Bóstwo AI, które potrafi więcej i lepiej niż człowiek? Z bezmyślną radością kreujemy cyfrowy dziki zachód

Bóstwo AI, które potrafi więcej i lepiej niż człowiek? Z bezmyślną radością kreujemy cyfrowy dziki zachód
Stawiamy AI w roli jakiegoś bóstwa, które potrafi więcej i lepiej niż człowiek. Fot. Shubbam Sharan / Unsplash

Tak łatwo w naszym języku nadajemy AI cechy ludzkie, by nie powiedzieć nadprzyrodzone - mówimy, że ona za nas coś zrobi, wymyśli, stworzy, wykreuje. Na poziomie werbalnym dajemy jej ludzkie cechy i stawiamy ją w roli jakiegoś bóstwa, które potrafi więcej i lepiej niż człowiek.

Ostatnio w ramach poznawania nowych narzędzi w pracy generowaliśmy obrazy z wykorzystaniem AI. Kilka wyrazów, klik, 30 sekund i możesz mieć świetną okładkę do płyty, zdjęcie do tekstu czy ilustrację w książce. Koszty niewielkie (tzn. subskrypcji w odpowiednim programie) i - co najlepsze - zero kłopotów z prawami autorskimi, bo przecież prawo nie nadąża za szalonym tempem rozwoju technologii. Przed moimi oczami pojawiały się dziesiątki "zdjęć", które dokładnie odpowiadały moim intencjom i potrzebom. Dopóki nie wpisałam w prompt: "kobieta modląca się na różańcu".

DEON.PL POLECA

 

 

Pierwszy obrazek do złudzenia przypominał zdjęcie młodej, zamyślonej dziewczyny siedzącej o wschodzie słońca w kościelnej ławce. Jako żywo, kobieta złapana na modlitwie! Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie... różaniec. Przybliżyłam zdjęcie i uśmiechnęłam się - nie ukrywam - ze złośliwą satysfakcją. "Tu cię mam" - pomyślałam. Różaniec na obrazie wygenerowanym przez AI liczył 17 paciorków w ciągu i miał mały krzyżyk. Wpisałam prośbę o inny obrazek i znowu różaniec na nim bardziej przypominał prawosławną "czotkę". Na kolejnym, wydaje mi się, że wygenerowano jakiś hinduski sznur modlitewny. Doprecyzowałam prompt (czyli zdanie, w którym opisujesz, czego chcesz od programu), by wygenerował "katolicki" różaniec, ale i z tym nie od razu program sobie poradził. Najwyraźniej ci, którzy kreują AI raczej nie są z naszego kręgu kulturowego... Trzeba było dość długiego (jak na pracę z AI) treningu, by wygenerowany obraz zaczął przypominać "nasz różaniec". Całe to ćwiczenie wzbudziło we mnie szereg przykrych emocji i poważnych refleksji.

Z bezmyślną radością kreujemy cyfrowy dziki zachód

Po pierwsze, ogromnie smuci mnie to, z jaką bezmyślną radością wchodzimy i współkreujemy ten cyfrowy dziki zachód. W końcu to my z uśmiechem na twarzy korzystamy z tych wszystkich dobrodziejstw i swoim użytkowaniem pomagamy im się rozwijać. To my cieszymy się, że mamy tyle możliwości za darmo i bezkrytycznie, dzień po dniu zaczynamy się przyzwyczajać do obfitości treści, której nie jesteśmy w stanie przejeść. W efekcie popularne szkolenia z "umiejętności jutra" dość dobitnie pokazują, że właściwie możemy maszyną zastąpić wszystkich, którzy zajmują się dziś obróbką dźwięku, obrazu, słów. AI zaplanuje nam kalendarze, wygeneruje podcasty, stworzy i nagra piosenki, zaproponuje marketingowe strategie i za nas właściwie wytworzy posty na Facebooka, rolki na TikToka oraz zgrabny blurb do książki, którą - rzecz jasna - też za nas napisze. Wszystko niemal bez kosztów (a przynajmniej bez tych widocznych, bo któż by się nad inflacją treści czy nad kosztami ekologicznymi czy psychologicznymi zastanawiał). O etyce jakiejkolwiek już nawet nic nie wspominajmy, bo przecież ona nie ma znaczenia (to sarkazm, dla jasności!).

Przyspiesza rewolucja, która za sprawą AI już dzieje się na rynku pracy i wymiata z niego szereg twórczych zawodów, z których funkcjonowania my, konsumenci rozmaitych treści nawet sobie czasem nie zdawaliśmy sprawy. Smutne, że nie potrafimy (jeszcze?) zatrzymać się w tym owczym pędzie za "dobrodziejstwem wygody, dostępności i optymalizacji procesów wytwórczych".

