Polski Kościół w lustrze synodu. Jak można bardziej uwzględnić świeckich?

Spotkanie synodalne w trybie online w archidiecezji łódzkiej (fot. Archidiecezja Łódzka)

Zakończył się etap konsultacji parafialnych w trwającym synodzie o synodalności. Część diecezji opublikowała już syntezy diecezjalne. Co z nich wynika?

Jednym z zadań synodu jest umożliwienie spotkania i rozmowy między osobami duchownymi i świeckimi. Szerszy dialog między tymi dwoma grupami nie wydarza się tak często, jak byłoby to potrzebne.

Celnie podsumował ten stan rzeczy pomocniczy biskup archidiecezji warszawskiej Piotr Jarecki, mówiąc: „Nieraz wierni mają wrażenie, że w Kościele są dwie kategorie ludzi: kategoria A – duchowni i B – świeccy. Owocem synodu powinno być przypomnienie, że duchowni i świeccy mają swoje prawa i obowiązki i powinni być aktywnymi członkami Kościoła”

Początek: zaskoczenie i niedowierzanie

Jak czytamy w syntezie diecezjalnej z diecezji gnieźnieńskiej, reakcją świeckich na „stworzenie przestrzeni i danie możliwości do zabrania głosu w Kościele” było zaskoczenie, wdzięczność i niedowierzanie w to, że zwykli parafianie mogą coś powiedzieć o Kościele, a ich głos będzie usłyszany. To zresztą reakcja, która często powtarzała się w syntezach: wierni świeccy, zwłaszcza nie należący do parafialnych wspólnot, podkreślali, że dotąd nigdy nie mieli okazji, by na forum parafii wypowiedzieć się o Kościele czy duszpasterstwie właśnie w swojej parafii

DEON.PL POLECA

„Świeckich członków grupy cały czas nurtuje pytanie o cel spotkań synodalnych i możliwość realnego wpływu naszych rozważań i dyskusji na zmiany w Kościele, choćby na gruncie parafii” – czytamy w syntezie z archidiecezji łódzkiej. Doświadczenia świeckich nie są w tym obszarze zaskakujące: w syntezach wybrzmiewa przekonanie, że nie ma w Kościele otwartości na szczerą wymianę zdań i dyskusję, a głos świeckich jest lekceważony lub pomijany, co sprawia, że motywacja świeckich do zaangażowania się w parafii spada.

Dlaczego większość głosów ze spotkań to głosy krytyczne? Na to pytanie najlepiej odpowiada obserwacja z synodalnej syntezy archidiecezji łódzkiej: zaznaczono w niej, że uczestnicy często zwracali uwagę na to, że ich głos ma charakter krytyczny, ponieważ „wykorzystano sposobność dla wyrażenia tego wszystkiego, co jest trudne i tego co rzeczywiście boli w Kościele”, której to sposobności wcześniej po prostu nie było.

Działania świeckich zależą od dobrej woli księży

To jeden z wniosków łódzkiej syntezy diecezjalnej: delegowanie na świeckich różnych zadań w parafii przychodzi większości księży, zwłaszcza proboszczom, „z dużym trudem”. Jeden z głosów uczestników konsultacji, zacytowany w dokumencie, mówi o kilku związanych z tym problemach. Pierwszy to potrzeba posiadania pewności, że świeccy mają taką samą wartość i godność, jak osoby duchowne, choć zadania obu grup są inne.

Radość z używania swoich talentów do służby Kościołowi zależy jednak od dobrej woli duchownych (lub jej braku) i to jest drugi problem. Trzeci - to niewystarczająca formacja świeckich, którzy w związku z tym nie mają ani podstawowej wiedzy religijnej, ani dobrej formacji wewnętrznej i są przez duchownych traktowani „z góry”, nie są też uważani za partnerów w ewangelizacji. „To my, świeccy, jesteśmy ‘żołnierzami na pierwszej linii’ w walce o ten świat. Nie traktuje się nas poważnie. Nie daje się nam też realnego wpływu na funkcjonowanie parafii” – czytamy w syntezie.

„Świeccy oduczyli się realnej współodpowiedzialności”

„Świeccy najczęściej uważają, proboszcz i tak wie najlepiej i może nie będzie chciał ich słuchać w podejmowaniu decyzji” – zaznaczono w łódzkiej syntezie. Takie podejście, poparte najczęściej wieloma przykrymi doświadczeniami w swojej parafii, sprawia, że świeccy wolą pozostać bierni. Przyczyn jest zresztą więcej: często nie są gotowi mentalnie na wzięcie współodpowiedzialności za parafię lub przyjęcie zadań blokuje bariera na linii świeccy – duchowni. Bywa, że świeccy wolą też szczegółowo nie zagłębiać się w sprawy parafii lub zwyczajnie nie mają na to czasu.

