Ikony w cieniu szczytu Trump-Putin na Alasce
Krótki pobyt Władimira Putina na amerykańskiej ziemi miał szerszy kontekst niż powszechnie się uważa. Spotkał się nie tylko z Donaldem Trumpem, ale z kimś jeszcze.
Tego elementu piątkowego szczytu Trump-Putin raczej nie eksponowano i nie komentowano szeroko w światowych mediach. A szkoda, ponieważ przypomina on, że tocząca się tuż za polską granicą wojna Rosji z Ukrainą to nie tylko walka o zdobycze terytorialne i siłową zmianę granic. Ta wojna ma również aspekt religijny i nie jest on tak drugorzędny, jak niektórzy sądzą.
Jak podała Katolicka Agencja Informacyjna, 15 sierpnia br. Władimir Putin po rozmowach z Donaldem Trumpem w amerykańskiej bazie wojskowej Elmendorf-Richardson w Anchorage nie tylko złożył kwiaty na grobach żołnierzy radzieckich na cmentarzu Fort Richardson, położonym na terenie tej bazy. Rosyjski przywódca spotkał się również z arcybiskupem Sitki i Alaski Aleksym z Kościoła Prawosławnego w Ameryce.
Według relacji KAI, prezydent Rosji podarował prawosławnemu hierarsze ikonę św. Hermana z Alaski, patrona Ameryki, oraz ikonę Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy. Przekazał też „najserdeczniejsze życzenia” od Cyryla, patriarchy moskiewskiego i całej Rusi.
Abp Aleksy nie pozostał dłużny. Podarował Putinowi ikonę św. Hermana z Alaski, namalowaną na Górze Athos. „Od czterech lat stoi w moim kąciku modlitewnym. Chciałbym ją panu przekazać, aby wyrazić wdzięczność rdzennej ludności Alaski dla przywódcy kraju, który niegdyś wysłał tu misjonarzy. Ponieważ Rosja dała nam to, za co jesteśmy najbardziej wdzięczni, coś najcenniejszego – wiarę prawosławną” – powiedział prawosławny hierarcha.
Trudno się dziwić, że na to spotkanie nerwowo zareagował abp Eustracjusz (Zoria), arcybiskup czernihowski i nieżyński Prawosławnego Kościoła Ukrainy. KAI przytoczyła jego wpis w mediach społecznościowych: „Wspólnota prawosławna jest głęboko skażona nowotworowymi przerzutami «ruskiego miru»”. Nie przebierając w słowach stwierdził, że abp Aleksy witał „kremlowskiego antychrysta” serdecznie i z głębi serca. I z wyraźnym gniewem dodał: „Prawdopodobnie tacy jak on, z długimi brodami i Dostojewskim urokiem starców, będą też witać tego ostatecznego antychrysta u kresu świata. I oddawać pokłon temu, który «sprzeciwia się i wynosi ponad wszystko, co nazywane jest Bogiem lub tym, co święte, tak że w świątyni Boga zasiądzie jako Bóg, podając się za Boga» (2 Tes 2,4)”.
Ukraiński prawosławny arcybiskup zadał też pełne żalu pytanie, którego nie zostawił bez odpowiedzi: „Czy prawosławni na Ukrainie naprawdę powinni przejmować się zdaniem tych wyznawców Putina [dosł. „putinopokłonników” – red.], którzy grają prawosławiem jak w karty i uważają antychrysta za swój atut?”. Zdaniem abp Eustracjusza, nie należy się nimi przejmować, podobnie jak ojcowie Soboru Nicejskiego nie przejmowali się herezjarchą Ariuszem, który był ulubieńcem cesarza.
Patriarcha Cyryl, od którego pozdrowienia Putin przekazał na Alasce abp. Aleksemu, od pierwszych chwil popiera pełnoskalową wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. W marcu zeszłego roku media informowały, że podczas Światowej Rady Narodu Rosyjskiego moskiewski patriarchat „zatwierdził ideologiczny i polityczny dokument, łączący ze sobą kilka narracji Kremla w próbie stworzenia szerszej nacjonalistycznej ideologii wokół wojny w Ukrainie i ekspansjonistycznej przyszłości Rosji”. Według ekspertów z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną przewodniczący kongresowi Cyryl „koordynował z Kremlem narrację ideologiczną i zalecenia polityczne zawarte w dokumencie”.