Bóstwo AI, które potrafi więcej i lepiej niż człowiek?

Po drugie, przeraża mnie to nasze ludzkie bałwochwalstwo. Tak łatwo w naszym języku nadajemy AI cechy ludzkie, by nie powiedzieć nadprzyrodzone - mówimy, że ona za nas coś zrobi, wymyśli, stworzy, wykreuje. Na poziomie werbalnym dajemy jej ludzkie cechy i stawiamy ją w roli jakiegoś bóstwa, które potrafi więcej i lepiej niż człowiek. Takie odruchowe, podświadome nastawienie sprawia, że bardzo łatwo tracimy z horyzontu naszej refleksji, że AI jest przez kogoś tworzona i ten ktoś ma określone poglądy, cele i charakter, a "ona" pozostaje maszyną (czy może lepiej: technologią). Raz po raz ukazują się nowe badania naukowe, pokazujące wpływ korzystania z AI na nasze myślenie, na nasze umiejętności rozumowania i dedukcji, ba! nawet na nasze środowisko (wiecie, ile energii trzeba wytworzyć, by mogła funkcjonować taka AI?), a my, obżarci  napompowanymi emocjami treściami i skutecznie nimi znieczuleni, klikamy dalej, bo po co się nad tym wszystkim zastanawiać "skoro jesteśmy wolni" od jakichkolwiek wpływów. Kolos na glinianych nogach: ten obraz ciągle staje mi przed oczami. Kolos, który długo i skutecznie potrafi skupiać wzrok ludzi wszystkich czasów...

DEON.PL POLECA


Misja: wnosić światło tam, gdzie go nie ma

Po trzecie, żeby nie było tak pesymistycznie, widzę w tym wszystkim ogromne pole misyjne dla nas wszystkich, chrześcijan, i szansę, byśmy wnosili światło tam, gdzie go nie ma. Jak? Ano zakotwiczając się w tym, co jest odwiecznie prawdziwe i trwałe. Historia zmagania Dawida i Goliata może być dla nas w tym kontekście wyjątkowo inspirująca.

Usłyszałam niedawno z ust bp. Macieja Małygi kapitalną intuicję. Stwierdził, że podoba mu się ta wizja, że dzieci światłości "nie są zbyt kumate w korzystaniu z dóbr tego świata" (zakładam, że to była twórcza interpretacja powiązanych fragmentów Ef 5,8 i Łk 16,8; w każdym razie ja sobie tę myśl tak powiązałam). Gdy czytam Pismo Święte, nieustająco zadziwia mnie, że Pan Bóg ma taką cierpliwość do człowieka i że w historii ludzkości tak wiele razy wydawało się już, że na ziemi wiara się nie ostanie. Że to koniec. A jednak zło nie ma ostatniego słowa. A jednak Chrystus raz na zawsze zwyciężył śmierć i my dostaliśmy niezwykły skarb - wiarę w ten fakt. Wiarę, która może być życiodajną relacją niezależnie od bagna, w którym człowiek ugrzęźnie, czy oceanu zła, który go otacza. Zakorzenienie w niebie sprawia, że dzieci światłości, choć może nieporadne w tym, jak funkcjonuje dzisiejszy świat, mają potencjał być... prawdziwymi gwiazdami współczesności. Kimś, kto choć nie daje takiego światła jak Słońce, to jednak przyciąga wzrok do Góry i pokazuje drogę, którą warto iść. Wyjątkową i nie do przejścia na jeden klik.

Żona, mama, córka, z zawodu animatorka społeczności lokalnych, z zamiłowania doktorka nauk społecznych, w wolnych chwilach pisze bloga "Dobra Wnuczka" i prowadzi konto na Instagramie. Razem z mężem od lat zaangażowana w Ruch Spotkań Małżeńskich i wrocławską Wspólnotę Jednego Ducha. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Maria Mazurek, Ryszard Tadeusiewicz, Marcin Wierzchowski

Czy można się zaprzyjaźnić z robotem?

Kiedy w domu Alicji pojawia się nowy członek rodziny – Basia, robot humanoidalny – rodzą się też nowe pytania. Czy życie domowników stanie się teraz łatwiejsze? Czy Basia będzie...

Skomentuj artykuł

Bóstwo AI, które potrafi więcej i lepiej niż człowiek? Z bezmyślną radością kreujemy cyfrowy dziki zachód
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.