Franciszek: świadectwo chrześcijańskie nie handluje prawdą i uwiera
Świadectwo chrześcijańskie drażni, nigdy nie wyprzedaje prawdy, co potwierdzają liczni chrześcijanie prześladowani i zabijani na całym świecie. Przypomniał o tym Franciszek w kazaniu podczas pierwszej po przerwie wielkanocnej porannej Mszy św., którą odprawił 12 kwietnia w kaplicy Domu św. Marty w Watykanie. Zwrócił uwagę, że w naszych czasach ofiar takich prześladowań i męczenników jest więcej niż w pierwszych wiekach istnienia wiary Chrystusowej.
Kaznodzieja podkreślił, że kompromisy, na które idą chrześcijanie, czynią ich wiarę "wodą różaną", a więc rozmytą i powierzchowną, toteż trzeba prosić o łaskę pamiętania o pierwszym spotkaniu z Jezusem, które "zmieniło nasze życie". Swe rozważania oparł na trzech słowach, wypływających - jak zaznaczył - z radości wielkanocnej: posłuszeństwie, świadectwie i konkretności.
Papież zauważył, że 50 dni okresu paschalnego były dla apostołów "czasem radości" po zmartwychwstaniu Chrystusa. Była to radość prawdziwa, ale ciągle jeszcze pełna wątpliwości i obaw z powodu niepewności, jak potoczą się sprawy. Natomiast po Zesłaniu Ducha Świętego radość ta staje się "odważna", wcześniej bowiem "zrozumieli, bo zobaczyli Pana, ale nie wszystko rozumieli", byli zadowoleni, ale nie zdołali wszystkiego pojąć. "To Duch Święty pozwolił im zrozumieć wszystko" - zaznaczył mówca.
Przypomniał następnie, że apostołom zabraniano głoszenia Jezusa, ale po uwolnieniu z więzienia za sprawą anioła znowu zaczęli nauczać w świątyni. Pierwszy czytany dzisiaj fragment biblijny, zaczerpnięty z Dziejów Apostolskich, mówi o postawieniu ich przed Sanhedrynem, gdy arcykapłan przypomniał im o wspomnianym zakazie. A wówczas św. Piotr zaznaczył, że "trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi", a słowo "posłuszeństwo" rozbrzmiewa później także w czytanym dziś urywku z Ewangelii św. Jana, który przypomina, że ten, "kto wierzy w Syna, ma życie wieczne, kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży".
W tym kontekście Ojciec Święty podkreślił, że "życie w posłuszeństwie" charakteryzuje działalność apostołów, gdy otrzymali już Ducha Świętego. Jest to posłuszeństwo, aby kroczyć drogą Jezusa, który był "posłuszny aż do śmierci", jak to było w Ogrodzie Oliwnym. Jest to posłuszeństwo polegające na czynieniu woli Bożej, które jest drogą, "otwartą nam przez Syna", a zatem chrześcijanin "jest posłuszny Bogu" - stwierdził papież.
Przypomniał następnie, że kapłani żydowscy chcieli kierować, dlatego regulowali wszystko za pomocą napiwku "haracz aż do grobu". W ten sposób rozwiązuje problemy świat - oświadczył Franciszek, wyjaśniając, że "chodzi o sprawy doczesne": najpierw jest pieniądz, którego panem jest diabeł. Sam Jezus bowiem mówi, że nie można służyć dwóm panom - tłumaczył mówca.
Zwrócił z kolei uwagę na "świadectwo chrześcijańskie, które uwiera". Nieraz szukamy drogi kompromisu "między światem a nami", tymczasem "świadectwo chrześcijańskie nie zna dróg kompromisu". "Zna cierpliwość towarzyszenia osobom, które nie podzielają naszego sposobu myślenia, naszej wiary, cierpliwość tolerowania, towarzyszenia, ale nie sprzedawania prawdy" - podkreślił Ojciec Święty.
Podsumowując tę część kazania przypomniał, że najpierw ma być posłuszeństwo, potem świadectwo, "które uwiera". I przywołał "wszystkie prześladowania, z jakimi mamy do czynienia, od tamtego czasu do dzisiaj". Zaapelował, aby pamiętać o chrześcijanach prześladowanych w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w innych częściach świata, podkreślając przy tym, że "dziś jest ich więcej niż w pierwszych wiekach: uwięzionych, zamordowanych, powieszonych z powodu wyznawania Chrystusa" i dodał: "Oto świadectwo aż do końca".
I wreszcie konkretność apostołów - trzeci aspekt dzisiejszych rozważań Ojca Świętego. Mówiły o niej konkretne rzeczy, "a nie opowieści". I każdy z nas, tak jak to widzieli i dotykali apostołowie, "dotknął Jezusa we własnym życiu". Kaznodzieja zauważył, że wielokrotnie grzechy, różne kompromisy czy strach sprawiają, że "zapominamy o tym pierwszym spotkaniu, które zmieniło nasze życie". "Mamy wspomnienia, rozcieńczone: stawania się chrześcijanami, ale jakby z «wody różanej», a więc rozcieńczonymi, powierzchownymi" - przestrzegł papież. Zaznaczył, że "trzeba zawsze prosić Ducha Świętego o łaskę konkretności".
"Jezus przeszedł przez moje życie do mojego serca. Duch Święty wszedł we mnie. Później być o tym zapomniałem, ale pozostaje łaska pamięci o pierwszym spotkaniu" - dodał papież. Wezwał do proszenia dla siebie nawzajem o radość paschalną, o tę radość, "która pochodzi od Ducha Świętego, którą On daje". "Jest to radość posłuszeństwa paschalnego, świadectwa paschalnego i konkretności paschalnej" - zakończył swe rozważania w Domu św. Marty Franciszek.
Skomentuj artykuł