Uzależnieni potrzebują naszej obecności
Zakończyliśmy wczoraj kolejny, 56. Tydzień Modlitw o Trzeźwość Narodu, który rozpoczęliśmy w zeszłą niedzielę. Nie miał on, niestety, szans na przebicie się do świadomości szerszego grona osób, bo czas nie był do tego nijak sposobny. A szkoda, bo uzależnieni potrzebują czuć wspierającą obecność wspólnoty.
Brak większej uwagi był utrudniony przede wszystkim przez rocznicę rosyjskiej agresji i wojny na Ukrainie, a w jej konsekwencji także ważnej dla Polski geopolitycznie wizyty prezydenta USA, Joe Bidena. Jego niespodziewana wyprawa do Kijowa i późniejsze spotkania w Polsce na dobre przykuły uwagę wielu w kraju i na całym świecie. Wiele więcej uwagi zostało także poświęcone Dniowi Modlitwy i Pokuty za grzech wykorzystania seksualnego niż obchodom jakichkolwiek wydarzeń związanych z tygodniem trzeźwości. Może trzeba będzie pomyśleć o jakiejś zmianie terminów, gdyż oba zostały ustalone na początek Wielkiego Postu i zawsze będą jakoś na siebie zachodziły.
Nie chodzi o to, by roztrząsać, która sprawa jest ‘bardziej nośna’ i ważniejsza, czy której powinniśmy poświęcić więcej uwagi, bo obie są ważne i musimy się nimi zająć. Obie dotyczą też całej naszej społeczności: rodzin, Kościoła i Państwa.
Mamy świadomość, że w Polsce najbardziej zabójczą używką jest alkohol. Około miliona nałogowców, kilka milionów współuzależnionych: rodzin, sąsiadów, przyjaciół. Wszyscy jesteśmy świadomi dziejących się dramatów, bo to przecież konkretni ludzie. To nie są statystyczne jednostki, ale to słabi mężczyźni i kobiety, poranieni, z wieloma brakami emocjonalnymi, nieumiejący radzić sobie w różnych sytuacjach, przed jakimi stają. Ale to też ich otoczenie, poranione i bezradne, jak oni sami.
Mówiąc o perspektywie trzeźwości narodu musimy umieć przede wszystkim, jak Jezus, „spojrzeć z litością” na człowieka, na biedę jego i jego środowiska. Nie chodzi o umoralnianie czy przypominanie o zasadach. Wszyscy to wiemy, aż nader dobrze. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie planuje nałogu. Początki zawsze są niewinne i wydaje nam się, że to my jesteśmy panami sytuacji. Nałóg jednak bezlitośnie obnaża naszą słabość i nieporadność, zarówno indywidualną, jak i też wspólnotową, społeczną.
Tydzień Modlitw o Trzeźwość Narodu wypływa z przekonania, że z nałogu rzadko możemy się sami uwolnić. Wspierające otoczenie, życzliwa pomoc są kluczowe w wielu wypadkach. Potrzebujemy towarzyszenia, potrzebujemy człowieka, który nie oceniając byłby przy nas i wspierał na drodze ku wolności. Dlatego tak ważny jest klimat społeczny, jaki funkcjonuje wokół osób uzależnionych.
Modlitwa Jana Pawła II o uwolnienie świata od wszelkiego zła
Czasami inne sprawy narzucają się bardziej, jak choćby w tym roku, ale nie wolno rezygnować z przypominania sobie o tym, że w naszym społeczeństwie problem braku trzeźwości niszczy zbyt wielu i zbyt wiele naszych społeczności.
Modlitwa o trzeźwość przypomina nam też, że jakikolwiek nałóg, także alkoholowy to problem duchowy. Uzależnienie niweczy nasze wysiłki duchowe, przeszkadza, osłabia wolę, wyniszcza nie tylko ciało, ale też zabija w nas człowieczeństwo. Modlitwa, a zwłaszcza modlitwa wspólnotowa w intencji trzeźwości przypomina, że wszyscy jesteśmy nałogami jakoś naznaczeni i potrzebujemy uleczenia.
Taki tydzień przypomina nam też o bardzo ważnym aspekcie religijnym naszego życia. Czasami wydaje nam się, że to tylko kwestia decyzji woli. Jak sobie postanowię, tak będzie. Ale rzeczywistość ludzka jest o wiele bardziej skomplikowana. Jesteśmy wybawiani od złego. Wielu z nas cierpi na chorobę ducha, jaką jest ‘zasługiwanie’ na zbawienie. Wydaje się, że tylko trzeba chcieć, być w porządku, dobrze postępować, a ‘zasłużymy sobie’.
Osoba uzależniona wie jednak, że nie wystarczy postanowienie, że nie może polegać na swojej woli, że musi się otworzyć na łaskę zbawienia. Modlitwa o trzeźwość pomaga nam poczuć się wspólnotą odpowiedzialną za siebie nawzajem, wspierającą w wychodzeniu z nałogów. Pomaga nam na nowo odkryć braci i siostry uzależnionych, a oni potrzebują naszej obecności.
Skomentuj artykuł