Iść razem, słuchać i rozmawiać, czyli o rozeznawaniu
Celem nie jest poszukiwanie większości ani statystyka, ale rozeznawanie i szukanie właściwych odpowiedzi na pojawiające się ciągle problemy w życiu wiarą. To proces powolny i żmudny, ale konieczny. Można i trzeba się go uczyć. Nie da się zrobić wszystkiego od razu, ale trzeba zacząć, zrobić pierwszy krok i odważnie poddać się działaniu Ducha Świętego.
W ostatnim czasie mieliśmy w Kościele kilka wydarzeń, na które warto zwrócić uwagę. Na naszym krajowym podwórku zostało opublikowanych wiele syntez diecezjalnych oraz synteza ogólnopolska w ramach zakończenia etapu krajowego przygotowań do tzw. ‘synodu o synodalności’. W Rzymie odbył się nadzwyczajny konsystorz kardynałów, zwołany przez Franciszka po raz pierwszy od 7 lat. W sobotę, 27 sierpnia, papież Franciszek kreował 20 nowych kardynałów, a w ubiegły poniedziałek i wtorek praktycznie całe kolegium kardynalskie (było ich razem 197) dyskutowało o ważnych dla Kościoła sprawach.
Niektórzy zwracali uwagę, że było to swego rodzaju ‘pre-konklawe’, wietrząc sensację, że Franciszek może będzie chciał przy tej okazji ogłosić swoją abdykację. Te sensacyjne wręcz przypuszczenia miało podsycać też to, że w ubiegłą niedzielę papież udał się do L’Aquila, aby tam otworzyć drzwi święte jubileuszu ‘Perdonanza Celestiniana’ i nawiedzić grób św. Celestyna V, papieża, który abdykował w roku 1294. Te rewelacje nie sprawdziły się i na razie nic na to nie wskazuje, żeby tak miało się stać.
Można więc przyjąć, że w tych wydarzeniach jest mniej sensacji, tak bardzo oczekiwanych – przez media zwłaszcza – newsów, a więcej zaproszenia do prozaicznego, być może, ale ważnego procesu rozeznawania, jak Duch Święty prowadzi wspólnotę Kościoła w dzisiejszym świecie.
Piękna modlitwa do Anioła Stróża
Proces rozeznawania nie jest wcale łatwy. Nie umiemy się spotkać, nie wiemy, jak ze sobą rozmawiać i nie umiemy się słuchać. Nie mamy też zwyczaju, by działać w zgodzie z tzw. ignacjańskim praesupponendum, czyli nie zakładamy, że nasz rozmówca ma dobre intencje i działa uczciwie. Nie chcemy skorzystać z jego mądrości, tylko tak czy inaczej postawić na swoim. Mamy wielu ‘audytorów’, którzy krytycznym okiem patrzą na wszystko i zawsze mają gotowe recepty dla innych.
Nie wiemy o czym i jak konkretnie dyskutowali kardynałowie na konsystorzu, ale sam fakt, że się spotkali w takim gronie, że rozpoczęli proces, to jest ważne. Podobnie jak syntezy ‘drogi synodalnej’ wielokrotnie punktowały małe zainteresowanie szerszego grona wiernych na szczeblu lokalnym, w parafiach czy dekanatach. Ale pierwszy krok został zrobiony. Nie jest doskonały, ale najważniejsze, że się odbył. Warto to docenić.
Msza na rozpoczęcie synodu (2021-10-10) - fot. Grzegorz GałązkaProces synodalny obnażył też inną wielką trudność, jakiej doświadczamy: nie umiemy ze sobą rozmawiać, nie umiemy się słuchać. Brakuje nam odpowiednich narzędzi, które by wspomagały dialog. To nie jest tylko przypadłość polskiego katolicyzmu. To jest trudność wszystkich wspólnot kościelnych na całym świecie.
Papież Franciszek proponując taką dynamikę przygotowania przyszłego synodu, zdawał sobie sprawę, że ten proces będzie niedoskonały, że wiele się musimy jeszcze nauczyć. Odzwyczailiśmy się od drogi rozeznania wspólnotowego. Bardziej jesteśmy przyzwyczajeni do procedur statystycznych, demokratycznych, gdzie najważniejszy jest głos większości. Kościelna synodalność nie jest jednak poszukiwaniem statystycznej większości, która miałaby decydować o tym, w co i jak wierzymy, ale jest otwarciem się na działanie Ducha Świętego, który nas prowadzi. Podobnie, jak wcześniej, ważne jest jednak to, że ten pierwszy krok został zrobiony. Na nim możemy budować.
Ulubiona modlitwa papieża Franciszka
Św. Ignacy proponując w Ćwiczeniach Duchowych zasadę praesupponendum wskazuje konieczność otwarcia się na drugiego człowieka, brata i siostrę. Procesy, zaś, które zostały już i zostaną jeszcze uruchomione, przyniosą dobre owoce.
Zasada wstępna, jak proponuje ją św. Ignacy, i w tym duchu także papież Franciszek, polegająca na tym, że zakładamy u naszych rozmówców dobre intencje nie jest naiwnością ani przymykaniem oka na złe rzeczy, które także się zdarzają w naszych wspólnotach. Wypływa jednak z przekonania, że zło nie ma ostatniego słowa i jesteśmy w stanie wspólnie poddać się działaniu Ducha Świętego, który nas poprowadzi do tego, co lepsze.
Proces rozeznania jest wyzwaniem dla wszystkich. Wymaga odwagi i wyobraźni ducha. Zrobiliśmy pierwsze kroki, ale nie możemy na tym poprzestać. Musimy uczyć się spotykania razem, słuchania siebie nawzajem i szczerej rozmowy. A otwierając się na działanie Ducha Świętego odkryjemy, że jest w nas więcej dobrych pragnień i działań niż byśmy się o to sami podejrzewali.
Skomentuj artykuł