Często spotykam się z przekonaniem, że lekarzowi nie wypada krytykować kolegi po fachu a księdzu podważać słów innego księdza. Należałoby się zapytać, czy tego typu postawa przynosi więcej dobrych czy złych owoców? Gdy taka solidarność prowadzi do ukrywania błędów, zawinionych bądź niezawinionych, nie jest ani znakiem jedności ani dobrego wychowania. To nie jest de facto solidarność lecz zmowa.
Zazwyczaj staram się unikać formułowania ostrych ocen pod czyimś adresem, ale tym razem zrobię wyjątek. Katolicki hejterze - Ty tak naprawdę nie istniejesz. Albo jesteś katolikiem, albo hejterem. Innej opcji nie ma.
W piątek, 25 stycznia br. na stronach internetowych "Naszego Dziennika" o godz. 14.29 pojawił się "Apel o modlitwę". Zaczynał się słowami: "Biskup Gonzalo Duarte zwrócił się z dramatyczną prośbą do wszystkich chrześcijan o modlitwę w intencji prześladowanego Kościoła w Indiach".
Gdyby zapytać, czy Kościół (ten nasz, polski, bo żadnego innego nie znam na tyle dobrze, żeby o nim pisać) jest dla grzeszników, z różnych stron niewątpliwie padłyby mniej lub bardziej gorliwe zapewnienia, że tak. A gdyby zapytać, czy sakrament spowiedzi też jest dla grzeszników, niejeden popukałby się w czoło, wskazując w ten sposób niedorzeczność takiego pytania.
franciszkanie.pl / pz
- Jest to fałszywa wiadomość. Nie istnieje żadna prowincja Olisabang w Indiach i cała reszta wiadomości jest fałszem. W podobnych przypadkach najlepiej nie otwierać maili, ani nie posyłać dalej podobnych wiadomości przez sms-y - ostrzega redakcja franciszkanie.pl
Kościół jest wbrew ideologii, która chce konstruować tożsamość kobiety według swoich prawd "dla jej dobra". Musi jednak znaleźć przekonujący sposób komunikowania ze światem. Może głos częściej powinny zabierać kompetentne katoliczki? "Muszą się czuć powołane do działania w pierwszej linii".
Chrześcijaństwo jest opowieścią o tym, że Chrystus jest w stanie wyciągnąć człowieka z jego słabości, nawet w desperackich sytuacjach...
Księża, którzy odeszli z kapłaństwa, nie powinni być spychani na boczny tor. Eksi są w Kościele. Dlatego Kościół dzisiaj, zamiast ich marginalizować, powinien się na nich otworzyć.
Jakiś czas temu premier Tusk złożył deklarację: "Zbliżamy się do momentu, kiedy związki partnerskie byłyby do zaakceptowania przez większość w przyszłym Sejmie, jak i przez Polaków". Widocznie już się zbliżyliśmy, bo do Sejmu trafiły trzy projekty ustawo o związkach partnerskich...
Przez większą część swojego życia przyjmowałem dwie postawy: ucieczki lub walki. I nie było to życie dobre. Później spotkałem ludzi, którzy powiedzieli mi: nie jesteś w stanie ani zwyciężać, ani dłużej się ukrywać. Twoje bitwy są przegrane. Wszystkie. To, co potrafisz, umiesz, wiesz, to, co Cię motywuje, to wszystko jest niewystarczające. Poddaj się.
Błogosławionemu Janowi Pawłowi II zawdzięczamy naprawdę dużo. I właśnie dlatego uważam, że trzeba zrobić wiele więcej, niż stawiać mu - często wątpliwej jakości - pomniki. Mówiąc obrazowo - dobrze by było je rozsadzić.
"Słuchając niektórych spośród byłych księży lub zakonników, mam wrażenie, że nie powinni nimi zostać" - powiedział kilka dni temu w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Tomasz Wiścicki. "Ja miałam to samo wrażenie, patrząc na niektórych z naszych wikarych w ostatnich latach" - skwitowała sucho tę wypowiedź jedna z moich znajomych.
W telewizji publicznej można czasem natrafić na debatę dotyczącą spraw wiary i Kościoła, głównie takich jak problem aborcji, in vitro, majątków kościelnych, ale też skandali czy sensowności celibatu. Ostatnio można było obejrzeć kilka takich debat, głównie w programie Tomasza Lisa. Były to m.in. sprawa pieniędzy Kościoła, przemocy wobec kobiet (i co Kościół na to), problem homoseksualizmu czy program o wystąpieniu z zakonu o. Jacka Krzysztofowicza.
Trwa spór o obecność symboli religijnych w sferze publicznej i państwowej. Sprawa nie jest łatwa i jednowymiarowa. Różne argumentacje przekonują, że w niektórych przestrzeniach i sytuacjach symbole te powinny mieć swoje miejsce, inne z kolei, że lepiej by było ich nie eksponować. Przy okazji tej dyskusji warto spojrzeć wstecz i przyjrzeć się naszej polskiej praktyce, która w sposób naturalny wynika z głęboko zakorzenionej tradycji.
Czy Bóg zakładał się z szatanem o życie Hioba? Czy za czasów Sędziów drzewa ze sobą rozmawiały? Czy Jonasz został połknięty przez wielką rybę? Czy rzeczywiście świat wyglądał tak, jak opisuje to Księga Rodzaju? Infantylne podejście do Biblii czyni wielu katolików mało wiarygodnymi świadkami Chrystusa.
Z uwagą przeczytałam tekst Bartłomieja Parysa SVD - "Kolędowanie na emigracji", w kontekście Orędzia Benedykta XVI na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. Był on obchodzony w Kościele po raz dziewięćdziesiąty dziewiąty. W tym roku przypadł na 13 stycznia (druga niedziela po uroczystości Objawienia Pańskiego), a więc dzień, który w Polsce został zdominowany przez WOŚP. Szkoda, że autor tekstu o nim nie wspomniał. Tym bardziej, że przywołał ów dzień jako: "niedzielę, w której liturgicznie zakończył się okres Bożego Narodzenia."
Ks .Grzegorz Strzelczyk w ukochanym dla siebie miejscu, w górach przypomina o tym, co jest istotą Eucharystii. I zaprasza do zachwytu nad życiem.
W ubiegłą niedzielę liturgicznie zakończył się okres Bożego Narodzenia. To jednak nie oznacza końca kolędowania. Nie mam na myśli jednak śpiewania kolęd, ale tradycyjną w polskiej kulturze wizytę księdza w domu. W Polsce to wciąż w miarę powszechny zwyczaj, a wyłamanie się z szeregu dla niektórych jest nawet znakiem wielkiej odwagi. A jak "kolędowanie" wygląda w polskiej społeczności za granicą?
W drugiej połowie stycznia podzielone chrześcijaństwo obchodzi Tydzień Jedności Chrześcijan. W tym szczególnym czasie można zobaczyć modlących się wspólnie katolików, prawosławnych i protestantów. Również w ciągu roku nie brakuje ciekawych, ekumenicznych inicjatyw. I chociaż jest ich w Polsce niewiele, pokazują, że jedność jest potrzebna i możliwa, mimo istniejących pod wieloma względami podziałów.
Dziwna jest tendencja, by wszystko, co się da, chrzcić przymiotnikiem "katolickie".
{{ article.description }}