Już po raz szesnasty Kościół katolicki w Polsce obchodzi Dzień Judaizmu. To swego rodzaju ewenement w skali Kościoła powszechnego (pomijam tu Włochy, Austrię i Szwajcarię, które również mają taki Dzień w swoim kalendarzu religijnym). To także - jestem co do tego głęboko przekonany - jeden z owoców pontyfikatu bł. Jana Pawła II.
Już po raz szesnasty Kościół katolicki w Polsce obchodzi Dzień Judaizmu. To swego rodzaju ewenement w skali Kościoła powszechnego (pomijam tu Włochy, Austrię i Szwajcarię, które również mają taki Dzień w swoim kalendarzu religijnym). To także - jestem co do tego głęboko przekonany - jeden z owoców pontyfikatu bł. Jana Pawła II.
Na różnych forach trwa dyskusja wywołana spektakularnym porzuceniem zakonu i kapłaństwa przez znanego w Gdańsku dominikanina, Jacka Krzysztofowicza. Jednym z wątków dyskusji jest stan życia zakonnego w ogóle. Może warto w tym kontekście przypomnieć refleksje amerykańskiego franciszkanina, Benedicta Groeschela.
Na różnych forach trwa dyskusja wywołana spektakularnym porzuceniem zakonu i kapłaństwa przez znanego w Gdańsku dominikanina, Jacka Krzysztofowicza. Jednym z wątków dyskusji jest stan życia zakonnego w ogóle. Może warto w tym kontekście przypomnieć refleksje amerykańskiego franciszkanina, Benedicta Groeschela.
Kiedy w poniedziałkowe wczesne popołudnie zamieszczałem na Facebooku link do informacji o odejściu z zakonu byłego przeora gdańskich dominikanów, właściwie bez komentarza poza zwyczajowym "Hmmm...", nie przypuszczałem, że rozpęta się pod nim wielka dyskusja. Dyskusja, która - przyznam - napełniła mnie smutkiem.
Kiedy w poniedziałkowe wczesne popołudnie zamieszczałem na Facebooku link do informacji o odejściu z zakonu byłego przeora gdańskich dominikanów, właściwie bez komentarza poza zwyczajowym "Hmmm...", nie przypuszczałem, że rozpęta się pod nim wielka dyskusja. Dyskusja, która - przyznam - napełniła mnie smutkiem.
Chrystus nie obiecywał nikomu "świętego spokoju". Jeśli wydaje Ci się, że chrześcijanin może w jakimkolwiek momencie spocząć na laurach, to jesteś w błędzie. Albo mówiąc inaczej - masz syndrom Bilba.
Chrystus nie obiecywał nikomu "świętego spokoju". Jeśli wydaje Ci się, że chrześcijanin może w jakimkolwiek momencie spocząć na laurach, to jesteś w błędzie. Albo mówiąc inaczej - masz syndrom Bilba.
Być może jesteśmy tak bardzo oswojeni z pięknem Kościoła, że je czasem przeoczamy. Być może codzienne spory i troski nie pozwalają nam na kontemplację wspaniałości Kościoła, Mistycznego Ciała Chrystusa.
Być może jesteśmy tak bardzo oswojeni z pięknem Kościoła, że je czasem przeoczamy. Być może codzienne spory i troski nie pozwalają nam na kontemplację wspaniałości Kościoła, Mistycznego Ciała Chrystusa.
Najpierw ustalmy fakty. Czy umyślna jazda z prędkością większą niż dozwolona to wykroczenie moralne?
Najpierw ustalmy fakty. Czy umyślna jazda z prędkością większą niż dozwolona to wykroczenie moralne?
Jurek Owsiak swoim stwierdzeniem o poparciu dla legalizacji eutanazji osiągnął zamierzony cel - rozpętał debatę. W mediach zaczęto publikować wypowiedzi na ten temat i, słuchając niektórych z nich, doszłam do wniosku, że warto doprecyzować pojęcia.
Jurek Owsiak swoim stwierdzeniem o poparciu dla legalizacji eutanazji osiągnął zamierzony cel - rozpętał debatę. W mediach zaczęto publikować wypowiedzi na ten temat i, słuchając niektórych z nich, doszłam do wniosku, że warto doprecyzować pojęcia.
