Jednym z głównych bohaterów Adwentu jest czas. Kończy się czas starego roku liturgicznego a zaczyna nowy, rozpoczyna się nowy czas w Kościele. W czytaniach liturgicznych czytamy o ponownym przyjściu Pana, czyli o chwili, w której taki czas, jaki dziś mierzymy zegarkami, po prostu się skończy. Dlatego samo narodzenie Bożego Syna, do którego teraz się przygotowujemy, traktowane jest jako początek końca czasów.
Opublikowano treść orędzia Benedykta XVI na Światowy Dzień Pokoju, czyli Nowy Rok. Tekst jest bogaty w treść, ale ponownie precyzyjnie utkaną całość spotkał los poprzednich głośnych wypowiedzi tego papieża - wyrwano z kontekstu jeden akapit i rozpoczął się lincz.
Zdumiała mnie pierwsza strona "GK" z 7 grudnia. Ogromne zdjęcie twarzy o. Fabiana w czarnym pogrzebowym kolorze, a u góry napis: "Dlaczego Ksiądz Fabian porzucił wiernych?". Wewnątrz artykuł: "Tajemnica o. Fabiana", z podtytułem: "Kontrowersyjny, odważny, charyzmatyczny. Na swoich kazaniach gromadził tłumy. Teraz o. Fabian zniknął. Stracił powołanie? Jest w depresji? W tym jest większa tajemnica".
Przed kilku laty spotkałem się z najdziwniejszą formą spowiedzi.Wcześniej spowiadałem w konfesjonale, na stojąco: twarzą w twarz z penitentem, albo siedząc na krześle obok penitenta, ale jeszcze nigdy nie byłem odwrócony do niego… plecami.
Coraz częściej nachodzi mnie myśl, że Jezus narodził się w żydowskie święto Chanuki. Dzięki tej "hipotezie roboczej" trochę lepiej rozumiem, co to znaczy, że On przyniósł Światło, które już nigdy nie zagaśnie, i w pełni urzeczywistnił to, czego Machabeusze mogli dokonać tylko w pewnym stopniu: odnowił chwałę Bożą.
Dobra wiadomość - grudzień 2012 końca świata raczej nie przyniesie. Co więcej - jest to bardzo dobry czas. Idzie nowe. Internet nie jest już dla Kościoła terra incognita.
Liczba par w Polsce, które decydują się na zamieszkanie pod jednym dachem na długo przed ślubem, stale się zwiększa. Najczęstszym argumentem, który podnosi się, by uzasadnić takie "przygotowanie do małżeństwa", jest potrzeba lepszego poznania się narzeczonych i próba "dopasowania się".
Natknąłem się w Internecie na takie sformułowanie: "Nowej ewangelizacji, a wraz z nią nowych metod działania Kościoła, domaga się nowy człowiek, nowa sytuacja, nowy świat, nowe wyzwania. Obok duszpasterstwa zwyczajnego pojawia się więc duszpasterstwo nadzwyczajne, specjalne i specjalistyczne".
"Liturgia jest zbyt sztywna, nie ma w niej miejsca na improwizację i spontan - żali się jeden z uczniów liceum i dodaje - Czy nie można wprowadzić w Kościele więcej swobody?"
Mówienie o Kościele otwartym zakłada w podtekście istnienie jakiegoś Kościoła zamkniętego i często nie jest pozbawione nuty pewnego rodzaju wyższości. Bo jednak lepiej być otwartym niż zamkniętym, postępowym niż zacofanym - tak się przynajmniej niektórym wydaje. Jak w takim razie opisać rzeczywistość Kościoła, który wszystkich pomieści, nikogo nie wyklucza, a jednocześnie nie jest zuniformizowaną masą?
Prof. Janusz Ostoja-Zagórski nakazał zdjęcie krzyży z sali senatu oraz ze swojego gabinetu - ujawniła "Gazeta Pomorska" 15 listopada. Rektor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy chyba tak naprawdę nie wie, co zrobił i co kazał usunąć. Po symbolach zostało symboliczne puste miejsce.
Ksiądz Boniecki znowu powiedział coś niemądrego, co zaraz rozgłosiły media. Tym razem duchowny stwierdził, że jeśli komuś przeszkadza krzyż w Sejmie, to nie powinien on tam wisieć. Co w tej sytuacji można by rzec…
Kiedy bohaterowie "Opowieści z Narnii" pojawili się po raz pierwszy w tej mitycznej krainie, panowała tam zła Biała Czarownica, która rzuciła na krainę czar, w wyniku czego była "zawsze zima i nigdy nie ma Bożego Narodzenia". Rzeczywiście, kiedy wyobrażam sobie świat bez Bożego Narodzenia, to odczuwam jakieś zimne zło.
W jasnogórskiej kaplicy Matki Bożej wydarzyła się rzecz przykra i bolesna. Ukryty wśród wiernych mężczyzna sprofanował ikonę Maryi. Mam jednak mieszane uczucia co do interpretacji tego godnego pożałowania incydentu.
Gdy Leszek Kołakowski przeczytał całego Pascala - wraz z licznymi argumentów za tym, że jednak warto w Boga wierzyć - doszedł do wniosku, że najważniejsze i najbardziej przekonujące orędzie francuskiego myśliciela brzmi: umrzesz!
W drugiej połowie listopada, tuż przed rozpoczęciem Adwentu, zmarli dwaj ludzie, których - każdego inaczej - uważam za nauczycieli i mistrzów mojej wiary. Oczywiście, to nie są nauczyciele jedyni, ale bardzo ważni.
Dlaczego ubóstwo? Takie pytanie postawiono europejskim komentatorom radiowym, telewizyjnym i internetowym w ramach szerokiej, obejmującej cały kontynent debaty. Dotyczy ona tego, czym jest ubóstwo i jak można polepszyć warunki życia tych, którzy są nim dotknięci - zarówno w krajach bogatych, jak i w mniej rozwiniętych. W siódmym komentarzu z niniejszej serii Philippa Hitchen zastanawia się nad specyficznym wkładem Kościoła w tę dyskusję.
Czy katolik może? Czy katolikowi wypada? Pytania stare jak sam Kościół. Zapytajmy więc: czy katolikowi wypada słuchać popowej przeróbki papieskiego przemówienia?
"Gdyby tak co rano przyjąć nowy dzień jako początek nowego życia… Kto idzie ku Bogu, ten zmierza od jednego początku do następnego" (Brat Roger). Gdybyśmy przyjmowali co rano "nowy dzień jako początek", nasze życie zostałoby odnowione, odrodzone, odświeżone i odmłodzone. Byłoby wówczas podobne do wstającego poranka, do wiosny, do życia małego dziecka pełnego otwartości, fantazji, zaufania i szczerości. Obok trudów, ciężarów, zagrożeń i niebezpieczeństw życia dostrzegalibyśmy wzrastające w nas i wokół nas królestwo Boże.
Jeszcze kilka dni temu nie miałem pojęcia, że jakaś węgierska socjolożka jest członkinią Komitetu Praw Dziecka przy ONZ. Nadal uważam, że jest to wiedza kompletnie mi zbędna. Okazuje się jednak, że aby zaistnieć w świadomości mnóstwa obcych ludzi na świecie, wystarczy (podpierając się autorytetem jakieś liczącej się instytucji, organizacji czy grupy społecznej) powiedzieć dwa zdania, w których przedstawi się jako szkodliwe i złe coś, co dotychczas powszechnie było uznawane za rzecz rozsądną, mającą sens i przynoszącą dobro.
{{ article.description }}