Przynajmniej 13 proc. polskich rodziców żałuje, że ma dzieci. Dlaczego?
Przynajmniej 13 proc. polskich rodziców żałuje, że ma dzieci. Ale te 13 proc. to średnia: okazuje się, że wśród osób, które borykają się z problemami finansowymi, to już 23 proc., a w grupie rodziców, którzy jako dzieci doświadczyli przemocy w domu, aż jedna trzecia żałuje własnej decyzji o posiadaniu potomstwa.
Dla naszego społeczeństwa, bardzo wysoko stawiającego wartość bycia rodzicem, to dość szokujące informacje.
Temat tabu, który dopiero zaczynamy badać
Żal, że ma się dziecko i poczucie, że po latach bycia rodzicem zdecydowałoby się inaczej, gdyby można było cofnąć czas, to jedne z tych uczuć, którymi zarówno matki, jak i ojcowie dzielą się najrzadziej i zazwyczaj nie w gronie najbliższych. Jak mówi autor badania dr Konrad Piotrowski, psycholog z SWPS w Poznaniu, to zdecydowanie temat tabu. Inspiracją do poruszenia go była socjologiczna książka Orny Donath „Żałując macierzyństwa”, opowiadająca o sytuacji Izraelek, które jasno widziały, że ich decyzja o rodzicielstwie była błędem. Szersze poszukiwania szybko wykazały, że w zasadzie nie ma naukowych badań na ten temat: w przybliżeniu został on zbadany jedynie w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech. Stąd decyzja, by przyjrzeć się polskim rodzicom pod kątem „rodzicielskiego żalu” i przeprowadzenie badań na reprezentatywnej próbie (a nawet dwóch), by ustalić, jaki procent Polaków żałuje, że ma dziecko, i jakie są przyczyny takiego myślenia.
Pierwsze tak wnikliwe badania w skali świata
Badanie przeprowadził psycholog dr Konrad Piotrowski, kierownik Centrum Badań nad Rozwojem Osobowości na Uniwersytecie SWPS w Poznaniu. Objęło ono grupę 1175 polskich rodziców w wieku od 18 do 40 lat oraz 1280 rodziców w wieku od 18 do 30 lat. Ankietowani rodzice byli wybierani anonimowo z ogólnopolskiego panelu badawczego. Badania w dwóch grupach miały na celu uzyskanie możliwie prawdopodobnego wyniku; to pierwsze tak mocno wnikające w do tej pory niemal nie poruszany temat badania, które mogą mieć znaczący wpływ na opinię społeczną, stąd zwiększona troska autora o uzyskanie jak najlepszych wyników.
Podobne badania były wcześniej robione w Stanach i w Niemczech, jednak w żadnym z tych badań badacze nie podjęli próby szczegółowego zbadania tej grupy rodziców z perspektywy ich psychologicznego funkcjonowania. Okazało się, że odsetek rodziców żałujących posiadania potomstwa jest w Polsce wyższy, a w porównaniu do zadowolonych ze swojego rodzicielstwa żałujący rodzice mieli w dzieciństwie więcej niekorzystnych doświadczeń, są w gorszym stanie zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego, są bardziej podatni na ocenę innych, a także doświadczają silnego kryzysu tożsamości rodzicielskiej i rodzicielskiego wypalenia.
Żal, że zostało się rodzicem, jest też mocno związany z sytuacją finansową, sytuacją w związku i stanem zdrowia dzieci - zwłaszcza dzieci ze specjalnymi potrzebami.
Jacy są rodzice, którzy żałują decyzji o rodzicielstwie?
Celem badania było uzyskanie odpowiedzi na dwa pytania: jaki procent rodziców żałuje, że zdecydował się mieć dziecko, i jaki jest jego „portret” psychologiczny i społeczny. Jak podkreśla w publikacji autor badania, dr Piotrowski, to bardzo ważne pytania i w dodatku po raz pierwszy postawione w taki sposób, a przecież wiedza o tym, co sprawia, że rodzice żałują decyzji o posiadaniu potomstwa jest bardzo ważna nie tylko dla psychologii i psychiatrii, ale także dla kształtowania polityki społecznej krajów, które traktują priorytetowo jakość życia rodzinnego. Bo gdy procenty przeliczymy na rzeczywiste liczby – mówimy o kilku milionach Polaków.
"To badanie jest pierwszym na świecie, które daje nam tak rozległy wgląd w funkcjonowanie psychologiczne rodziców, którzy żałują posiadania dzieci. We wcześniejszych populacyjnych badaniach – niemieckich i amerykańskich – próbowano jedynie ocenić, ilu może być takich rodziców. Ale dotąd nie prowadzono badań dotyczących tego, co to są za rodzice: jakie mają doświadczenia ze sobą, jak sobie radzą ze stresem, czy z emocjami, jak znoszą krytykę, jak postrzegają siebie w roli rodzica" - mówił dr Piotrowski w rozmowie z Focus.pl.
