Łatwiej jest skupić się na pobożności, niż na tworzeniu relacji

Łatwiej jest skupić się na pobożności, niż na tworzeniu relacji
Fot. depositphotos.com

Ostatni lipca to dzień jak co dzień, choć mnie od wielu lat zatrzymuje na postaci świętego Ignacego Loyoli, którego wspomnienie wypada tego dnia w Kościele. Ignacego pewnie większość tutejszych czytelników kojarzy, choćby ze słyszenia, wszak to założyciel zakonu ojców jezuitów. Jednak nie jest to jego największe życiowe osiągnięcie, bynajmniej nie w moim bardzo subiektywnym odczuciu.

Kilka dni temu wróciłam z kolejnych rekolekcji ignacjańskich w milczeniu. Mimo że z pozoru niewiele się na nich dzieje – modlitwa Słowem Bożym, konferencja, jedna krótka rozmowa z osobą towarzyszącą – jest to bardzo aktywny czas. Taki, z którego można wyjechać z ogromnym bagażem nowych doświadczeń. Taki, w którym to, co od miesięcy poplątane, zaczyna wyglądać mniej strasznie, a to co bolało, może zacząć się goić. Choć tym razem wyjeżdżałam z Gdyni z zupełnie nowym odkryciem. Zobaczyłam, jak reguły rozeznawania duchowego ojca Ignacego pozwalają spojrzeć na rzeczywistość na nowo, inaczej niż wcześniej. Wtedy, gdy od dawna szukasz odpowiedzi na pytania, które są ważne, które często bolą i nie pozwalają na głęboki sen, Ignacy nie daje na nie jednoznacznych odpowiedzi, ale daje odwagę do poszukiwań. Daje do ręki wędkę i wypuszcza na szerokie wody…

Znam wiele osób, które nie są w stanie zadawać sobie i Panu Bogu trudnych pytań. Przez lata trwają w marazmie, marząc o głębokiej relacji z Jezusem i jednocześnie od niej uciekając. Łatwiej jest skupić się na pobożności, niż na tworzeniu relacji, która może zaskoczyć. Czasem łatwiej jest po prostu uciec od duchowości, mimo że jest w nas pragnienie czegoś więcej, bo ta może nas zaskoczyć – wszak głęboka relacja z Bogiem prowadzi do miłości. Trzeba by przestać oceniać, zazdrościć, plotkować, trzeba by zacząć podejmować jakieś decyzje w życiu duchowym, a to nie przychodzi ot tak, wyłącznie siłą naszej woli.… To wypływa z doświadczenia relacji z Bogiem, gdy choćby takie plotkowanie przestaje mnie karmić, interesować. Bo nagle, gdy jest się coraz bliżej Boga, widać w sobie coraz wyraźniej, jak wiele mi brakuje i że są takie przestrzenie, do których zwyczajnie Jezusa nie wpuszczam... To nie jest łatwe. Na to się nie patrzy z radością, choć ojciec Ignacy nauczył mnie patrzeć na to z nadzieją.

Nauka zauważania, nazywania, głośnego wypowiadania tego, co się we mnie dzieje. Łatwiej jest od tego uciec niż narazić się - choćby w konfesjonale - na niezrozumienie czy śmieszność. Nie boję się już bycia śmieszną, bo Ignacy pokazał mi, że szukanie odpowiedzi to nie wstyd, ale siła. Można całe życie mieć w sobie wielkie nieuporządkowania, pytania, wątpliwości i w nich tkwić, śmiejąc się z tych, którzy zrobili krok do przodu. Można też otwarcie pytać oraz szukać i choć to naraża na bycie śmiesznym w ludzkich oczach, tak naprawdę może nas zaprowadzić do odnalezienia poszukiwanej odpowiedzi… Może się okazać, że patrząc na swoje życie sprzed roku, dostrzeżemy, że dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Nie tylko duchowo, ale i w relacjach z innymi czy z samym sobą – wszak tych przestrzeni nie da się od siebie sztucznie oddzielić.

DEON.PL POLECA

Jak się ma do tego Ignacy Loyola? Jego duchowość jest szalona. Szaleństwem jest przecież zamknąć się na osiem dni w ciszy, zapłacić za to tysiąc złotych i siedzieć tam czytając Biblię. Lepiej przecież zrobić w tym czasie jakiś kurs, coś konkretnego ogarnąć. Szaleństwo! Szaleństwem jest słuchanie gościa żyjącego wieki temu, który mówi o tym, by pragnąć w życiu więcej, ale tak by się nie obżerać – również duchowo. Szaleństwem jest zadawanie pytań Jezusowi tak, jakby siedział obok i podejmowanie konkretnych działań pod wpływem tego, co na tej modlitwie zobaczymy. Przecież wielu ludzi wsadziłoby nas za to w szpitalu psychiatrycznym. Jednak takie życie z Panem Bogiem  jest możliwe i jest doświadczeniem wielu osób, które poznały duchowość ignacjańską. Wszak – jak to powiedział żartem jeden z ojców rekolekcjonistów – wszystkie duchowości są dobre, ale nasza najlepsza, choć do zbawienia niezbędna nie jest. Jednak jak bardzo jest pomocna, możemy przekonać się, ufając Ignacemu. Trzeba by tylko wziąć na poważnie to, do czego możemy poczuć się zaproszeni. Jezus chce być w naszym życiu kimś prawdziwym, żywym i realnym – to od nas zależy na ile Mu na to pozwolimy. Czy z Ignacym, czy bez niego – obojętnie. Choć w mądrym towarzystwie to, co trudne i zawiłe, czasem okazuje się banalnie proste. Święty Ignacy, dzięki chłopie, że zrewolucjonizowałeś moje życie!

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Łatwiej jest skupić się na pobożności, niż na tworzeniu relacji
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.