Somatyzacja - niewyrażone problemy bolą
Somatyzacje polegają na pojawianiu się pod wpływem psychologicznego lub społecznego stresu objawów somatycznych bądź pogarszaniu się już istniejących, takich jak zmęczenie, ból, zawroty głowy, omdlenia, napady choroby.
Somatyzacje charakteryzuje to, że nie sposób, za pomocą powszechnie znanych fizjologicznych mechanizmów chorób, wyjaśnić pojawienia się czy siłę takiego sygnału cielesnego.
Niewyrażony problem to przejaw relacyjnego wiązania, w którym osoba staje przed przymusowym wyborem, gdyż, po pierwsze, wszystkie opcje uniknięcia problemu i tak skończą się trudnym do uniesienia przez nią dystresem; po drugie, nie może ona otworzyć bezpiecznego i zarazem istotnego dialogu z osobami zaangażowanymi w ten problem oraz, po trzecie, usiłuje zminimalizować bądź ukryć swój dystres.
Niewyrażanie pewnych problemów wiąże się z lękiem przed agresją i przemocą, jak w przypadku wykorzystywanych seksualnie dzieci, które z jednej strony nie potrafią same poradzić sobie z nadużyciem, a z drugiej boją się otworzyć przed kimkolwiek i opowiedzieć o tym; czy na przykładzie pracownika, któremu trudno wytrzymać maltretowanie ze strony przełożonego, a zarazem obawia się, że jego obiekcje zostaną potraktowane jako bezczelność i zostanie zwolniony z pracy.
Inne przykłady niewyrażonych problemów dotyczą sytuacji, w której możliwość otwartego dialogu zamykana jest przez poczucie wstydu czy winy; przykładem może być chłopiec, który nienawidzi zajęć na boisku i nie znosi grania w meczach szkolnej drużyny piłkarskiej, ale milczy, bo wstydzi się tego przed ojcem. Kolejny przypadek, to historia kogoś, kto nie cierpi pracy w rodzinnym interesie, ale ją kontynuuje w milczeniu z obawy, by nie zranić pozostałych członków rodziny. Choć pierwotnie interesowały nas relacje pomiędzy niewyrażonymi problemami a somatyzacją, to jednak w prowadzonych przez nas wywiadach klinicznych na pierwszy plan wysuwał się kontekst społeczny, powstały wokół niewypowiedzianych problemów, który miał silny wpływ na rozwój rozpaczy, poczucia bezsensu, izolacji i smutku.
Dodatkowo, imperatyw ukrywania czy minimalizowania stopnia dystresu zdawał się pogłębiać ich natężenie. Doniesienia z obszaru medycyny psychosomatycznej mówią o tym, iż niewyrażane problemy stanowią zagrożenie dla zdrowia nie tylko w przypadku chorób somatycznych, lecz także zaburzeń somatoformicznych. Istnieje już bogata literatura na temat szkodliwego wpływu zahamowania ekspresji emocjonalnej na wiele somatycznych i psychosomatycznych zaburzeń.
Weingarten i Worthen opisały zależność stopnia bliskości relacji chorej somatycznie osoby z innymi od otwartej, bazującej na jej doświadczeniu, komunikacji, która z kolei możliwa jest wtedy, gdy osoba ta ma poczucie, że słuchający rozumieją i doceniają znaczenie tego, co mówi. W drugą stronę, dialog może wzmóc poczucie osamotnienia, gdy brakuje mu otwartości, nie ma w nim gotowości do zrozumienia i uznania. "Możliwość powiedzenia, jak się naprawdę czujesz, wyrażenia przed tymi, których kochasz swoich głębokich odczuć związanych z chorowaniem, przynosi fizyczną ulgę i pozwala odpłacić innym osobom tym samym" .
Leczyłem kiedyś pewną kobietę przed sześćdziesiątką, u której choroba Crohna doprowadziła do inwalidztwa i depresji. "Przez trzydzieści lat moja praca była całym moim życiem... Nie zważałam na rodzinę... Całą siebie oddałam firmie... Umarłam wewnętrznie... duchowo jestem nieżywa... Tym, co mnie tak pchało, był lęk, że mogliby powiedzieć: «Nie jesteś wystarczająco dobra»". Oboje - pacjentka i lekarz internista - uznali, że stres związany z jej sześćdziesięciogodzinnym tygodniem pracy był jednym z ważniejszych czynników nasilających skurcze, wymioty i biegunki, których nie dało się opanować żadnymi środkami farmakologicznymi. Do tego wszystkiego dołączył stres związany ze świadomością, że pracę traktowała niemal jak bożka i stawiała na pierwszym miejscu przed Bogiem. Choć wszystkie jej objawy somatyczne były uporczywe i nie poddawały się farmakoterapii, nie pozwoliła poinformować o rozmiarze tej choroby ani szefa, ani współpracowników. Nie chciała ryzykować konieczności wzięcia bezpłatnego urlopu. Czuła, że jest daleko od Boga i nie umiała się modlić do niego. Wstyd i skrępowanie, jakie przeżywała w związku z chorobą, ujawniły się dopiero w terapii i tam mogły zostać poddane dyskusji.
Gdy niewyrażony problem łączy się w jakiś sposób ze sprawami religijnymi, najczęściej dotyczy on konfliktu postrzeganych oczekiwań ze strony Boga z innymi imperatywami. W związku z tym konfliktem Bóg może być przeżywany jako odległy emocjonalnie, gardzący lub obojętny. Ta pogarda i obojętność generują różne emocje związane z rozpaczą, które stanowią zagrożenie dla fizycznego czy psychicznego zdrowia. Bezpośrednie zajęcie się czyjąś relacją z Bogiem może w takich przypadkach pomóc znaleźć rozwiązanie dla niewyrażonego problemu lub przynajmniej pomóc go wyrazić.
Więcej w książce: Odkrywanie duchowości w psychoterapii - James L. Griffith, Melissa Elliott Griffith
Skomentuj artykuł