Dlaczego drugi raz wybraliby życie bez dzieci? Są trzy główne powody
Jak mówił Focusowi dr Piotrowski, nie ma jednego, konkretnego czynnika, który sprawiałby, że rodzic zacznie żałować rodzicielstwa. Jednak gdy weźmie się pod uwagę czynniki społeczno-demograficzne, jednym z najważniejszych wydaje się sytuacja finansowa rodziny. W grupie rodziców deklarujących dobrą sytuację finansową decyzji o posiadaniu dzieci żałowało ok. 10-13 proc. badanych - ale w grupie rodziców, którzy są w złej sytuacji materialnej, to niemal jedna czwarta rodziców.
Drugi, ważny czynnik to stan cywilny: o wiele częściej, i to bez względu na płeć, posiadania dzieci żałują single - zwłaszcza osoby po rozwodzie. Jak wyjaśnia dr Piotrowski, rozpad związku, w którym dzieci przyszły na świat, może być momentem przełomowym, od którego dana osoba zaczyna inaczej postrzegać rodzicielstwo, czasami oceniając je jako błąd.
Trzeci czynnik to doświadczenia rodziców z ich dzieciństwa: jeśli obecni rodzice jako dzieci doświadczali zaniedbań, przemocy fizycznej albo psychicznej czy też pochodzą z dysfunkcyjnych rodzin, o wiele częściej – bo aż 30 proc. tej grupy - żałują własnego rodzicielstwa.
W Stanach Zjednoczonych i Niemczech wyniki były bardzo podobne
W badaniu, robionym w 2013 w Stanach Zjednoczonych przez Instytut Gallupa i przeprowadzonym na grupie rodziców powyżej 45 roku życia, pojawiło się pytanie o to, ile dzieci mieliby, gdyby mogli wybierać jeszcze raz. Jedną z możliwych odpowiedzi było „zero” i wybrało ją około 7 proc. ankietowanych.
W 2016 roku prowadzone były niemieckie badania na reprezentatywnej próbie niemieckich rodziców powyżej 18 roku życia. Stwierdzenie „Gdybym mógł dziś wybrać jeszcze raz, nie miałbym dzieci w ogóle” przyniosło aż 8 proc. odpowiedzi „zgadzam się w zupełności”, a kolejne jedenaście procent „raczej zgadzało się” z tym stwierdzeniem.
Tym, co wyróżniało obie powyższe grupy, było przekonanie, że bycie rodzicem ograniczyło możliwości rozwoju osobistego i zawodowego oraz wymagało zbyt wiele poświęcenia rodzinie. Osoby należące do grupy, która wybrałaby brak dzieci, charakteryzował też niższy poziom satysfakcji z rodzicielstwa, niższy dochód i przekonanie, że rodzic nie może mieć takiego życia, jakiego by chciał.
Żal, że zostało się rodzicem, istotnie wpływa na dobrostan dziecka
To jeden z bardzo ważnych wniosków wynikających z badań dr Piotrowskiego. Sfrustrowani i żałujący swojego rodzicielstwa ludzie cechują się znacznie wyższym poziomem wypalenia rodzicielskiego, co ma ogromny wpływ na ich dzieci. Wypaleni rodzice starają się unikać wchodzenia z dzieckiem w relację: ograniczają swoje zadania do podstawowej opieki i minimalizują czas kontaktu z dzieckiem, częściej też zaniedbują emocjonalne potrzeby dzieci i częściej sięgają po kary fizyczne. Nawet, gdy nigdy nie padają słowa „żałuję, że cię mam” – dziecko dobrze czuje, że rodzic wolałby mieć inne życie.
Gdy się te informacje połączy z faktem, że o wiele częściej żałują rodzicielstwa ludzie zaniedbywani przez własnych rodziców, powstaje pytanie, czy jedno pokolenie „żałujących” nie wychowuje kolejnego pokolenia ludzi rozczarowanych decyzją o rodzicielstwie.
I jest też drugie pytanie: co można zrobić, by poprawić jakość życia dzieci tych rodziców, którzy żałują, że nimi zostali? Jak zauważa w rozmowie z Focusem dr Piotrowski, dzieci są bardzo wrażliwe na to, co dzieje się wokół nich i jeśli rodzic żałuje posiadania dziecka, to często nie będzie w stanie tego ukrywać w dłuższej perspektywie czasu. Jednak nawet wtedy, gdy rodzic nie powie o tym ani dziecku, ani nikomu innemu, to doświadczenie znajdzie odbicie w jego zachowaniu wobec dziecka. To kolejna kwestia, którą otwierają wyniki badania i która może mieć znaczący wpływ na jakość życia polskiego społeczeństwa w perspektywie kolejnych kilkunastu lat.
