Mało kto wie, że papież uczył literatury. Czym najbardziej zaskoczył swoich uczniów?

"Okazało się, że chociaż nie ma twarzy wojownika, jest człowiekiem metodycznym, wytrwałym, konsekwentnym i wcale nie takim miękkim" - pisał o Franciszku jego dawny uczeń. Młody Jorge Bergoglio, będąc w zakonie jezuitów, uczył w szkole. Nie był jednak katechetą, ale... nauczycielem literatury. Czym najbardziej zaskoczył swoich uczniów? Pisze o tym w biografii Franciszka wydanej przez WAM Leszek Śliwa. Publikujemy fragment książki.
"Wszyscy go lubiliśmy. Był niewiarygodnie skromny"
Jorge Mario był nauczycielem niekonwencjonalnym. Wspomnienia niektórych jego uczniów ukazały się drukiem na długo przed konklawe, nie ma więc obawy, że szkolne opowieści o nim są próbą budowania legendy o papieżu Franciszku. W roku 2006 swoje wspomnienia, pod tytułem „De la edad feliz” (O szczęśliwym wieku), wydał Jorge Milia, uczeń Bergoglia w Colegio de la Inmaculada w Santa Fe. Milia jest dziś poetą, a także znanym argentyńskim dziennikarzem, korespondentem wojennym wielu tamtejszych gazet, akredytowanym przy ONZ.
– Kardynał Bergoglio to osoba o nadzwyczajnym poczuciu humoru i niewiarygodnie skromna. Wszyscy go lubiliśmy i do tej pory utrzymujemy z nim kontakt. Parę lat temu w kilkadziesiąt osób odwiedziliśmy go w Buenos Aires – mówi dziś o swoim dawnym nauczycielu.
Początek nie był łatwy. Młodemu nauczycielowi przydzielono uczniów ostatnich klas, chłopców piętnasto- i szesnastoletnich, którym nie brakowało krytycyzmu w stosunku do nauczycieli. Sam miał wówczas 27 lat, ale wyglądał na młodszego.
Takie przezwisko młody Bergoglio dostał od uczniów
– Jak zobaczyliśmy tę jego twarzyczkę dziecka, z miejsca dostał przydomek „Carucha” (nieprzyjemna twarz, gęba) – śmieje się Milia. – Uczniom się wydawało, że będzie miękki i owiną go sobie wokół palca. Ale okazało się, że chociaż nie ma twarzy wojownika, jest człowiekiem metodycznym, wytrwałym, konsekwentnym i wcale nie takim miękkim, prawdziwym „żołnierzem” Towarzystwa Jezusowego.
Na pierwszej lekcji z literatury hiszpańskiej młody nauczyciel zaczął omawiać „Cantar de Mío Cid” (Pieśń o Cydzie). To najstarszy zabytek literatury hiszpańskiej, poemat z XII wieku, podobny do bardziej znanej w Polsce francuskiej „Pieśni o Rolandzie”. Utwór trudny, napisany archaicznym językiem.
– Zaczynać z nami od Cyda to tak, jakby być Don Kichotem atakującym wiatraki. Ale wszystko wyglądało zupełnie inaczej, niż się obawialiśmy. Nowy nauczyciel okazał się bardzo otwarty, a lekcje z nim zamieniły się w dyskusje o życiu i jego sensie, w których utwory literackie były tylko punktem wyjścia – opowiada Milia.
Takiego egzaminu nikt się nie spodziewał
– Starałem się być jak najbardziej elastyczny. Proponowałem uczniom jakieś dzieło i jakąś epokę, ale rzeczywiście zmierzałem potem ku sprawom, które wydawały mi się dla nich ważniejsze i ciekawsze. Na przykład kiedy na tej lekcji o Cydzie jeden z uczniów powiedział, że podoba mu się poemat Machada inspirowany Cydem, natychmiast podążyłem tym tropem i analizowaliśmy Machada. Chłopcy zaczęli rywalizować, który znajdzie więcej ukrytych znaczeń w utworze Machada i lekcja chyba się udała – opowiadał Bergoglio.
