Kiedy ona mówi nie

Kiedy ona mówi nie
(fot. shutterstock.com)
Anna Kaik

Choć satysfakcjonujące współżycie seksualne jest jednym z ważniejszych budulców udanego małżeństwa, niestety nierzadko staje się kwestią, która bardziej dzieli, niż łączy.

Mówi się często, zwłaszcza w odniesieniu do rodziny, że mężczyzna jest głową, a kobietą szyją.

DEON.PL POLECA

Chodzi tutaj o podział decyzyjności w związku, a mówiąc dosadniej, o to, do kogo faktycznie należy "ostatnie słowo". Podział "władzy" w małżeństwie jest często kwestią konfliktową: trzeba dogadać się odnośnie rozdysponowywania pieniędzy, odnośnie sposobu spędzania wolnego czasu, jak często, z kim i gdzie się spotykamy, jak spędzamy wakacje, święta...
Jest jednak jedna sfera, w której to kobieta sprawuje niepodzielne rządy. To sfera seksualna.

Prawdopodobnie Pan Bóg specjalnie tak skonstruował seksualność kobiety i mężczyzny, że w tej tak delikatnej sferze słabsza z natury płeć jest "głową" i głównie od jej "tak" lub "nie" zależy, czy dojdzie do współżycia. Oczywiście, kobieta również może inicjować współżycie, więc tutaj także mężczyzna może się zgodzić lub odmówić. Jednak przeważnie inicjacja przez kobietę seksu jest sytuacją przez mężczyznę wyczekiwaną, więc raczej trudno spodziewać się, że będzie się wahał, czy ma ochotę, czy nie. Zwłaszcza, jak mówią lub nawet skarżą się kobiety, ich mężowie ochotę na seks mają zawsze i wszędzie.

Kobiety mają trudniej?

Nie będziemy tłumaczyli tutaj, dlaczego tak jest: są to fakty związane z biologią, znane już nastolatkom. Można tylko dodać, że w małżeństwie, które w sferze seksualnej żyje zgodnie z nauką Kościoła katolickiego, czyli stosuje naturalne metody planowania rodziny, ta różnica potrzeb seksualnych może być jeszcze bardziej rażąca. Jeśli bowiem przykładowo małżeństwo jest w okresie, w którym nie stara się o potomstwo, do współżycia może dochodzić tylko w dniach, w których kobieta ma dużo mniejszą ochotę na seks, niż w okresie płodnym. Jak to powiedziała żartobliwie moja koleżanka: nie może się kochać kiedy ma ochotę, musi się kochać wtedy, kiedy nie ma ochoty. Mimo, iż te słowa nieco przejaskrawiają tę sytuację, to jest w nich jakaś prawda. Pomijając jednak tę kwestię "naturalnej" ochoty, jest kilka ważnych czynników zmniejszających libido kobiety. I nierzadko się zdarza, że jej ochota na seks lub jej brak jest wspaniałym wskaźnikiem, czy w małżeństwie wszystko funkcjonuje tak, jak powinno.

Linda Dillow i Lorraaine Pintus w książce "Intymne sprawy. 21 pytań na temat seksu, które zadają sobie kobiety" wskazują na główne dwa czynniki, które hamują w kobiecie naturalną ochotę na współżycie.

Nie, bo...?

Pierwszy może wydawać się bardzo prozaiczny albo wręcz niemożliwy do uniknięcia w dzisiejszych czasach, a jest nim przemęczenie. Jak myśleć pozytywnie o seksie, skoro jest on mniej więcej pięćdziesiątą sprawą na liście rzeczy do wykonania? Nie można nie wywiązać się z obowiązków zawodowych, nie można nie zrobić zakupów, nie ugotować obiadu, nie posprzątać, nie wyprać, więc w takim razie dla oszczędności czasu najłatwiej będzie zrezygnować z seksu... Zwłaszcza, jeśli kobieta przez znaczną część swojego życia, do czasu zawarcia związku małżeńskiego żyła w czystości i głównym sposobem jej relaksu po pracowitym dniu była wanna pełna piany i dobra książka. Nie jest możliwe zmienić z dnia na dzień kilkudziesięcioletnie przyzwyczajenie.