Agresja Putina na Ukrainę według prawosławnych hierarchów w Moskwie jest „świętą wojną o wyzwolenie narodu rosyjskiego w południowo-zachodniej Rosji” (czyli wschodniej i południowo-wschodniej Ukrainie). W zatwierdzonym ponad rok temu przez patriarchat moskiewski dokumencie jest również mowa o tym, że „naród rosyjski broni swojego życia, wolności i państwowości, swojej tożsamości cywilizacyjnej, religijnej, narodowej i kulturowej oraz prawa do życia w granicach jednego państwa rosyjskiego”. Jest też apel o przywrócenie „jedności narodu rosyjskiego”, który eksperci odczytują jako jednoznaczne wezwanie do zniszczenia narodu ukraińskiego. Rosyjska Cerkiew wspiera koncepcję „ruskiego miru”, widząc w nim gwarancję bezpieczeństwa.
Kilka miesięcy później (w sierpniu 2024 r.) Władimir Putin otrzymał z rąk patriarchy moskiewskiego Cyryla Order Prawowiernego Księcia Aleksandra Newskiego I stopnia. Wręczając to najwyższe odznaczenie kościelne, zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego zaznaczył, iż Putin jest „pierwszym prawdziwie prawosławnym prezydentem Rosji”. Uroczystość odbyła się w Ławrze Trójcy Świętej i Aleksandra Newskiego w Sankt-Petersburgu.
Jeśli w takim kontekście spojrzy się na spotkanie Putina na amerykańskiej ziemi z prawosławnym arcybiskupem Sitki i Alaski, łatwo dostrzec, że nie chodziło w nim o kurtuazję, lecz o coś znacznie więcej. O wysłanie sygnału także „po linii religijnej”.
Leon XIV, pytany w przeddzień szczytu na Alasce, pytany czego oczekuje od spotkania pomiędzy prezydentem USA Donaldem Trumpem a prezydentem Rosji Władimirem Putinem, odpowiedział, że trzeba zawsze dążyć do „zawieszenia broni, trzeba zakończyć z przemocą, z tyloma ofiarami śmiertelnymi. Zobaczymy, jak mogą się porozumieć. Bo po tak długim czasie wojny – jaki jest cel? Trzeba zawsze szukać dialogu, pracy dyplomatycznej, a nie przemocy, nie broni”. Powiedział również, że Stolica Apostolska nie może zatrzymać takich konfliktów, jak wojna w Ukrainie czy w Strefie Gazy, „ale pracujemy, można powiedzieć, na rzecz «miękkiej dyplomacji», zawsze zapraszając, zachęcając do poszukiwania niestosowania przemocy poprzez dialog i szukania rozwiązań, bo tych problemów nie można rozwiązać wojną”.
Wiadomo, że pod koniec lipca br. Papież przyjął w Watykanie metropolitę wołokołamskiego Antoniego, uważanego za drugą najważniejszą osobę Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Watykański komunikat po tym spotkaniu okazał się więcej niż lakoniczny. Nie podano żadnych szczegółów. Patriarchat moskiewski poinformował natomiast, że poruszono wiele kwestii dotyczących stanu dialogu katolicko–prawosławnego, a także konfliktów na świecie, w tym na Ukrainie i Bliskim Wschodzie. Zaakcentowano, że Antoni opowiadał Leonowi XIV o prześladowaniach, jakim poddawany jest obecnie powiązany z Moskwą Ukraiński Kościół Prawosławny (nie należy go mylić ze związanym z Konstantynopolem Kościołem Prawosławnym Ukrainy).
Przed spotkaniem z Leonem XIV metropolita Antoni chwalił w wywiadzie podejście papieża Franciszka do kwestii wojny w Ukrainie. Czy obecny Papież będzie kontynuował tę linię? Czas pokaże. Warto jednak ciągle mieć na uwadze, że w całej sprawie religia ma większe znaczenie niż może się wydawać.


Skomentuj artykuł