Złość u dzieci - jak się nie dać?

Złość u dzieci - jak się nie dać?
Obojętne, jakie są powody, dla których dochodzi do napadu złości, nie wolno tego tolerować (fot. left-hand / flickr.com)
Dieter Krowatschek / apio

Napady złości występują w każdym przedziale wiekowym. Można je zaobserwować nawet u rocznych niemowląt. Ale również i dziewięćdziesięciolatkom zdarza się trzaskać drzwiami i w złości, grożąc, opuszczać pokój. Jak sobie poradzić z wybuchami złości u dziecka?

Podczas takiego wybuchu dziecko tupie nogami w podłogę, krzyczy, kopie w meble, rzuca się na dywan i wali głową w ścianę. Rodzice znają takie sposoby zachowań: dzieci pomiędzy drugim a trzecim rokiem życia wypróbowują swoją własną osobowość i siłę. Żądają, żeby wszystko działo się zgodnie z ich wolą, a kiedy im się tego odmawia, popadają w złość. Histerie w tym wieku są normalne i należą do normalnego rozwoju dziecka. Dla rodziców nie zawsze jest to takie proste, szczególnie wtedy, gdy napady przytrafiają się w miejscach publicznych.

W miarę jak dzieci rosną, napady złości bywają dużo bardziej problematyczne. Psychologowie dziecięcy oceniają, że 80 procent dzieci w wieku 6–12 lat miewa napady złości raz w miesiącu lub częściej. 50 procent dwa razy w tygodniu lub częściej, 11 procent ma jeden lub kilka napadów codziennie. Są jednakże i takie, które zanim przyszły do szkoły, nie miały napadu złości.

Nie do końca są jasne przyczyny takich wybuchów, nawet zakładając, co często się zdarza, że porywczość jako temperament jest dziedziczna.

Niektóre z nich reagują atakiem złości, jeśli nie wiedzą, jak sobie poradzić. Inne będą miały tendencję do wybuchania złością, jeśli są albo przemęczone, albo jakaś sytuacja je całkowicie przerasta.

Oczywiście istnieją jeszcze takie sytuacje, kiedy dziecko wybucha złością, bo usiłuje w ten sposób przeforsować coś, czego normalnie mu nie wolno. Być może chce odwlec moment pójścia do łóżka, wymusić kupno jakiejś zabawki albo doprowadzić do tego, by jeden z rodziców się nim intensywnie zajmował. Niektóre dzieci taktycznie stosują napady złości, licząc na to, że ich zachowanie w końcu stanie się dla dorosłego na tyle nieprzyjemne i krępujące, iż da on za wygraną. Takie dzieci nie są w pełni świadome tego mechanizmu – posługują się zachowaniem wyuczonym, ponieważ sprawdziło się ono w przeszłości.

Takie napady złości prawie zawsze zdarzają się w miejscach publicznych. Dzieci często tak szaleją, że trzeba je mocno przytrzymywać. Wtedy zwijają się z bólu i krzyczą, jakby je nabijano na pal, mimo że nikt ich wcale zbyt silnie nie ściska. Kiedy atak minie, zachowują się znowu całkowicie normalnie, są przyjacielskie i tak żwawe oraz żywiołowe jak przedtem. Te dzieci nauczyły się, że napady złości są bardzo skutecznym środkiem, aby otrzymać od dorosłych to, czego się chce.

Obojętnie, jakie są przyczyny – nie ma powodów, aby żyć w ciągłym strachu, że oto zaraz nastąpi wybuch złości. Na ich częstotliwość i intensywność można wpływać wszystkim, co robi się przed, w czasie i po takim wybuchu. Trening z dziećmi bardzo agresywnymi pokazał, że najbardziej korzystny czas, aby takie dzieci trenować, to chwile przed napadem. Wtedy można kształtować zachowanie danego dziecka i poddawać treningowi.

Obojętne, jakie są powody, dla których dochodzi do napadu złości, nie wolno tego tolerować; zachowanie dziecka jest nieodpowiednie i dlatego też nie będzie akceptowane.

