Ochrona dzieci wymaga, żeby zjednoczyć we wspólnym działaniu

Ochrona dzieci wymaga, żeby zjednoczyć we wspólnym działaniu
Zdj. ilustr. Fot. depositphotos.com

Do końca roku ma być gotowy krajowy plan profilaktyki i ochrony dzieci i młodzieży - jego projekt powstaje w Ministerstwie Sprawiedliwości. Napisanie planu to jedno, ale ważne będzie jego wdrożenie i przekonanie odpowiedzialnych w powiatach, gminach, jednostkach policji, prokuraturach, sądach, etc. do jego stosowania. Jak tego dokonać?

Wykorzystywanie seksualne dzieci jest problemem Kościoła. Ten mit jest bardzo silnie zakorzeniony w świadomości społecznej. Wpływ na to ma oczywiście spora liczba skandali z udziałem duchownych, które w ostatnich latach wyszły na światło dzienne. A do tego dodać należy także nieumiejętność (a może nawet niechęć) hierarchii do rozliczenia przeszłości. Mit zatem utrwalił się całkiem nieźle. A faktu, że wykorzystywanie jest problemem społecznym, który obecny jest we wszystkich środowiskach, zdawali się nie dostrzegać także rządzący. Kiedy w 2016 r. ówczesny Rzecznik Praw Dziecka – Marek Michalak – apelował o stworzenie i wdrożenie narodowej strategii ochrony dzieci i młodzieży – odpowiadano mu, że żadna strategia potrzebna nie jest, a prawa dzieci są w Polsce doskonale chronione. I choć o zintensyfikowanie działań na rzecz ochrony najmłodszych postulowały także organizacje pozarządowe – niewiele się w tym zakresie działo.

DEON.PL POLECA




W ciągu sześciu lat nie wydarzyło się w naszym kraju nic spektakularnego, co mogłoby doprowadzić do przebudzenia się rządzących. Spadło parę biskupich głów (ale to przecież problem Kościoła) lecz o pedofilię nie oskarżono żadnego celebryty czy polityka. A jednak jakieś przebudzenie nastąpiło. W Ministerstwie Sprawiedliwości powołano zespół, który ma opracować krajowy plan działania profilaktyki i ochrony dzieci i młodzieży. Założenia są całkiem ciekawe, bo plan zakłada nie tylko koordynację działań poszczególnych instytucji, ale wskazuje na konieczność nieustannych szkoleń dla pracowników wymiaru sprawiedliwości, łatwiejszy dostęp do terapii psychologicznej dla pokrzywdzonych, a także objęcie pomocą sprawców przestępstw – po to, by nie wracali na przestępczą ścieżkę.

Przesłanek do stworzenia takiego opracowania było – tylko w ostatnich miesiącach – bez liku. Przypomnijmy tu chociaż sprawę wykorzystywanej przez ojczyma 12-letniej Kingi, która w akcie desperacji popełniła samobójstwo, bo instytucje mające jej pomóc wykazały się daleko idącą opieszałością. Wspomnę tu o własnym doświadczeniu, gdy przy pomocy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w jednym z podwarszawskich miast, szukaliśmy psychologa, terapeuty dla osoby pokrzywdzonej. Urzędnicy bezradnie rozkładali ręce i mówili, że takie osoby odsyłają do Warszawy. Tymczasem okazało się, że tuż obok ich siedziby – kilka przecznic dalej – jest placówka, co prawda prywatna, w której są osoby zajmujące się wykorzystywaniem seksualnym. Okazało się przy tym, że współpracują z miejscową policją, prokuraturą lecz lokalny PCPR nie ma o nich bladego pojęcia. I to właśnie ta niewiedza może nieść ze sobą bardzo poważne konsekwencje. Niestety ten przykład nie jest odosobniony. Okazuje się bowiem, że plany przeciwdziałania przemocy i pomocy ofiarom (takowe istnieją w każdym powiecie) to właściwie w dużej części jedynie parę gęsto zadrukowanych kartek, które pokrywa kurz.

Krajowy plan działania, nad którym pracuje obecnie resort sprawiedliwości, i który ma być gotowy do końca roku, może spotkać los podobny. Problemem nie jest bowiem napisanie planu przy pomocy specjalistów. Problemem jest jego wdrożenie, przekonanie odpowiedzialnych w powiatach, gminach, jednostkach policji, prokuraturach, sądach, etc. do jego stosowania. Jak tego dokonać? Przyznam, że nie mam recepty na to jak zmieniać mentalność. Doświadczenie podpowiada jednak, że perspektywa zmienia się znacząco po spotkaniu i wysłuchaniu historii osób pokrzywdzonych. I śmiem twierdzić, że przy opracowywaniu krajowego planu działania to właśnie pokrzywdzeni winni być najważniejszymi ekspertami. Bo to oni na własnej skórze doświadczyli nie tylko krzywdy ze strony sprawcy, ale zderzyli się z machiną prawną, niezrozumieniem, etc. Warto przy tym skorzystać z doświadczenia Kościoła. Obserwując jego pracę widać, że w tych diecezjach, w których postawiono na kontakt i współpracę z pokrzywdzonymi, daje się zauważyć zmiany na lepsze. Tam zaś gdzie tego kontaktu nie ma, pokrzywdzeni wciąż traktowani są jak intruzi.

Cieszy, że ministerstwo sprawiedliwości opracowuje plan. Zgromadziło przy tym wielu ekspertów. Do współpracy powinno jednak zaprosić jeszcze organizacje pozarządowe (np. Fundację Dajemy Dzieciom Siłę), a także działające w obrębie Kościoła Centrum Ochrony Dziecka i Fundację Świętego Józefa. Wszystkie podmioty działające na rzecz dzieci i młodzieży bez względu na barwy partyjne, przynależność do takiego czy innego środowiska, powinny się dziś zjednoczyć we wspólnym działaniu.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Justyna Kaczmarczyk

Zranieni w Kościele – wysłuchać, zrozumieć, pomóc

Lata traumy, emocjonalne zamknięcie, depresja – to tylko niektóre skutki, z którymi muszą mierzyć się osoby wykorzystane seksualnie. Co czuje osoba skrzywdzona przez księdza? Na jaką pomoc może...

Skomentuj artykuł

Ochrona dzieci wymaga, żeby zjednoczyć we wspólnym działaniu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.