Czy jest sens powoływać do życia miejscowość, jeśli nikt nie mieszka w niej na stałe? Która zajmuje raptem 40 hektarów, czyli tyle, ile średnie gospodarstwo rolne w okolicy, ale nikt nie uprawia tam ziemi? Wygląda to niezbyt rozsądnie. Chyba, że pomysł pochodzi od Jana Góry OP. Wtedy szaleństwo - co wiele razy udowadniał - nabiera logiki, pokazując naszą małą wiarę. Jak będzie tym razem?
Czy jest sens powoływać do życia miejscowość, jeśli nikt nie mieszka w niej na stałe? Która zajmuje raptem 40 hektarów, czyli tyle, ile średnie gospodarstwo rolne w okolicy, ale nikt nie uprawia tam ziemi? Wygląda to niezbyt rozsądnie. Chyba, że pomysł pochodzi od Jana Góry OP. Wtedy szaleństwo - co wiele razy udowadniał - nabiera logiki, pokazując naszą małą wiarę. Jak będzie tym razem?
Zawsze się zastanawiałem, na czym polega ta zagadka, że słowo Boże jest Mieczem? Jak mam w ogóle tym walczyć? Jak się tym posługiwać? Czułem się jak mój dziadek oglądający smartphone’a.
Zawsze się zastanawiałem, na czym polega ta zagadka, że słowo Boże jest Mieczem? Jak mam w ogóle tym walczyć? Jak się tym posługiwać? Czułem się jak mój dziadek oglądający smartphone’a.
Czy można powiedzieć, że Jezus sobie z czymś nie radzi? Albo inaczej - czy Bóg, którego Kościół nazywa wszechmogącym, zawsze wygrywa?
Czy można powiedzieć, że Jezus sobie z czymś nie radzi? Albo inaczej - czy Bóg, którego Kościół nazywa wszechmogącym, zawsze wygrywa?
Każdy, kto oglądał filmy szpiegowskie, wie, kim jest uśpiony szpieg - nie angażuje się w żadną misję lecz ma oczy i uszy otwarte, bo w każdej chwili może zostać wezwany do akcji. Inaczej jest z uśpionym chrześcijaninem. Niby słucha, a nie słyszy, patrzy, a nie widzi. Stracił czujność i myli mu się sztacheta od płotu z krzyżem. Jak wyleczyć się z tej głuchoty i ślepoty duchowej, która nie pozwala nam usłyszeć Bożego wezwanie do akcji?
Każdy, kto oglądał filmy szpiegowskie, wie, kim jest uśpiony szpieg - nie angażuje się w żadną misję lecz ma oczy i uszy otwarte, bo w każdej chwili może zostać wezwany do akcji. Inaczej jest z uśpionym chrześcijaninem. Niby słucha, a nie słyszy, patrzy, a nie widzi. Stracił czujność i myli mu się sztacheta od płotu z krzyżem. Jak wyleczyć się z tej głuchoty i ślepoty duchowej, która nie pozwala nam usłyszeć Bożego wezwanie do akcji?
Komentarz europejski RV
"Ja jestem Europą, my jesteśmy Europą“. To więcej niż hasło, to idea współżycia, solidarności i współuczestnictwa, ale wystawiona dziś na próbę przez wezbrane fale kryzysu, które unoszą ze sobą europejskie zasady "ojców założycieli".
"Ja jestem Europą, my jesteśmy Europą“. To więcej niż hasło, to idea współżycia, solidarności i współuczestnictwa, ale wystawiona dziś na próbę przez wezbrane fale kryzysu, które unoszą ze sobą europejskie zasady "ojców założycieli".
Jerzy Owsiak, choć z pewnością chciał dobrze, strzelił sobie w stopę. Wzbudziłby znacznie większe zaufanie, gdyby rozpoczął dyskusję na przykład na temat, w jaki sposób ludzie starzy, niepełnosprawni i chory traktowani są w naszych rodzinach, szpitalach, parafiach, domach starości i wszystkich innych instytucjach państwowych.
Jerzy Owsiak, choć z pewnością chciał dobrze, strzelił sobie w stopę. Wzbudziłby znacznie większe zaufanie, gdyby rozpoczął dyskusję na przykład na temat, w jaki sposób ludzie starzy, niepełnosprawni i chory traktowani są w naszych rodzinach, szpitalach, parafiach, domach starości i wszystkich innych instytucjach państwowych.
