Abp Jędraszewski poprosi o zbiórkę na karę
Metropolita łódzki Marek Jędraszewski zapowiedział, że zwróci się z prośbą do wiernych o zbiórkę na rzecz Szpitala Św. Rodziny, którym kieruje prof. Bogdan Chazan. Miałaby ona pokryć karę 70 tys. zł nałożoną na szpital przez NFZ.
Prof. Chazan powołując się na klauzulę sumienia, odmówił pacjentce wykonania aborcji, mimo że były do tego wskazania medyczne ze względu na wady płodu. Nie wskazał jej - do czego zobowiązują go przepisy - innego lekarza lub placówki, gdzie można wykonać zabieg.
Abp Jędraszewski w oficjalnym oświadczeniu opublikowanym na stronie Archidiecezji Łódzkiej występuje w obronie prof. Chazana. Dla metropolity łódzkiego jest on "człowiekiem prawego sumienia", który "odmówił zabicia dziecka w 24 tygodniu (6 miesiącu) ciąży". Zdaniem abp. Jędraszewskiego prof. Chazan odwołał się w swojej decyzji do prawa naturalnego oraz do prawa, jakie daje mu konstytucja.
"Jeśli natomiast są jakieś przepisy, którymi się rządzą ministerstwo zdrowia i NFZ, pozwalające tym instytucjom na takie właśnie postępowanie wobec prof. Chazana, to trzeba stwierdzić, że nie są one zgodne z konstytucją i że należy je zmienić" - podkreślił.
Łódzki metropolita uważa, że nałożona na szpital kara finansowa jest krzywdą wyrządzoną matkom, które chciałyby urodzić w tej placówce oraz ich dzieciom. Zapowiedział, że jeśli odwołanie od decyzji NFZ, które ma złożyć prof. Chazan, nie zostanie uwzględnione, zwróci się z prośbą do wiernych Archidiecezji Łódzkiej, by ofiarowali na rzecz Szpitala Św. Rodziny po 1 złotówce.
W szpitalu zakończyły się kontrole: konsultanta krajowego, Narodowego Funduszu Zdrowia oraz Rzecznika Praw Pacjenta. Wnioski z kontroli przekazano m.in. prokuraturze i właścicielowi szpitala, którym jest miasto. Konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa prof. Stanisław Radowicki uznał, że w szpitalu doszło do naruszenia prawa. Natomiast NFZ, który w wyniku własnej kontroli stwierdził nieprawidłowości, nałożył na szpital karę finansową "w wysokości bliskiej 70 tys. zł".
Jak wyjaśniał minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, NFZ może wyciągać konsekwencje wobec szpitala, bo to z nim zawiera umowę. "Dyrektor jest zobowiązany do prawidłowego zarzadzania szpitalem i powinien nim zarządzać tak, żeby do takich sytuacji nie dochodziło" - dodał. Zaznaczył, że NFZ jest po to, żeby pilnować przestrzegania prawa i wykonywania warunków umowy. "I to się stało" - powiedział.
Chazan nie chce wypowiadać się na temat tych wyników, bo - jak powiedział PAP - nie otrzymał ich dotąd i nie miał okazji zapoznać się z uzasadnieniem. "Wyrażam ubolewanie, że MZ i konsultant krajowy przekazują wyniki kontroli do wiadomości publicznej zanim ja je otrzymałem. To jest nie w porządku" - podkreślił.
Wcześniej w rozmowie z PAP tłumaczył powody swojej decyzji. Mówił m.in., że nie zna listy lekarzy ani instytucji, które wykonują aborcję. Zaznaczył, że wykonanie aborcji byłoby sprzeczne z jego sumieniem, a także skierowanie pacjentki do innego lekarza lub placówki w celu wykonania tego zabiegu byłoby objęte klauzulą sumienia.
Zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza może się on powstrzymać od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem (z zastrzeżeniem art. 30.) z tym, że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Art. 30. mówi o obowiązku udzielenia pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki.
Skomentuj artykuł