 

Częstotliwość takich napadów zmniejsza się najszybciej przez to, że się je ignoruje. W ogóle nie ma sensu żadna rozmowa z dzieckiem w czasie napadu czy próba wytłumaczenia mu, że jego zachowanie jest nie w porządku lub że jest nieuzasadnione. Dziecko znajduje się właśnie w trakcie wybuchu swoich emocji i nie docierają do niego racjonalne argumenty. Dlatego też takich prób można sobie oszczędzić. Najczęściej również nie ma sensu rozmowa o tym wybuchu potem, jak już przeszedł – atak minął, dziecko znowu zachowuje się przyjaźnie, jest dostępne, otwarte i chętne do współpracy. Wątpliwe, czy taka rozmowa zapobiegłaby kolejnemu napadowi.

Część rodziców i nauczycieli myśli, że jeśli będą mocno trzymali dziecko podczas napadu złości, to ten szybciej się skończy. Najczęściej jednak potęguje to jego wymiar. W przypadku nauczycieli zaobserwowaliśmy, że intensywność podobnych wybuchów podwaja się, jeśli próbują oni chwycić dziecko od tyłu. Dlatego też lepiej jest po prostu ignorować dziecko, które przechodzi właśnie atak. Wkroczyć należy dopiero wtedy, kiedy niszczy jakieś cenne rzeczy albo wyrządza krzywdę innym dzieciom. Jeżeli dotyka się dziecko, to tylko od przodu, żeby mógł być zachowany kontakt wzrokowy.

Zignorowanie napadu złości wymaga niemało wysiłku. Gdy warunki na to pozwalają, najkorzystniej byłoby po prostu wyjść. Jeżeli jest się właśnie w trakcie jakiejś rozmowy, należy ją kontynuować albo mówić głośno do siebie. Skoro celem takiego wybuchu ma być przede wszystkim przyciągnięcie uwagi osoby dorosłej, to dziecko będzie podążało za nią również do innych pomieszczeń. W przeciwnym wypadku nie miałoby przecież publiczności. Już tutaj rodzice mogą zauważyć, że są na właściwej drodze. A więc życie toczy się swoim rytmem dalej: można włączyć radio, zacząć gotować, usiąść i poczytać – najważniejsze jest, by nie zauważać dziecka, nie patrzeć na nie, bo nawet zwyczajne spojrzenie może przedłużyć atak. Potem jednak należy spróbować objaśnić dziecku sposób, jak wyjść z takiej sytuacji.

Czasami sensowne jest wielokrotne powtarzanie wezwań do zrobienia czegoś. Sprawdza się postawienie przed dzieckiem jakiegoś zadania, którym rozzłoszczone musi się zająć.

Jeśli ignorowanie nie wychodzi, wtedy daje się „chwilę odosobnienia”. W przypadku małych dzieci odpowiednie będzie krzesło gdzieś z boku, starsze wysyła się do ich pokoi, na początku na tyle minut, ile mają lat. Nie ma sensu skracanie tego czasu, ponieważ nie będą wtedy w stanie uspokoić się.

Napady złości można również ograniczyć, stosując nagrody. Oczywiście nie chodzi tu o pochwały typu: „Jak to dobrze, że nie miałeś dzisiaj wybuchu złości. Cieszę się”, lecz o pozytywne wyrażenie tego, co konkretnie zasługuje na wyróżnienie: „Cieszę się, że zrobiłeś dzisiaj zakupy ze swoim bratem i nie pokłóciliście się”, „Dzisiaj przez całą przerwę bardzo ładnie bawiłeś się z innymi dziećmi”.

W ten sposób dziecko uczy się, że zwróciło na siebie uwagę, bo zrobiło coś prawidłowo. Ważna więc jest maksyma: Catch the child beeing good, dlatego trenuj zachowanie dziecka, kiedy robi coś dobrze, i zawsze zwracaj uwagę na sytuacje, gdy jego sposób bycia jest akceptowalny. Jeżeli dziecko potrafi zapanować nad napadem złości i odpowiednio się zachowuje, powinno oprócz pochwały dodatkowo otrzymać nagrody. Mogą to być punkty, nalepki, ale też wyjścia do kina czy wycieczki.

Dzieciom udaje się przez swoje wybuchy osiągnąć to, że dorośli przestają od nich egzekwować wykonanie postawionych przed nimi zadań.

Co zatem należy zrobić:

Dla niektórych rodziców mogą być pomocne poniższe podstawowe zasady:

Więcej w książce: Jak sobie poradzić z agresją u dzieci. Poradnik dla rodziców - Dieter Krowatschek

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Złość u dzieci - jak się nie dać?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.