Antonio Machado (1875–1939) to hiszpański poeta przełomu XIX i XX wieku, członek tzw. Pokolenia ‘98. Temat lekcji szybko przeskoczył więc 800 lat historii… W książce Milii jest pewna anegdota, która jego zdaniem dobrze charakteryzuje kardynała Bergoglia. Milia zaniedbał się w nauce z przedmiotu, który lubił i z którego miał sporą wiedzę. Zabrakło mu jednak regularności. Dyrekcja szkoły postanowiła na koniec roku urządzić dla niego egzamin komisyjny. Zasady egzaminu były takie, że uczeń losował jeden temat. Kiedy przewodniczący komisji nakazał uczniowi przystąpić do losowania, odezwał się Bergoglio: „Tego ucznia stać na to, żeby odpowiadać na wszystkie pytania z tego przedmiotu”. „No dobrze – zgodził się przewodniczący. Przynajmniej nie będzie mógł potem powiedzieć, że uczył się jakiegoś tematu na próżno”.
Chcąc nie chcąc, Milia przystąpił do egzaminu na takich warunkach. Za plecami usłyszał tylko głos jednego z kolegów: „Zniszczą go”. Po egzaminie Bergoglio powiedział: „Zasłużyłeś dziś na dziesiątkę (najwyższa nota – przyp. L.Ś.). Ale damy ci dziewiątkę, żebyś pamiętał, że trzeba się uczyć systematycznie, tak jak murarz, który buduje dom, układając cegłę po cegle, a nie improwizować, co tak bardzo cię kusi”.
Na zajęcia z 15-latkami zaprosił najlepszego pisarza w kraju
Jedną z lekcji Bergoglia wszyscy uczniowie zapamiętali szczególnie. Wraz z nauczycielem do klasy wszedł… Jorge Luis Borges, jeden z największych na świecie pisarzy XX wieku. – To tak jakby orkiestra Symfoników Berlińskich przyjechała zagrać „Sto lat” na urodzinach jakiegoś dziecka – porównuje Milia. Borges potraktował swój wykład bardzo poważnie. Mówił o tzw. literaturze gauchesca – nurcie literackim w Argentynie, którego autorzy pragną oddać język, mentalność i kulturę los gauchos – pasterzy bydła na argentyńskiej pampie, takich południowoamerykańskich kowbojów.
Na koniec roku Bergoglio zainspirował uczniów, by spróbowali swych sił, pisząc krótkie opowiadania. Następnie wybrał siedem najlepszych i postarał się o wydanie ich prac drukiem pod tytułem „Cuentos originales” (Opowieści niezwykłe). Przedmowę do książki zgodził się napisać sam Borges. Jorge Luis Borges był powszechnie szanowany jako wielki pisarz, wszyscy wiedzieli jednak, że był agnostykiem. Zaproszenie go, by poprowadził wykład dla uczniów w jezuickim kolegium, miało dodatkowy podtekst. Niekoniecznie każdemu się to podobało. Młody nauczyciel, który nie był jeszcze nawet księdzem, wykazał się jednak dużą o]wagą. – Nie obawiał się ksiądz kardynał zaprosić do kolegium agnostyka? – zapytali autorzy książki „Jezuita”. – Borges był takim agnostykiem, który codziennie odmawiał „Ojcze nasz…”, bo obiecał to swojej matce, i zmarł opatrzony sakramentami. To był człowiek niezwykle mądry, bardzo głęboki – odpowiedział kardynał. Praca nauczycielska – magisterka Bergoglia trwała raptem trzy lata. Potem wrócił na studia.
---
Tekst jest fragmentem biografii "Franciszek. Papież z końca świata" Leszka Śliwy, wydanej przez Wydawnictwo WAM.
Skomentuj artykuł