Już cię nie chcemy, już do nas nie pasujesz...

Już cię nie chcemy, już do nas nie pasujesz...
Adoptując zwierzę, należy więc dobrze przemyśleć swoją decyzję. Zastanowić się, czy stać nas na opiekę i ewentualne leczenie (fot. by CR Artist / flickr.com)
Logo źródła: Dziennik Polski Barbara Matoga / slo

Komi trafił do krakowskiego schroniska w wyniku interwencji - zabrano go z gospodarstwa, gdzie zagłodzony pies był trzymany na wrastającym mu w szyję łańcuchu. Po kilku miesiącach został adoptowany. Wrócił po dwóch dniach.

Opiekunka oddała go, bo "sikał w domu". Nie była w stanie zrozumieć, że ani w gospodarstwie, ani w schronisku nikt psa nie nauczył, że załatwiać należy się na spacerze. A nauczyć nie było trudno. Kiedy po czterech latach Komi trafił do innego domu, ta nauka zajęła mu raptem dwa dni.

Pracownicy schronisk i osoby prowadzące domy tymczasowe dla zwierząt wiedzą doskonale, jak potwornym przeżyciem jest dla zwierzęcia powrót z adopcji. Pies czy kot, który przyzwyczaił się do myśli, że ma dom, polubił nowe miejsce i pokochał opiekunów - nagle wraca do warunków, z których dopiero co się wydostał. A takie powroty, niestety, zdarzają się nazbyt często. Powód? Zawsze jakiś się znajdzie.

Powodem oddania kota bywa przede wszystkim alergia i ciąża. Owszem, zdarzają się przypadki, że ktoś, kto ma koty, uczuli się na kolejnego; tak np. zdarzyło się pani Małgorzacie, która dobrze znosi obecność swoich dwóch kotek, ale dla przygarniętego "powodzianina" Bruna musi szukać nowego domu, bo jej organizm na tego właśnie kota zareagował alergicznie. Ale to zdarza się bardzo rzadko, za to często "alergia" jest podawana jako powód, gdy ktoś chce się pozbyć kota.

Dramat przeżyła krakowska Platynka, uratowana jako kociątko przez jedną z fundacji. W 2008 roku, w wieku 4,5 miesięcy została adoptowana przez rodzinę z Warszawy, oczywiście z zastrzeżeniem, że ma zostać wysterylizowana. Kilkanaście dni temu jej opiekunka ogłosiła, że odwozi do schroniska kotkę i innego, przygarniętego kota. Oczywiście, powodem była "alergia", przy czym nie dotyczyła ona rasowego persa, który w domu został. Oba koty przejęła wolontariuszka z Warszawy. Okazało się, że są chore i wycieńczone, a kotka jest niewysterylizowana, ma za to... usunięte pazury, "żeby nie drapała mebli". Ten brutalny zabieg jest w Polsce prawnie zakazany, ale jak widać są weterynarze, którzy tym się nie przejmują.

Adoptując zwierzę, należy więc dobrze przemyśleć swoją decyzję. Zastanowić się, czy stać nas na opiekę i ewentualne leczenie, czy w przypadku wyjazdu znajdziemy zastępczego opiekuna, pomyśleć o tym, że w domu może pojawić się dziecko. Sprawdzić, np. odwiedzając "zakoconych" przyjaciół, czy nikt z domowników nie cierpi na alergię. Warto poczytać - choćby w Internecie - o zachowaniach zwierząt. Przyjąć do wiadomości, że zmiana miejsca jest dla psa czy kota wielkim przeżyciem, że potrzebuje on w tym czasie ogromnej cierpliwości ze strony opiekunów.

Zwierzę nie jest rzeczą, ma swoje uczucia, potrafi bardzo cierpieć. Przyjmując je do swojego domu, bierzemy za nie odpowiedzialność - na dobre i na złe.

Źródło: Już cię nie chcemywww.dziennikpolski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Już cię nie chcemy, już do nas nie pasujesz...
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.