Abp Tobji o sytuacji w Syrii: wszyscy młodzi ludzie chcą wyjechać na Zachód
- Wyjeżdża mnóstwo młodych ludzi, szukają lepszego życia. Kiedy mówią o swojej przyszłości wszyscy są zgodni: chcemy wyjechać za granicę - stwierdził w wywiadzie dla papieskiej rozgłośni abp Joseph Tobji, maronicki arcybiskup Aleppo, opisując aktualną sytuację chrześcijan w Syrii. W samym Aleppo, przez wojnę liczba chrześcijan spadła ze 150 tys. do 30 tys.
- Chrześcijanie są obecni na Wschodzie już od czasów apostolskich, dlatego ważne jest aby ich obecność trwała, to istotne dla całego kościoła. Chrześcijanie w Syrii są buforem między Wschodem a Zachodem - tłumaczy abp Tobji. Jak zaznacza, chrześcijanie i muzułmanie w tym regionie są przykładem dialogu i współpracy. - W Syrii jest inaczej niż w Arabii Saudyjskiej czy Afganistanie. Islam tutaj różni się od islamu w innych częściach świata, obie religie tutaj współistnieją, panuje atmosfera poszanowania człowieczeństwa. Aby utrzymać dialog między chrześcijanami i muzułmanami, chrześcijanie muszą tu pozostać - tłumaczy hierarcha.
"W naszym kraju nie znajdujemy źródła nadziei, nie znajdujemy przyszłości"
Duchowny zauważa, że problemem w Syrii jest topniejąca liczba młodych chrześcijan. - Wyjeżdża mnóstwo młodych ludzi, szukają lepszego życia. Kiedy mówią o swojej przyszłości wszyscy są zgodni: chcemy wyjechać za granicę. W naszym kraju nie znajdujemy źródła nadziei, nie znajdujemy przyszłości. Dla młodego człowieka w tym środowisku nie ma miejsca na optymizm. Jest wielka presja polityczna i presja codzienności. Studiują 5 lat na uniwersytecie, a później nie znajdują pracy, a jeśli już, to wypłata nie starczy nawet na papierosy. Patrzą na zachód trochę romantycznie, ale chcą dobrego życia, przyszłości, pracy, wolności i dobrobytu - podkreślił abp Tobji, który stwierdził, że jedynie wiara pozwala mu mieć nadzieję na zmiany w polityce międzynarodowej w odniesieniu do Syrii.
- Jestem pesymistą, jeśli chodzi o zniesienie międzynarodowych sankcji. Nie ma żadnego powodu by politycy Zachodni amerykańscy i europejscy je znieśli. Chcą mieć coś w zamian i nie dostają tego. Jestem optymistą w wierze, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego, ale po ludzku nie widzę wyjścia - dodał maronicki biskup.
- Nasza katedra znajdowała się w zasadzie na linii frontu. Armia syryjska i terroryści strzelali do siebie nawzajem tuż przy katedrze. To najwyższy budynek w okolicy, więc został praktycznie zniszczony. Gdy wróciłem tu pracować po zawieszeniu broni, bolało mnie serce, gdy widziałem zniszczenia. To było bardzo ważne by odbudować i przywrócić te katedrę, ona jest znakiem nadziei, świadectwem chrześcijańskiej obecności w Aleppo. Oczywiście, najpierw przez 2 lata odbudowywaliśmy domy, mieszkania, potem zaczęliśmy odbudowywać katedrę. Gdy przybyliśmy to po zakończeniu walk, zarówno maronici jak i muzułmanie mówili nam z wielką radością: nareszcie wróciliście! Widać, że nasza katedra jest znakiem nadziei świetlista obecnością chrześcijan - powiedział abp Tobji.
Źródło: KAI / pk
Skomentuj artykuł