Kościół jak matka wskazuje drogę...
O Kościele, który jak matka wskazuje swym dzieciom drogę, obdarza je miłością i przebaczeniem oraz zawierza je Bogu mówił Papież Franciszek podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Na placu św. Piotra zgromadziło się na niej, według danych Prefektury Domu Papieskiego około 40 tys. wiernych.
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry
Dzisiaj raz jeszcze wracam do obrazu Kościoła jako matki. Bardzo mi się podoba ten obraz Kościoła jako matki, gdyż wydaje mi się, że mówi nam nie tylko to tym, jaki jest Kościół, ale także jakie oblicze ten nasz Kościół powinien coraz bardziej przybierać.
Spoglądając ciągle na nasze mamy, na to wszystko, co czynią, czym żyją, co znoszą dla swych dzieci, kontynuując to, co powiedziałem w minioną środę, chciałbym podkreślić trzy rzeczy. Zastanawiam się: co czyni matka?
1. Nade wszystko naucza nas podążania w życiu, uczy, by dobrze przejść przez życie, umie ukierunkowywać dzieci, stara się zawsze wskazywać właściwą drogę życiową, żebyśmy się rozwijali i stawali dorosłymi. Czyni to czule, z uczuciem, z miłością, zawsze, także wówczas, gdy stara się wyprostować naszą drogę, bo się nieco w życiu gubimy, czy obieramy drogi prowadzące w stronę urwiska. Matka wie, co jest ważne, aby dziecko dobrze przeszło przez życie i nie nauczyła się tego z książek, ale ze swojego serca. Cały świat matek, to ich serce. Tam uczą się jak prowadzić dzieci. To piękne.
Kościół czyni to samo: ukierunkowuje nasze życie, daje nam nauczanie, by dobrze podążać. Pomyślmy o dziesięciorgu przykazaniach: wskazują nam drogę, jaką trzeba przemierzyć, żeby dojrzeć, aby mieć pewne punkty w naszym sposobie zachowania. Ale posłuchajcie uważnie tych słów: są one owocem czułości, miłości samego Boga, który nam je dał. Możecie mi powiedzieć, ależ są to polecenia! Są zestawem zakazów. Chciałbym was zachęcić, abyście je przeczytali - może je trochę zapomnieliście - a następnie przemyśleli w sposób pozytywny. Zobaczycie, że dotyczą naszego sposobu zachowania względem Boga, wobec nas samych i wobec innych, dokładnie tego, czego uczy nas mama, abyśmy dobrze żyli. Zachęcają nas, byśmy nie czynili sobie bożków materialnych, które nas z kolei zniewalają, abyśmy pamiętali o Bogu, abyśmy szanowali rodziców, byli uczciwi, szanowali drugiego człowieka...Spróbujcie tak je postrzegać i traktować je, jakby były słowami, pouczeniami, jakie daje mama, by dobrze przeżyć życie. Matka nigdy nie naucza tego, co jest złe, chce jedynie dobra swoich dzieci - i tak też czyni Kościół.
2 . Po drugie chciałbym wam powiedzieć, że kiedy dziecko dorasta, staje się dorosłym, obiera swoją drogę, podejmuje odpowiedzialność, chodzi na własnych nogach, czyni to, co chce, to czasami zdarza się, że schodzi z drogi, przytrafia się jakiś wypadek. Mama zawsze, w każdej sytuacji ma cierpliwość, by towarzyszyć dzieciom. Pobudza ją siła miłości. Mama potrafi dyskretnie, czule towarzyszyć drodze dzieci, a kiedy popełnią błędy zawsze znajduje sposób, by zrozumieć, żeby być blisko, żeby pomóc. W mojej ojczyźnie mówimy, że mama potrafi "dar la cara" "brać odpowiedzialność", "zadziałać" na rzecz swoich dzieci, to znaczy jest zawsze gotowa, żeby je bronić. Myślę o matkach, cierpiących z powodu uwięzienia swoich dzieci, czy też ich trudnej sytuacji, w której się znalazły: nie pytają, czy dzieci były winne czy też nie. Nadal je kochają i często doznają upokorzeń, ale się nie lękają, nie przestają dawać siebie. Matki potrafią "brać odpowiedzialność" za swoje dzieci.
Taki jest Kościół. Jest miłosierną matką, która rozumie, stara się zawsze pomóc, dodać otuchy także w obliczu swoich dzieci, które pobłądziły i błądzą, nigdy nie zamyka bram Domu. Nie osądza, lecz daje Boże przebaczenie, daje miłość Boga, która zachęca do podjęcia drogi na nowo, także tym swoim dzieciom, które wpadły do głębokiej otchłani. Mama nie lęka się wejścia w ich noc, aby dać nadzieję. A Kościół jest matką i tak czyni.
3. I ostatnia myśl. Mama umie także prosić, pukać do każdych drzwi dla swoich dzieci, nie kalkulując, czyni to z miłością. Myślę o tym, jak matki potrafią kołatać także i przede wszystkim do bramy Bożego serca! Mamy modlą się bardzo za swoje dzieci, zwłaszcza za te najsłabsze, za najbardziej potrzebujące, za te, które obrały w życiu drogi niebezpieczne czy też błędne. Niedawno sprawowałem Mszę św. w kościele św. Augustyna, tutaj w Rzymie, gdzie są przechowywane relikwie jego matki, św. Moniki. Ileż modlitw zaniosła do Boga ta święta matka za syna, ileż łez wylała! Myślę o was, drogie mamy: jak bardzo się modlicie za swoje dzieci, niestrudzenie! Módlcie się nadal, zawierzajcie swoje dzieci Bogu. On ma wielkie serce! Kołaczcie przez modlitwę do bramy Bożego serca, za wasze dzieci! Tak też czyni Kościół: gdyż przez modlitwę umieszcza w rękach Boga wszystkie sytuacje swoich dzieci. Ufamy w moc modlitwy Matki Kościoła: Pan nie pozostaje nieczuły! Potrafi nas zawsze zadziwić, kiedy się tego nie spodziewamy! Matka Kościół to wie!
To właśnie były myśli, które dziś chciałem wam przekazać: widzimy w Kościele dobrą matkę, wskazującą nam drogę, którą mamy przejść w życiu, matkę która zawsze umie być cierpliwa, miłosierna, wyrozumiała i potrafi umieszczać nas w rękach Boga. Dziękuję.
Skomentuj artykuł