Gdybym nie miała w tym temacie wiedzy, czy też doświadczenia spotkania się z ofiarami nadużyć seksualnych (dokonanych nie tylko przez duchownych), to myślę, że po tych tekstach zaczęłabym podejrzliwie przyglądać się każdemu księdzu i jego kontaktom z dziećmi, odradzałabym moim znajomym, mającym dzieci w wieku szkolnym, aby broń Boże nie powierzali swoich dzieci kapłanom, a na każdą kurię diecezjalną czy zakonną patrzyłabym jak na strukturę mafijną, która ukrywa przestępców.
Od lat zaciera się różnica między księdzem pracującym na parafii a urzędnikiem egzekwującym powinności obywatela względem skarbówki czy ZUSu. Nie chodzi tu bynajmniej o kontrolowanie kieszeni lecz czegoś bardziej osobistego - ludzkiego sumienia.
Jeden z moich znajomych, śmiało zasługujący na miano ekspata (albo ekspaty, czyli wysokiej klasy specjalisty, który dobrowolnie opuścił ojczyznę i pracuje za granicą) postanowił (bez żadnej z mojej strony zachęty) podzielić się ze mną spostrzeżeniem z kategorii "Polska z oddali".
KAI / drr
- Jeśli Kościół w Polsce na bieżąco będzie działał w duchu sprawiedliwości wobec ofiar i sprawców, podejmie pracę prewencyjną i spróbuje przekonać media, co Kościół w tym kierunku zamierza robić lub - jak wiem - już coś robi, wtedy rzetelnie podejdzie do problemu nadużyć seksualnych wśród ludzi Kościoła - uważa ks. prof. Hans Zollner SJ, dyrektor Instytutu Psychologii Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie.
Lektura "10 kluczowych wydarzeń pontyfikatu Benedykta XVI" opublikowana przez KAI, a za nią także przez portal Deon.pl wydaje mi się z jednej strony zaskakująca, a z drugiej niezwykle przewidywalna i w pewnej mierze smutna. Mniej niż o to co się na niej znalazło chodzi mi o to co zostało pominięte. Braki te mogą być bowiem objawem niezbyt dobrej kondycji autorów tego tekstu.
Ks. Franciszek Longchamps de Bérier pogubił się trochę w materii, w której nie jest specjalistą. Jednak jego wina może okazać się błogosławioną. Bo zaczynamy głośno rozmawiać o sprawach, które wcześniej nie były postawione w sposób oczywisty.
Ludzie biedni przychodzą żebrać do furt klasztornych, przedsionków kościelnych, ponieważ wierzą, że w tych miejscach otrzymają wsparcie. Jednak bezdomni i ubodzy wyciągający rękę po kilka groszy oczekują nie tylko pomocy materialnej, lecz nade wszystko szacunku i współczucia.
Mgła ma to do siebie, że nam zacieśnia widzenie, sprawia, że nie potrafimy widzieć jasno. Wiatr by się przydał...
Piątek 22 lutego - święto katedry św. Piotra, Apostoła, a zarazem wspomnienie św. Małgorzaty z Kortony, franciszkańskiej tercjarki. W tym dniu Jezus Miłosierny przekazał siostrze Faustynie Kowalskiej, aby namalowano Jego obraz z napisem "Jezu ufam tobie." To też i moje święto - kolejna rocznica nawrócenia.
Benedykt XVI jest wielki, ponieważ pokazał, że to nie Kuria Watykańska jest "centrum Kościoła" tylko urząd papieża, a papież, będąc człowiekiem, nie może udawać, że "jest Bogiem".
To, o czym przypomina nam dziś, niejako na odchodnym, Benedykt XVI - wprowadzając Kościół w okres Wielkiego Postu - odsyła nas ku źródłom wiary. Bo "w istocie wszystko bierze początek z Miłości i zmierza do Miłości".
Myślę, że rezygnacja Benedykta XVI przyniesie bardzo dobre owoce dla całego Kościoła. Jego decyzja wywołała szeroką dyskusję, zrodziło się wiele pytań. Między innymi to fundamentalne - kto jest najważniejszy w Kościele?
Polski Kościół - coraz wyraźniej to widzimy - w szybkim tempie i na naszych oczach przestaje być jedynym nauczycielem narodu, a staje się jednym z wielu równorzędnych partnerów publicznej debaty. Uprzywilejowane miejsce, które miał jeszcze niedawno, stopniowo traci.
Niektórym ludziom wierzącym nie wystarczą słowa o fizycznej i duchowej słabości Benedykta XVI, którymi wyjaśnił swoją abdykację. Przecież nie może to tak prosto wyglądać - powiadają. Musi być jakieś drugie dno całej tej sprawy. Za wszystkim muszą stać sprzysiężone siły zła.
Od jakiegoś czasu w najróżniejszych sytuacjach przychodzą mi na myśl słowa Jezusa, przypomniane przez Jana Pawła II w pierwszym akapicie Listu apostolskiego "Novo millennio ineunte" wydanego na zakończenie Roku Jubileuszowego 2000...
Cuda dokonywane przez Jezusa Chrystusa niewiele miały wspólnego ze spektakularnymi zjawiskami, jakich wyczekują dzisiaj fani wielu prywatnych objawień. Przemiana wody w wino, rozmnożenie chleba, uzdrowienie teściowej Piotra, to cuda bardzo przyziemne, bardzo praktyczne.
Miały w codzienności przypominać o obecności Boga. Kiedyś je stawiano w różnych miejscach. Dziś - niestety - jest ich coraz mniej...
Nieoczekiwana decyzja Benedykta XVI o rezygnacji z "urzędu piotrowego" wywołała w polskich mediach prawdziwe trzęsienie ziemi. Niemal natychmiast pojawili się w nich różnorakiej maści dyżurni eksperci od spraw Watykanu.W tym chórze rzetelnych ocen, analiz i komentarzy, dało się zauważyć też głosy zgoła fałszywe. Do tych ostatnich zaliczyłbym - jako ktoś, kto od lat mieszka i pracuje w kraju muzułmańskim - niektóre z tych, komentujących i oceniających postawę Benedykta XVI wobec islamu.
Wszystkich nas zaskoczyła papieska zapowiedź, że 28 lutego o godz. 20.00 zakończy swoje urzędowanie. Natychmiast wszystkie media, zwłaszcza te najmniej sprzyjające Kościołowi, podjęły ten niezwykle sensacyjny temat, snując najdziwniejsze dywagacje, dlaczego odchodzi, co jest prawdziwą przyczyną tego odejścia i jaka będzie przyszłość już nie tylko Benedykta XVI, ale wręcz całego Kościoła katolickiego.
Nawet rezygnacja Ojca świętego Benedykta XVI nie zatrzymała obrotów ziemi ani jej obiegu wokół słońca. Świat toczy się dalej, chciałby się powiedzieć, w najlepsze (oby).
{{ article.description }}