Orędzie na Światowy Dzień Migranta 1991
Drodzy bracia i siostry,
1. Migracje jawią się jako coraz bardziej masowe zjawisko, które obejmuje pięć kontynentów i prawie wszystkie kraje. Stanowią one element rozległych przemian, dokonujących się w społeczności całego świata.
Obok migracji zarobkowych, rozumianych jako przemieszczanie się siły roboczej, nasila się bowiem intensywna i rozległa, wielostronna wymiana osób, które podejmują drogę migracji, traktując ją jako możliwość podniesienia poziomu życia i powodując tym samym przenikanie się wartości kulturowych, społecznych i politycznych. Dlatego też orędzie na tegoroczny Dzień Migranta chciałbym poświęcić w sposób szczególny znaczeniu oraz implikacjom etycznym i religijnym tego nowego zjawiska, które budzi nadzieję na postęp społeczny i jedność całej rodziny ludzkiej.
2. Prawie wszystkie przyczyny tych przemian są pozytywne. Wśród nich chciałbym przypomnieć rozwój więzi społecznych między osobami i grupami, coraz szerszy zakres opieki, jaką instytucje społeczne otaczają obcokrajowców, większą ilość czasu wolnego, powszechny dobrobyt, skuteczność i szybkość przekazu informacji, rozwój i doskonalenie środków transportu. Nie mogę też nie wspomnieć o wyższym stopniu wykształcenia, większym zainteresowaniu kulturą innych narodów, o silniejszym poczuciu solidarności z rodziną ludzką i bardziej zdecydowanym dążeniu do jej jedności. Wzrasta także wrażliwość na godność osoby i jej niezbywalne prawa oraz poczucie odpowiedzialności wobec problemów międzynarodowych.
Upowszechnienie się dobrobytu spowodowało z jednej strony — dzięki właściwej mu sile przyciągania — napływ migrantów z krajów rozwijających się, a z drugiej strony, pobudza coraz szersze grupy osób z obszarów bardziej rozwiniętych do szukania nowych form zatrudnienia i wyższego poziomu życia poza granicami własnej ojczyzny. W ten sposób powstaje szeroka sieć współpracy międzynarodowej, którą współtworzą funkcjonariusze państwowi, uczeni, handlowcy, technicy, przedsiębiorcy, osoby działające na rzecz szerzenia kultury i informacji.
Jednocześnie rozwijają się organizacje o charakterze międzynarodowym i instytucje kulturalne, które ofiarują, zwłaszcza ludziom młodym, możliwość wyboru różnych dróg formacji na uniwersytetach wielu krajów. Temu wzrostowi migracji Kościół przygląda się życzliwie, nie tylko dlatego że dostrzega w piej obraz samego siebie, ludu pielgrzymującego, ale przede wszystkim dlatego, że widzi w niej wielką szansę zjednoczenia różnorakich kultur i umocnienia powszechnego braterstwa.
3. Migracje mają zawsze dwa aspekty: różnorodność i uniwersalność. Pierwszy jest wynikiem konfrontacji ludzi i grup różnych narodowości. Niesie on z sobą nieuniknione napięcia, ukryte niechęci i otwarte polemiki. Drugi natomiast wypływa z harmonijnego spotkania odmiennych podmiotów społecznych, które dzielą się dziedzictwem wspólnym każdej ludzkiej istocie, kształtowanym przez wartości człowieczeństwa i braterstwa. W ten sposób wzbogacają się nawzajem poprzez współuczestnictwo w różnorodnych kulturach. W swoim pierwszym aspekcie migracje uwydatniają podziały i problemy społeczeństw, które je przyjmują; aspekt uniwersalności umacnia jednak zdecydowanie jedność rodziny ludzkiej i powszechny dobrobyt. Marzenie o zjednoczeniu rodziny ludzkiej towarzyszyło zawsze dziejom człowieka, który wielokrotnie w przeszłości próbował osiągnąć ten cel. Próby te jednak podejmowano bez należytego poszanowania dla kulturowej specyfiki osób i ludów.
