
Nie ma rodziny, w której nie byłoby konfliktów. Ważne jest jednak, żeby nie pozostawały one nierozwiązane przez długi czas i żeby wspólnie o nich rozmawiać i próbować je rozwiązać. Ponieważ w codziennym rodzinnym zabieganiu konfliktowe napięcia oraz nastroje gdzieś się gubią, pomocne może być ustalenie jakiegoś sygnału, który oznaczałby, że coś jest nie w porządku.
Pod pojęciem "domowego wybawiciela" rozumiem jakiś przedmiot, który wisi na ścianie w mieszkaniu w łatwo dostępnym miejscu. Może to być zdjęcie w ramce, figura, tablica korkowa bądź coś innego. W momencie gdy jeden z członków rodziny czuje, że istnieje coś, co rodzina musi sobie wyjaśnić, to wtedy taka osoba zmienia pozycję "domowego wybawiciela", np. przekrzywiając go. W ten sposób wszyscy będą wiedzieli, że o czymś trzeba przy najbliższej okazji, powiedzmy podczas wspólnego posiłku, porozmawiać. Kiedy rodzina coś ustali albo kiedy konflikt stanie się nieaktualny, wtedy "domowy wybawiciel" może wrócić do swojej standardowej pozycji.
Puszka pokoju
Prostą metodą otwartej rozmowy o konflikcie jest posłużenie się puszką pokoju. Ów przedmiot to nic innego jak okrągły, tekturowy bądź metalowy pojemnik, kolorowo oklejony i wypełniony cukierkami. W regularnych odstępach czasowych, powiedzmy raz na tydzień albo każdego wieczora, rodzina zbiera się i puszka krąży z rąk do rąk. Każdy członek rodziny, który ma teraz puszkę w rękach, może powiedzieć: "u mnie wszystko w porządku", wziąć cukierek i podać puszkę dalej. Jeśli jednak w rodzinie zaistniał jakiś konflikt, to dana osoba, mając puszkę w dłoni, mówi: "U mnie nie wszystko jest w porządku", i wyjaśnia, o co chodzi. Kiedy konflikt został już nazwany, to teraz osoba, której on również dotyczy, może się krótko do niego odnieść.
Sensowne jest, żeby jeden z dorosłych przejął rolę rozjemcy, negocjatora, formułował wyjaśniające pytania i zważał na to, żeby konflikty były przedstawiane w sposób rzeczowy i aby każdy, kogo dany konflikt dotyczy, mógł dojść do głosu.
Następnie pyta się osobę, która poruszyła ten konflikt, co jej zdaniem musi zostać spełnione, żeby znowu wszystko było w porządku. W przypadku kłótni pyta się również "winnego", co mógłby zaoferować jako zadośćuczynienie. Jeśli dwie strony dochodzą do porozumienia, to następują ciepłe przeprosiny (z podaniem ręki i spojrzeniem prosto w oczy). Wtedy również ten, kto przedstawił konflikt, może powiedzieć: "U mnie wszystko w porządku", wziąć cukierek i podać puszkę dalej.
Metoda puszki pokoju uczy wszystkich zaangażowanych w "przedsięwzięcie" mówienia o konfliktach i ich aktywnego rozwiązywania. Przyczynia się również do tego, że przedstawiony rytuał tak chętnie praktykowany jest w przedszkolach i szkołach podstawowych.
Należy przestrzegać zachowania poniższych reguł:
- Jeśli ktoś mówi, że u niego wszystko jest w porządku, to należy to zaakceptować. Czy ktoś skorzysta z szansy rozwiązania konfliktu, jest jego osobistą decyzją.
- Jeśli jedna ze stron konfliktu nie chce o nim rozmawiać, to nie można tego zaakceptować. W momencie kiedy konflikt został nazwany, musi zostać wyjaśniony do końca.
- Każdy może wypowiadać się na temat własnych konfliktów. Nie można powiedzieć: "U mnie nie jest wszystko w porządku, bo tato nakrzyczał na mamę dzisiaj rano". Z całą pewnością dziecko jednak może powiedzieć: "Byłem dzisiaj cały dzień smutny z tego powodu".
- Jeśli konflikt został tą metodą zażegnany, to znaczy, że go załatwiono i nie będzie dłużej się o nim dyskutowało.
- Jeśli "winowajcy" nie przychodzi do głowy żadna rozsądna forma zadośćuczynienia, taka propozycja może wyjść ze strony rozjemcy czy rozjemczym.
Gorące krzesło
Są takie układy międzyludzkie, w których każda kłótnia dochodzi do momentu, gdy dialog przestaje być możliwy, bo jego uczestnicy natychmiast na siebie krzyczą i nie ma żadnego sposobu, by dojść do rozsądnego rozwiązania. W takich wypadkach trzeba spróbować komunikować się ze sobą za pomocą "gorącego krzesła". Jest to miejsce, w którym można tylko słuchać, nie wolno natomiast nic powiedzieć.
Istnieją trzy reguły dla tej metody:
- Osoba, która siedzi na krześle, nie ma prawa nic powiedzieć.
- Osoba, która do niej mówi, ma minutę (jeśli potrzeba -dwie) na rzeczowe przedstawienie swojego punktu widzenia.
- Potem następuje zmiana miejsc.
W tej metodzie konieczne jest, żeby obie skonfliktowane osoby chciały dojść do porozumienia i by zaakceptowały metodę "gorącego krzesła". W ten sposób nie można jednak rozwiązywać głęboko zakorzenionych konfliktów rodzinnych. W przypadku poważnych problemów należy skorzystać z profesjonalnej pomocy, na przykład terapii rodzinnej albo terapii małżeńskiej.
Więcej w książce: Jak sobie poradzić z agresją u dzieci. Poradnik dla rodziców - Dieter Krowatschek
Skomentuj artykuł