Trochę inaczej ten temat wygląda w syntezie z Warszawy: w wypowiedziach synodalnych przeważa teza, że wspólnego działania potrzebują zarówno księża, jak i wierni świeccy, wymaga ono jednak zaangażowania obu stron i wzajemnej odpowiedzialności. „Wierni świeccy chcą być współpracownikami kapłanów i dzielić razem z nimi odpowiedzialność za duszpasterstwo w parafii.” – czytamy w tekście dokumentu. Jak jest teraz? Jak celnie ujmuje to dokument, obecnie między duchownymi a świeckimi jest przepaść, a obie grupy, zamiast ze sobą rozmawiać, uprawiają „narzekanie po kątach”.

„Jak często zauważano, zbyt powszechnie przyjmuje się, że za Kościół odpowiadają jedynie osoby duchowne. Jednocześnie często spotykana jest roszczeniowa postawa ludzi świeckich, którzy wymagają, chcą pouczać, ale nie są skorzy do wzięcia odpowiedzialności. Daje się też zaobserwować podejście konsumpcyjne – Kościół jako instytucja dostarczająca usług religijnych. Przy takim podejściu trudno mówić o współodpowiedzialności za misję” – stwierdza jasno warszawska synteza diecezjalna.

Co chcą robić świeccy w Kościele?

Syntezy mówią o dwóch rodzajach zaangażowania w tworzenie wspólnoty Kościoła. Pierwszy to działanie w swojej parafii, na rzecz jej wiernych. To zaangażowanie w działanie rad parafialnych, w przebieg liturgii – czyli czytanie Słowa Bożego, śpiew, komentarze do czytań, (smutnym wnioskiem warszawskiej syntezy jest podkreślenie faktu, że nie wszędzie są do tego dopuszczani), a także w inne parafialne działania, jak dzieła pomocowe czy przygotowanie innych parafian do przyjęcia sakramentów. Rola świeckich w parafii to także posługa lektora i akolity czy udział mężczyzn i kobiet w służbie Kościołowi w roli nadzwyczajnych szafarzy Komunii św.

Drugi rodzaj zaangażowania to misja w świecie i głoszenie życiem i słowem Ewangelii w środowiskach, do których księża nie są już w stanie dotrzeć. Jak podkreślano w syntezie z Warszawy, „osoby świeckie mają dziś wyjątkowe zadanie, by docierać do osób niewierzących (…) Jest to wielka, ciągle nowa i niezagospodarowana przestrzeń dla misyjnej działalności osób świeckich.”

Rady parafialne, czyli prawo sobie, a praktyka sobie

„Kościół jest dobrze zorganizowany w strukturach, ale ich nie wykorzystuje, szczególnie gdy chodzi o rady” – czytamy w syntezie z Gniezna. Brak rad parafialnych, zwłaszcza ekonomicznych, co do których Kodeks Prawa Kanonicznego wypowiada się jasno – że powinny być w każdej parafii i pomagać proboszczowi administrować dobrami materialnymi – to stan rzeczy, który według uczestniczących w synodzie świeckich powinien ulec zmianie. W syntezie wskazano też, że często praca rady ekonomicznej jest mylona z zadaniami rady duszpasterskiej.

„Są parafie, gdzie prężnie działają rady duszpasterskie, których głos doradczy ma wpływ na podejmowane działania. Jednak uważam, że są to przypadki jednostkowe” – czytamy głos osoby świeckiej w syntezie z Łodzi.

Uczestnicy konsultacji synodalnych z archidiecezji warszawskiej stwierdzali, że Kościół synodalny buduje się poprzez istniejące w nim „ciała synodalne”, które często są uśpione, istnieją tylko w teorii lub „na papierze”. Dlatego według nich owocem synodu powinno być „na pierwszym miejscu uaktywnienie rad duszpasterskich oraz rad ekonomicznych, a zrzeszenia istniejące w parafiach oraz w diecezji powinny otworzyć się na siebie i włączyć w powszechną misję Kościoła”.

Zmiany w relacjach duchowni – świeccy

Sposób formułowania wniosków, wypowiedzi uczestników spotkań synodalnych i kształt, jaki przybrały syntezy pokazuje, że ów podział na dwie kategorie ludzi Kościoła – duchownych i świeckich – jest realny, ale „ujednolicenie” tych dwóch stanów nie jest ani dobre, ani możliwe, bo każdy z nich ma w Kościele inne zadanie. Istotne jest jednak, by te zadania jasno określić i by duchowna część Kościoła umożliwiła świeckiej części realny współudział w tworzeniu wspólnoty.