Nie wolno zapominać, że różnorodność kulturowa, etniczna i językowa należy do porządku ustanowionego w akcie stworzenia i jako taka nie może być zlikwidowana. Tak więc poszanowanie dla wielorakich różnic i rozwijanie ich staje się kryterium autentyczności dążenia do jedności rodziny ludzkiej.
4. Ta struktura pluralizmu etnicznego i kulturowego została skażona już u początków historii ludzkości przez grzech wieży Babel. Na tle tej winy różnice kulturowe i językowe przestają być darem Boga i stają się przyczyną niezrozumienia i konfliktów, nabierają charakteru sztywnych podziałów, miast być różnorodnością, która wzbogaca jedność.
Ponieważ jednak zróżnicowanie etniczne i językowe należy do porządku stworzenia. Bóg zmierza do odnowienia go w ramach swojego planu zbawienia. W tym Bożym planie migracje są elementem o niewątpliwym znaczeniu, gdyż niosą z sobą wysiłek spotkania z Bogiem i z ludźmi. Taką właśnie drogę podjął Abraham, któremu Bóg nakazał opuścić swój kraj zaraz po rozproszeniu babelskim; ta droga ma swój cel w Jezusie Chrystusie, w którym znajduje pełną realizację dzięki tajemnicy odkupienia. «Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat, teraz zostawiam świat i powracam do Ojca» (J 16, 28).
W dniu Pięćdziesiątnicy zostaje przywrócona prawowitość pluralizmu etnicznego i kulturowego. Wobec przedstawicieli «wszystkich narodów pod słońcem», zgromadzonych w Jerozolimie, apostołowie «zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. (...) i każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku» (por. Dz 2, 4-6). Różnorodność językowa jako przejaw pluralizmu etniczno-kulturowego nie jest już przyczyną zamieszania i sprzeciwu, ale dzięki powołaniu wszystkich ludzi do tworzenia jednego ludu Bożego w Duchu Świętym staje się narzędziem jedności i wspólnoty w wielości.
5. Wydarzenie Pięćdziesiątnicy określa prawdziwą etykę spotkania, która ma nadawać kształt budowaniu nowej ludzkości, rozpoczętemu właśnie w dniu zesłania Ducha Świętego. Należy uznać godność i szanować kulturową tożsamość każdej osoby. Ta zasada znajduje szczególne i konkretne zastosowanie wobec zjawiska migracji. Migrant winien być traktowany nie jako narzędzie produkcji, ale jako podmiot obdarzony pełną godnością ludzką. Jego sytuacja migranta nie może podważać ani naruszać jego prawa do samorealizacji jako człowieka, a społeczność przyjmująca go ma obowiązek mu w tym pomóc. «Ludzka praca ze swej natury powinna narody jednoczyć, a nie dzielić» (Centesimus annus, 27). Nawet wówczas, gdy migrant żyje samotnie, nie może zostać oderwany od ludu, do którego należy, ale musi być postrzegany w kontekście własnej tożsamości kulturowej. W jego osobie należy okazywać szacunek narodowi, z którego się wywodzi, jest to bowiem wspólnota ludzi połączonych różnymi więzami, językiem a przede wszystkim kulturą, która stanowi kontekst jego życia i integralnego wzrostu. Jest rzeczą konieczną stworzenie kodeksu postępowania wobec migrantów, który poprzez uznanie wszystkich należnych im praw zapewniłby im odpowiednią przestrzeń kulturowego i społecznego wzrostu, koniecznego do ich samorealizacji osobowej i zawodowej.
