Przełamana kultura milczenia
Dekret papieża Franciszka znoszący tajemnicę papieską w sprawach dotyczących nadużyć wobec nieletnich, przemocy na tle seksualnym oraz pornografii dziecięcej wielu komentowało w kategoriach sensacji. W rzeczywistości jest on elementem żmudnej zmiany dokonującej się w Kościele. Zmiany, o której Franciszek mówił m. in. w dorocznym przemówieniu do Kurii Rzymskiej. Zmiany mentalności.
Maurizio Fontana relacjonując dla „L’Osservatore Romano” ostatnie godziny zwołanego przez papieża Franciszka w lutym br. „szczytu”, poświęconego ochronie nieletnich, zanotował dość chaotycznie różne wypowiedzi. Znalazła się wśród nich także ta: „Mam nadzieję i modlę się o to, abyśmy na zakończenie tej konferencji postanowili zdecydowanie przełamać wszelką kulturę milczenia i tajności wśród nas, aby wpuścić więcej światła do naszego Kościoła”. Pospieszne sprawozdanie Fontany nosi tytuł „Prawda i przejrzystość, aby przełamać kulturę milczenia”. Jest w niej też przytoczone świadectwo jednej z ofiar nadużyć seksualnych dokonywanych przez księży. Mówi ono o zmęczeniu, wręcz wyczerpaniu i bólu spowodowanym zderzeniem z ukrywaniem, z niemówieniem prawdy, z tym, że ci, „którzy powinni być sługami prawdy i światła, skrywają się w ciemnościach”.
Film braci Sekielskich, zatytułowany „Tylko nie mówi nikomu”, który przyniósł swym twórcom wiele nagród, zaczyna się szokującą i dla wielu kompletnie niezrozumiałą sceną składania przysięgi. Jedna z bohaterek przed kościelnym przedstawicielem przysięga samemu Bogu Wszechmogącemu nie tylko, że na postawione jej pytania odpowie szczerze i sumiennie, ale również, że dochowa tajemnicy „dotyczącej pytań i odpowiedzi” i nie będzie z nikim rozmawiała z wyjątkiem osób uprawnionych przez biskupa. Przysięga jest składana na Ewangelię. Dla wierzącego katolika trudno o bardziej zobowiązujące przyrzeczenie milczenia. A rota przysięgi jest tak sformułowana, że zwykłemu człowiekowi, który podejdzie do niej z całą powagą, praktycznie zamyka usta.
Można oczywiście dla uzasadnienia tej praktyki powoływać się na dobro śledztwa i ochronę dóbr ludzi, których ono dotknie. Jednak zdrowy rozsądek podpowiada, że uciszanie w ten sposób człowieka skrzywdzonego, który powinien mieć nie tylko moralne prawo krzyczeć o swoim cierpieniu i bólu na cały świat, to kolejne nadużycie, jakie go dotyka ze strony Kościoła. Wspólnoty, ale i instytucji, w której doznał przerażającego wykorzystania, w której jego wiara i zaufanie zostały brutalnie nadwyrężone.
Cytowane wyżej głosy z watykańskiego szczytu, w czasie którego przewodniczący episkopatów z całego świata wezwani przez papieża Franciszka, słuchali i rozmawiali o pladze nadużyć seksualnych wobec nieletnich przez duchownych w Kościele, są jedynie potwierdzeniem, że już dawno zaistniała świadomość, iż tajemnica jest przy podejmowaniu tej bolesnej kwestii traktowana instrumentalnie. Służyła ukrywaniu zła, zamykaniu ust skrzywdzonym, ochronie sprawców. Nie pomagała w odkrywaniu i rozpoznawaniu prawdy, ani w wyciąganiu z niej jak najdalej idących wniosków. Nie służyła dobru Kościoła.
Istnienie tej świadomości potwierdził w wywiadzie dla Radia Watykańskiego abp Charles Scicluna, sekretarz pomocniczy Kongregacji Nauki Wiary, człowiek od lat zajmujący się na polecenie kolejnych papieży badaniem nadużyć seksualnych w Kościele. Komentując ogłoszony 17 grudnia br. dekret Franciszka, znoszący tajemnicę papieską w sprawach dotyczących nadużyć wobec nieletnich, przemocy na tle seksualnym oraz pornografii dziecięcej, abp Scicluna nazwał papieską decyzję „epokową”. Przypomniał, że podczas lutowego szczytu cały dzień poświęcono tematowi transparencji w przypadkach przestępstw seksualnych. Wyjaśnił też na przykładzie, co ograniczenie sfer objętych tajemnicą papieską, zmieni. To rzecz wydawałoby się nie do pomyślenia w XXI wieku. Np. ofiara nie miała szansy na poznanie wyroku, jaki zapadł po złożeniu skargi.
Ks. Hans Zollner SJ, członek Papieskiej Komisji ds. ochrony młodocianych oraz Dyrektor Centrum ochrony dzieci i młodzieży na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim, zwrócił uwagę na inny aspekt. Teraz dokumentację spraw dotyczących nadużyć seksualnych może udostępnić sądownictwu cywilnemu zainteresowana diecezja lub zakon. Dotychczas mogła to zrobić tylko Stolica Apostolska. Mieliśmy w Polsce w minionym roku nagłośniony przypadek odmowy udostępnienia przez diecezję dokumentacji z procesu kanonicznego konkretnego duchownego, której domagała się prokuratura. Wielu katolikom w naszym kraju kurialne działanie po prostu nie mieściło się w głowie i byli skłonni poprzeć pomysł przeszukania kościelnych pomieszczeń, do którego na szczęście nie doszło.
W dorocznym przemówieniu do watykańskich kurialistów Franciszek przytoczył słowa kard. Carlo Marii Martiniego, że Kościół pozostał dwieście lat z tyłu. Można się zastanawiać, dlaczego rozwiązywanie tak oczywistych problemów, jak wykorzystywanie tajemnicy papieskiej do ukrywania wielkiego zła dokonanego przez niektórych ludzi w Kościele, trwało tak długo. Można też odetchnąć z ulgą, że w końcu zapadły decyzje pozwalające zminimalizować szkody na przyszłość i „wpuścić więcej światła do naszego Kościoła”. Dwieście lat - przy obecnym tempie rozwoju świata, faktycznie jest co nadrabiać. Nie tylko w tak oczywistych wydawałoby się kwestiach, jak sekret papieski.
Skomentuj artykuł