Co robić z takimi wynikami badań?
Jeśli co ósmy rodzic żałuje, że ma dziecko, oznacza to, że wśród rodziców uczniów podstawówki, w przeciętnego rozmiaru klasie mamy statystycznie przynajmniej szóstkę rodziców, którzy, gdyby tylko mogli, podjęliby inną decyzję. To dużo. Nawet bardzo. Dlatego ważną i ciekawą kontynuacją badań byłoby zaobserwowanie, czy żal rodzicielski pogłębia się w miarę upływu czasu i czy skorelowane z nim czynniki, jak samotne rodzicielstwo, rozpad związku czy zła sytuacja finansowa są na tyle istotne dla odczuwania żalu, że wyraźna poprawa w tych obszarach zmieniłaby odczucie żałujących dziś rodziców.
Inne kluczowe pytanie brzmi: co możemy z tym zrobić, jako społeczeństwo i jako Kościół, wiedząc, że jest wokół nas wiele osób cierpiących psychicznie z powodu rodzicielskiego wypalenia, żalu, niezdolnych do budowania dobrych relacji ze swoimi dziećmi? Czy znając konkretne dane, możemy poprawić jakość czyjegoś życia? Jakie rozwiązania mogłyby pomóc?
Trzy możliwe rozwiązania
Kilka z nich nasuwa się niemal samoistnie. Pierwsze - mówienie o rodzicielstwie bez lukru. Choć w ostatnich latach, głównie dzięki tzw. parentingowej części blogosfery, o wiele bardziej pokazywany jest zrównoważony obraz rodzicielstwa, zawierający pozytywne i negatywne strony bycia mamą czy tatą, to jednak blogi parentingowe wciąż nie są nadającym właściwy bieg sprawom wartkim strumieniem, a raczej kroplą w morzu potrzeb społecznych.
Jak zwraca uwagę dr Piotrowski, rodzicielstwo nie jest czymś, w czym można spróbować swoich sił, zanim zacznie się być rodzicem naprawdę, i ani zawodowa praca z dziećmi, ani zajmowanie się dziećmi rodziny czy przyjaciół nie pozwala sprawdzić, czy konkretna osoba podoła temu trudnemu zadaniu, jakim jest bycie rodzicem. Gdy się tę niemożność przetestowania połączy ze społecznym myśleniem o rodzicielstwie - że jest naturalne, instynktowne i każdy sobie z nim poradzi - nic dziwnego, że niektórzy rodzice po pewnym czasie przeżywają frustrację i żal, że taka im przypadła droga życia.
Zresztą to znaczące, że niemal każda inna życiowa sytuacja, która przygnębia i frustruje, jest możliwa do zmiany - ale nie da się zmienić faktu, że zostało się rodzicem, czy może raczej: nie da się bez niczyjej krzywdy podjąć innej niż już podjęta decyzji, niezależnie od tego, czy mówimy o aborcji, oddaniu dziecka do adopcji, porzuceniu rodziny czy sprawach natury czysto kryminalnych.
Dlatego być może drugim rozwiązaniem byłoby skorzystanie z pomocy… położnych: skoro młode ciężarne mają prawo korzystać z ich rady, opieki i doświadczenia już w trakcie ciąży, może kilka wizyt patronażowych mogłoby być poświęconych właśnie temu, jak radzić sobie w momencie, gdy rodzicielstwo staje się przytłaczające, gdzie szukać pomocy, jak zaakceptować fakt, że można sobie w ogóle jako rodzic nie poradzić.
Trzecie rozwiązanie, które bardzo powolutku kiełkuje w Kościele, to mówienie o samotnej drodze do świętości jako równie wystarczającej jak dwie inne: życie konsekrowane i małżeństwo. Za mało mówi się o świętych singlach: za dużo nacisku kładzie się zwłaszcza na macierzyńskie poświęcenie do granic możliwości. I tym trudniej jest się w tym ideale odnaleźć, gdy zwłaszcza w małżeństwie nie czuje się powołania do posiadania dzieci. Pokazywanie, że jest też inna, zgodna z Bożym zamysłem droga do nieba, też mogłoby pomóc podejmować decyzje wtedy, gdy rodzicielska przygoda jest jeszcze tylko odległą opcją, a nie wyzwaniem, z którym trzeba się mierzyć w każdej minucie życia przez przynajmniej dwadzieścia lat.
Źródło: Focus.pl, Plus One
Link do pełnej treści wyników badań w czasopiśmie Plos One
Skomentuj artykuł