Jak zaradzić tej sytuacji? Po pierwsze: zmienić nastawienie. Mimo, iż współżycie małżeńskie jest określane jako obowiązek małżeński, to jednak myślenie o nim w ten sposób, wcale mu nie służy. To ma być uczta fizyczno - duchowa. Coś co właśnie daje siłę, a nie ją zabiera. Dlatego w tej sytuacji trzeba na tyle, na ile się da, odwrócić priorytety i zaliczyć do nich seks. Wystarczy zapytać męża, co woli: czy zjeść pracochłonny obiad i zapomnieć o fizycznym zbliżeniu czy zadowolić się szybkim spaghetti przygotowanym w 15 minut, po którym będziecie mieli jeszcze sporo czasu na igraszki w łóżku? Zapytaj też siebie, co ty wolisz. Jeśli uważasz, że za dużo rzeczy masz na głowie, spróbuj wspólnie z mężem zastanowić się, jak moglibyście temu zaradzić. Jestem pewna, że będzie bardzo chętny do znalezienia satysfakcjonującego cię rozwiązania, gdy będzie miał przed oczami ten konkretny cel.

Jak Kuba Bogu...

Może się jednak zdarzyć, że tłumaczenie się zmęczeniem to po prostu wymówka. Za odmową seksu, kryje się natomiast coś więcej, a jest to najczęściej jakieś zranienie ze strony męża, na tyle mocne, że nie potrafimy o nim przed dłuższy czas zapomnieć. Jeśli podejrzewasz, że twoje ukrywane pretensje do męże mogą być powodem oziębłości, odpowiedz sobie na pytanie, jakie w tej chwili są twoje uczucia do męża. Czy czujesz tęsknotę, gdy go nie ma przy tobie, myślisz o nim z serdeczną troską, czy mówisz sobie w myślach: "kocham go, ale...". To "ale" potrafi kryć w sobie ogrom negatywnych emocji i myśli, które uniemożliwiają fizyczną bliskość. Dopóki nie dotrzesz do zranienia, które cię blokuje, dopóty będziesz czuła niechęć do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z mężem. Jakże prawdziwe i pomoce w budowaniu dobrej relacji są słowa: "Niech nad waszym gniewem nigdy nie zachodzi słońce". Rozwiązywanie konfliktów na bieżąco pomaga również w utrzymaniu wysokiej "seksualnej temperatury".

Wykorzystać wiedzę tajemną

Dla dobra małżeństwa dobrze też poznać sposoby, które zwiększają kobiece libido. Psychologowie zgodnie twierdzą, ze nic tak nie zabija namiętności, jak rutyna. Jeśli więc czasami uda wam się coś zmienić w tradycyjnym "seksualnym rytuale", wyjdzie wam to z pewnością na dobre. Z innych metod, chyba nie ma już żadnej, która działałaby zawsze i wszędzie.

Każda kobieta nosi w sobie osobną historię, ma odmienny charakter, upodobania, więc to, co pobudza jedną, na drugą może zadziałać zupełnie odwrotnie. Na przykład, na pewną ze znanych mi pań działa... widok jej mężczyzny za kierownicą. Sama jest bardzo marnym kierowcą, więc prowadzenie auta przez męża, jawi się jej jako oznaka jego sprawności i siły, i działa na nią jako naturalny afrodyzjak. Wiedząc o tej jej "słabości" jej małżonek z myślą o oczekiwanej nocy poślubnej, w dniu ślubu zrobił jej niespodziankę i, ku lekkiej konsternacji gości, sam zasiadł za kierownicą sportowego auta, którym zawiózł ją do kościoła.

Jeśli wiecie nawzajem o takich swoich prywatnych "rozpalaczach", łatwiej będzie partnerowi przygotować drugą połówkę do wymarzonej nocy i stale czuwać nad tym, żeby ten kolejny raz nie był ostatnim na długie tygodnie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kiedy ona mówi nie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.