Dokładnie dziesięć lat temu, 16 sierpnia 2002 roku, rozpoczęła się ostatnia pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Pielgrzymka niezwykle ważna, bo do dzisiaj traktowana przez część Polaków jak testament pozostawiony przez kogoś bliskiego.
Tego dawno nie było. W Watykanie będzie proces! I nie będzie to proces beatyfikacyjny lub kanonizacyjny, ale karny. Media już ostrzą sobie pazury, licząc na to, że przy okazji mającego się rozpocząć najwcześniej jesienią br. procesu wyjdą na jaw "kolejne skandale i kłopotliwe okoliczności strategii ujawniania nieprawidłowości oraz konfliktów wśród kościelnej hierarchii".
Ten tytuł felietonu specjalnie tak skonstruowałem, by zaakcentować zbieżność brzmienia słów "zboże" i "Bóg". Rzadko na to zwracamy uwagę, a w okolicach uroczystości Matki Bożej Zielnej warto to przypomnieć.
Proboszcz ma kochankę! - taki news zaczął krążyć po jednym z niewielkich miast na Pomorzu Zachodnim. Zaczęły się dociekania: przystojny jest, obrotny, młody, inteligentny - wychodzi na to, że pogłoska może być prawdziwa. Tematem emocjonowali się nie tylko ludzie zachowujący wobec Kościoła chłodny dystans, ale także zaangażowani członkowie społeczności parafialnej.
Lektura artykułu Wiktora Świetlika zatytułowanego znacząco "Koniec świata liberalnych katolików" ("Rzeczpospolita" 6 sierpnia 2012) skłania do refleksji nad ewolucją znaczenia słowa "katolik". Pojęcie to w Polsce coraz częściej odrywa się od wymiaru konfesyjnego, a coraz bardziej nabiera barw ideologicznych.
Papież Jan Paweł II widział w Edycie Stein nie tylko konwertytkę, ale i człowieka budującego "most wzajemnego zrozumienia między Żydami i chrześcijanami". "Niech jej świadectwo - mówił - sprawi, że ów most będzie się stawał coraz mocniejszy".
Mam pretensje nie o to, że pisze "nieprzychylnie o Kościele". Takie postawienie sprawy jest sprytne, bo krytyka tekstu w "Newsweeku" wygląda na reakcję ryczących z wściekłości i bólu, bezrozumnych katoli. Bynajmniej. Protestuję przeciwko wykorzystywaniu socjologii do wciskania ludziom kitu.
Przyzwyczaiłem się już do takich deklaracji, więc nie ruszyło mnie wcale, gdy wybitny sportowiec, wielokrotny medalista, kończąc karierę, oświadczył dziennikarzom, że celem jego życia jest "dobrze się bawić".
Byłem w niedzielę na Świętym Krzyżu. To najstarsze polskie sanktuarium, pierwotnie opactwo benedyktyńskie, obecnie klasztor Oblatów. Co roku nawiedzają je pielgrzymi, idący w sierpniu na Jasną Górę.
Ten felieton może i zabrzmi jak laurka wystawiona Szymonowi Hołowni, ale właśnie taki ma być. Należy mu się.
Tradycja chrześcijańskiego Wschodu mówi, że każdy ikono graf-debiutant jako pierwszą zawsze musi namalować ikonę Przemienienia Pańskiego. Ta swoista inicjacja kryje w sobie ważne przesłanie: ikonę maluje się nie tyle kolorami, co przede wszystkim światłem Taboru.
Katecheci powinni mieć pełne prawo do korzystania z tych podręczników, które w swoim sumieniu uznają za najlepsze narzędzie do wprowadzania dzieci i młodzieży w świat wiary. Monopol na książki do katechezy to - przynajmniej z punktu widzenia ewangelizacji - prawdziwy samobój.
Pod koniec czerwca tego roku mój proboszcz na parafialnych stronach internetowych opublikował dekret miejscowego biskupa ordynariusza przenoszący go do innej parafii. Z lakonicznego i napisanego fatalną polszczyzną dokumentu wynikają dla niego trzy sprawy: gdzie mieści się nowa parafia, że ma się w niej zainstalować już za 10 dni i że głównym jego zadaniem na nowej placówce ma być "dzieło wyposażenia świątyni".
Według nauki Kościoła społeczną normą jest pełna, szczęśliwa rodzina z kilkorgiem dzieci, chętnie wielopokoleniowa. Takich rodzin jest coraz mniej. Rośnie za to liczba osób żyjących w pojedynkę (ponad 5 mln według GUS). Tego zjawiska nie da się oddzielić od tzw. kryzysu rodziny. Mimo to sprawa nie jest tak oczywista i banalna, jak się wydaje.
Tomasz Królak / KAI / drr
Stanowisko Kościoła ws. in vitro jest dziś bardziej elastyczne niż w czasach poprzedniej kadencji - ocenia w rozmowie z KAI Jarosław Gowin, twórca jednego z projektów ustawy ws. sztucznego zapłodnienia. Jednak, jego zdaniem, Sejm obecnej kadencji jest zbyt podzielony i nie uchwali żadnego prawa ws. in vitro. W wywiadzie dla KAI tłumaczy dlaczego nie oczekuje jednoznacznego poparcia dla swojego projektu przez Episkopat, ocenia świadomość bioetyczną społeczeństwa i odnosi się do ataków ze strony prof. Magdaleny Środy.
W mediach słowackich od wielu dni wrze jak w ulu. Benedykt XVI odwołał 52-letniego abpa Trnawy Roberta Bezaka. Rządził zaledwie trzy lata. Dziennikarze biorą go w obronę, sugerując, że motywem były lokalne rozgrywki: "Komuś nadepnął na odcisk i ukarano go. Mówił o trudnych […] sprawach jasno i głośno, a to wielu ludziom w słowackim episkopacie i w Watykanie się nie podoba" - czytamy na jednym z portali.
Wakacje to chyba czas, kiedy w kościołach parafialnych, na mszach w ciągu tygodnia, mamy więcej pustych miejsc. Tak przynajmniej to wspominam z lat, kiedy jeszcze regularnie odbywałem dyżury ministranckie w swojej rodzinnej parafii na Śląsku. Nawet pomijając to, że w dni powszednie jest nas mniej, to jakoś radośniej wcale nie jest, mimo iż wakacje to czas odpoczynku.
Wyobraźmy sobie, że w rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim, ktoś organizuje na Stadionie Narodowym koncert jakiejś niemieckiej kapeli, która nie stroni od antysemickich prowokacji. Co by się działo? Byłby zdecydowany protest mediów, polityków, tzw. autorytetów w Polsce i na świecie. Padłyby słowa o niebywałej podłości, skrajnej głupocie itp. I słusznie!
Lefebryści notorycznie relatywizują i pomniejszają znaczenie ostatniego soboru, bo ich zdaniem nie miał on charakteru doktrynalnego, tylko duszpasterski, a więc: niewiążący. Warto zatem sobie i im uświadomić, że odrzucenie Vaticanum II oznacza zanegowanie czegoś z samej istoty Kościoła.
W czasie wakacji mamy chyba jeszcze najwięcej kontaktu z przyrodą, z tym, co naturalne. Dla mieszczucha - a większość ludzi na tzw. Zachodzie żyje w miastach - przyroda to przedmiot tęsknot, przestrzeń wolności od cywilizacji, to skojarzenia ze zdrowiem, wytchnieniem i radością. Czy rzeczywiście owa przyroda jest naturalna? Czy możemy jej ufać i powierzyć się jej dobroczynnemu działaniu?
{{ article.description }}