Cieszy mnie wyraźne ożywienie związane z obchodami Epifanii − Objawienia Pańskiego. Uroczystość - niedawno ocalona przed grożącym jej zapomnieniem i laicyzacją - zaczyna odzyskiwać prawdziwie świąteczny charakter. Co ważne, wielu Polaków ma na nią pomysł: ulicami wielu miast 6 stycznia przechodzi Orszak Trzech Króli. Pomysł ten zyskuje coraz większą popularność.
Cieszy mnie wyraźne ożywienie związane z obchodami Epifanii − Objawienia Pańskiego. Uroczystość - niedawno ocalona przed grożącym jej zapomnieniem i laicyzacją - zaczyna odzyskiwać prawdziwie świąteczny charakter. Co ważne, wielu Polaków ma na nią pomysł: ulicami wielu miast 6 stycznia przechodzi Orszak Trzech Króli. Pomysł ten zyskuje coraz większą popularność.
Biblijne relacje o spektakularnych zwycięstwach narodu wybranego, mrożące krew w żyłach mordy z polecenia Boga, gdy w pień wybijano wszystkich mieszkańców i zdobywano miasta równając je z ziemią… To w większości przechwałki niedowartościowanych mężczyzn, pokaz męskiej dumy.
Biblijne relacje o spektakularnych zwycięstwach narodu wybranego, mrożące krew w żyłach mordy z polecenia Boga, gdy w pień wybijano wszystkich mieszkańców i zdobywano miasta równając je z ziemią… To w większości przechwałki niedowartościowanych mężczyzn, pokaz męskiej dumy.
Zapraszam do eksperymentu. Spróbujmy zaszaleć w duchu Ignacego z Loyoli.
Zapraszam do eksperymentu. Spróbujmy zaszaleć w duchu Ignacego z Loyoli.
Obserwuję działalność wspólnoty ekumenicznej z Taizé od lat. Myślę, że jeśli Komitet Noblowski chciałby przyznać nagrodę, która nie będzie budzić żadnych wątpliwości, to powinien docenić działalność braci z małej francuskiej wioski.
Obserwuję działalność wspólnoty ekumenicznej z Taizé od lat. Myślę, że jeśli Komitet Noblowski chciałby przyznać nagrodę, która nie będzie budzić żadnych wątpliwości, to powinien docenić działalność braci z małej francuskiej wioski.
Wielokrotnie słyszeliśmy, że niedziela dla chrześcijanina to pierwszy dzień tygodnia. Argumentów za takim ujęciem nie ma sensu tu przytaczać, bo są powszechnie znane lub łatwe do odnalezienia. Jest za to sens zadać sobie samemu pytanie: czym dla mnie jest niedziela?
Wielokrotnie słyszeliśmy, że niedziela dla chrześcijanina to pierwszy dzień tygodnia. Argumentów za takim ujęciem nie ma sensu tu przytaczać, bo są powszechnie znane lub łatwe do odnalezienia. Jest za to sens zadać sobie samemu pytanie: czym dla mnie jest niedziela?
Na temat listów pasterskich wylano już morze atramentu i wystukano pewnie miliony liter w komputerach. Księża czytają je na ogół z dużą dawką dystansu, a wierni świeccy niejednokrotnie urządzają sobie w czasie tej lektury prywatne rozmyślanie nad usłyszanymi przed chwilą tekstami biblijnymi albo i drzemkę. Publicyści natomiast mają brzydki zwyczaj czynienia sobie z nich obiektu wybrzydzania, kpin albo rutynowych narzekań.
Na temat listów pasterskich wylano już morze atramentu i wystukano pewnie miliony liter w komputerach. Księża czytają je na ogół z dużą dawką dystansu, a wierni świeccy niejednokrotnie urządzają sobie w czasie tej lektury prywatne rozmyślanie nad usłyszanymi przed chwilą tekstami biblijnymi albo i drzemkę. Publicyści natomiast mają brzydki zwyczaj czynienia sobie z nich obiektu wybrzydzania, kpin albo rutynowych narzekań.
Bardzo ważne są - wystosowane z myślą o roku 2013 - przesłania skierowane do świata przez dwóch chrześcijańskich hierarchów, następców Apostołów Piotra i Andrzeja: biskupa Rzymu Benedykta XVI i patriarchę Konstantynopola Bartłomieja I.
Bardzo ważne są - wystosowane z myślą o roku 2013 - przesłania skierowane do świata przez dwóch chrześcijańskich hierarchów, następców Apostołów Piotra i Andrzeja: biskupa Rzymu Benedykta XVI i patriarchę Konstantynopola Bartłomieja I.