W tym kontekście należy podkreślić potrzebę troski o migrantów, ludzi często ubogich i żyjących na marginesie społeczeństwa. Rozwijające się społeczeństwo nie może być obojętne na los tych, którzy z powodu słabszej pozycji społecznej pozostają zwykle na marginesie, ale powinno ich przyjąć i zintegrować. «Przede wszystkim jednak będzie musiał zniknąć ten typ mentalności, która ubogich — osoby i narody — traktuje jako ciężar i jako dokuczliwych natrętów, roszczących pretensje do użytkowania tego, co wytworzyli inni. (...) Podźwignięcie ubogich jest wielką szansą dla moralnego, kulturalnego, a także gospodarczego wzrostu całej ludzkości» (Centesimus annus, 28).
6. Pięćdziesiątnica przywraca prawowitość pluralizmowi i rpżnorodności, ale jednocześnie wprowadza pewien element specyficznie chrześcijański: jedność ludów wokół wiary w jednego Chrystusa, który przyszedł, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno» (J 11, 52). W perspektywie zbawienia Chrystus nie jest tylko jedną z wielu dróg, ale drogą konieczną: «Ja jestem drogą (...). Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie» (J 14, 6). «Za wszystkich umarł Chrystus i skoro ostateczne powołanie człowieka jest rzeczywiście jedno, mianowicie boskie, to musimy uznać, że Duch Święty wszystkim ofiarowuje możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do uczestnictwa w tej paschalnej tajemnicy» (Gaudium et spes, 22).
Każdy człowiek jest kochany przez Boga i potencjalnie zbawiony przez Chrystusa; a tym samym równie godny szacunku, miłości, służby i opieki, ponieważ nie istnieje dyskryminacja wobec najwyższego kryterium, według którego człowiek winien być wartościowany, to znaczy wobec jego relacji z Bogiem i braćmi. Jeśli zapomnimy o tej relacji lub zaprzeczymy jej istnieniu, dyskryminacje różnego rodzaju będą mogły powoływać się na pozornie słuszne uzasadnienia, by się usprawiedliwić i podważyć fundamenty ludzkiego braterstwa. «Negacja Boga pozbawia osobę jej fundamentu, a w konsekwencji prowadzi do takiego ukształtowania porządku społecznego, w którym ignorowana jest godność i odpowiedzialność osoby» (Centesimus annus, 13).
Upadek murów materialnych powinien być znakiem upadku murów duchowych. Migracje, sprzyjające wzajemnemu poznaniu i powszechnej współpracy, potwierdzają i doskonalą jedność rodziny ludzkiej, świadczą o braterskiej więzi między narodami. Nowe niebo i nowa ziemia powstaną po wydarzeniach czasów ostatecznych przede wszystkim w sercach ludzi zjednoczonych w Ojcu.
Problem migranta zostanie rozwiązany wówczas, gdy w umysłach zapanuje trwałe przekonanie, że ludzie są braćmi i że miłość jest najpotężniejszą siłą, uzdalniającą do przemiany samego siebie i społeczeństwa.
7. «Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego» (Łk 1, 37). Chrześcijanin wie, że dzieło odnowy ludzkości prowadzi swą mocą sam Bóg. Pokłada w Nim nadzieję jak Matka Zbawiciela, nazwana błogosławioną, ponieważ uwierzyła w spełnienie się obietnic Bożych. Na tle życia Matki Bożej Kościół rozumie samego siebie i może podążać drogą apostolstwa. Patrzy na Maryję jako na świetlany znak i potężną ostoję w chwilach próby, świadomy własnej misji w świecie jako «narzędzia wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego» (por. Lumen gentium, 1). Niech Matka Boża prowadzi lud chrześcijański ku odnowieniu wierności Chrystusowi, niech go podtrzymuje w jego pracy misyjnej, aby wszędzie głosił Chrystusa jako jedyne, prawdziwe zbawienie, i abyśmy «przez Niego jedni i drudzy w jednym Duchu mieli przystęp do Ojca» (por. Ef 2, 18).
Z takimi życzeniami udzielam wszystkim, którzy zajmują się sprawami migracji. Apostolskiego Błogosławieństwa: w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Watykan, 21 sierpnia 1991 r. w trzynastym roku Pontyfikatu.
Skomentuj artykuł