Jak dotąd w żadnej z syntez (choć nie są to wszystkie głosy z całej Polski) nie pojawiła się myśl, by to świeccy stali się osobami decyzyjnymi i „przejmującymi władzę” w Kościele: wręcz przeciwnie, istnieje głębokie oczekiwanie, że władzę będą sprawować w skali diecezji – biskupi, a w skali parafii – proboszczowie i że taki stan rzeczy jest dobry. Znaczące jest też przekonanie, że Kościół w procesie synodalności nie ma stać się demokratyczny. Rolą świeckich w Kościele powinno być wspólne rozeznawanie drogi i przedstawianie jego owoców osobom decyzyjnym, które z kolei nie powinny podejmować ważnych decyzji bez konsultacji z ludem Bożym, zwłaszcza w skali parafii.

Jak Kościół po synodzie może bardziej uwzględniać świeckich?

Ta wizja jest odległa, ale możliwa. Zakłada więcej posługi świeckich: lektorów, akolitów, szafarzy stałych (w tym także kobiet) oraz dobrze działające rady parafialne – duszpasterskie i ekonomiczne. Jest w niej troska o tworzenie rad parafialnych i o współpracę przyparafialnych wspólnot zamiast rywalizacji lub braku kontaktu między osobami do nich należącymi, a także o „rozhermetyzowanie” tych wspólnot, które często tworzą środowiska zamknięte i nie służą parafii, ale tylko samym sobie.

Konieczne jest odejście od anonimowości w parafii, w którym decydującą rolę mają właśnie wspólnoty i ruchy przy niej działające. Wizja posynodalna to też Kościół wielu wspólnot chętnie przyjmowanych w parafii i rozrastających się dzięki współpracy świeckich i duchownych. To również tworzone rękami świeckich miejsca preewangelizacji: takie publiczne przestrzenie, „w których mogłyby spotykać się osoby poszukujące Boga, a które wcześniej nie miały żadnych doświadczeń bycia we wspólnotach religijnych”.

---
Tekst jest oparty o syntezy diecezjalne archidiecezji łódzkiej, archidiecezji warszawskiej, diecezji płockiej, diecezji świdnickiej, diecezji pelplińskiej oraz archidiecezji gnieźnieńskiej, publikowane na stronie synod.org.pl

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polski Kościół w lustrze synodu. Jak można bardziej uwzględnić świeckich?
Komentarze (5)
TR
~Tomasz R.
1 lipca 2022, 22:31
nie wykluczac trydenciarzy- wykluczanie kogokolwiek bo sie inaczej (w innym jezyku) modli jest karygodne
FG
~Franek Gajowy
28 czerwca 2022, 06:54
Niestety, fikcja i teatr. Na spotkaniu synodalnym w 2500 parafii, 5 ludzi zaufanych proboszcza. Spotkanie ogłoszone tylko raz na 2 miesiące przed datą. Ludzie czują, że nie są mile widziani więc nie tracą czasu.
JO
Jan Ops
29 czerwca 2022, 08:12
Dwa miesiące przed terminem to i tak nieźle. W mojej parafii w diecezji katowickiej, w niedzielę na ogłoszeniach proboszcz poinformował, że spotkanie jest następnego dnia w poniedziałek.
AD
Adam Dulik
27 czerwca 2022, 22:01
Nie da się, ponieważ to problem systemowy. Obstawiam, ze problem rozwiąże się sam poprzez kompromitacje hierarchii w sprawach fundamentalnych, jaki i późniejszą erozję struktur. Pewnie z czasem będą co raz częstsze świecenie żonatych (z powodu braku powołań), którzy to stopniowo wyprą celibatariuszy (świeckich duchownych). Znakomita cześć świątyń zostanie zamknięta, obecne skoszarowanie duchownych na plebaniach przeniesie się do klasztorów.
TT
~Tomasz Tomasz
27 czerwca 2022, 19:38
W Niemczech rady parafialne pod przewodnictwem proboszcza zajmuja sie pelbym administrowaniem parafia. W tym ekonomią inwestycjami inicjatywami itd. Parafia należy do lokalnej wspolnoty nie do proboszcza. Mój np czasami zachowuje sie jak sołtys w swojej wsi a nawet rola soltysa jest sluzebna. Zapomnielismy o tym. Jest jakaś znaczna rezerwa miedzy duchownymi a swieckimi. A proboszcz czy wikary powinni byc z ludzmi i dla ludzi a nie straznikami plebanii.