Papież na „Anioł Pański”: nasze życie jest pełne cudów
Nasze życie jest pełne cudów, gestów miłości, znaków Bożej dobroci – przekonywał papież Franciszek w rozważaniu poprzedzającym modlitwę „Anioł Pański”. Odmówił ją z wiernymi zgromadzonymi na placu św. Piotra w Watykanie.
Mówiąc o znakach działania Boga w świecie, papież wskazał, że objawia się On, „wyzwalając i uzdrawiając człowieka, z bezinteresowną miłością, która zbawia”. I za to „Jezus wysławia Ojca, ponieważ Jego wielkość polega na miłości i nigdy nie działa poza miłością”.
Jednak „tej wielkości w miłości nie rozumieją ci, którzy będąc zarozumiałymi myślą, że są wielkimi i wytwarzają sobie bożków na własne podobieństwo”, którzy „nie potrafią przyjąć Boga jako Ojca, pełnych siebie, pysznych, zatroskanych jedynie o własne interesy, przekonanych, że nikogo nie potrzebują”.
Natomiast potrafią je przyjąć „prostaczkowie”, którzy „mają serca wolne od zarozumiałości i miłości własnej”. „Maluczkimi są ci, którzy jak dzieci czują się potrzebującymi i nie są samowystarczalni, są otwarci na Boga i dają się zadziwić Jego dziełami. Potrafią odczytywać Jego znaki, podziwiać cuda Jego miłości!” – wyjaśnił Franciszek.
Podkreślił, że „nasze życie, jeśli się nad nim zastanowimy, jest pełne cudów”, pełne „gestów miłości, znaków Bożej dobroci”. Za właściwą postawę wobec dzieł Bożych uznał „fotografowanie” ich w umyśle, aby wywarły wrażenie w sercu, a następnie rozwijanie ich w życiu, „poprzez wiele czynów dobra, tak aby «fotografia» Bożej miłości stawała się coraz bardziej wyrazista w nas i poprzez nas”.
Na zakończenie Ojciec Święty zachęcił do zadania sobie pytania: „czy w zalewie wiadomości, które nas przytłaczają, potrafię, jak pokazuje nam dzisiaj Jezus, zatrzymać się na wielkich rzeczach, których dokonuje Bóg? Czy daję się zadziwiać jak dziecko dobrem, które po cichu zmienia świat? I czy błogosławię Ojca każdego dnia za Jego dzieła?”.
---
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
Dzisiaj Ewangelia opisuje bardzo piękną modlitwę Jezusa, który zwraca się do Ojca, mówiąc: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11, 25). Ale o jakich rzeczach mówi Jezus? I kim są ci prostaczkowie, którym takie rzeczy zostały objawione? Zastanówmy się nad tym: nad rzeczami, za które Jezus wychwala Ojca i nad prostaczkami, którzy potrafią je przyjąć.
Rzeczy, za które Jezus wychwala Ojca. Nieco wcześniej Pan przypomniał niektóre ze swoich dzieł: „Niewidomi wzrok odzyskują [...] trędowaci doznają oczyszczenia, [...] ubogim głosi się Ewangelię” (Mt 11, 5) i ujawnił ich znaczenie, mówiąc, że są znakami działania Boga w świecie. Przesłanie jest zatem jasne: Bóg objawia się wyzwalając i uzdrawiając człowieka, z bezinteresowną miłością, która zbawia. Za to Jezus wysławia Ojca, ponieważ Jego wielkość polega na miłości i nigdy nie działa poza miłością. Ale tej wielkości w miłości nie rozumieją ci, którzy będąc zarozumiałymi myślą, że są wielkimi i wytwarzają sobie bożków na własne podobieństwo: możnych, niewzruszonych, mściwych. Innymi słowy przez tych, którzy nie potrafią przyjąć Boga jako Ojca, pełnych siebie, pysznych, zatroskanych jedynie o własne interesy, przekonanych, że nikogo nie potrzebują. Jezus wymienia w tym kontekście mieszkańców trzech bogatych miast owych czasów: Korozain, Betsaidę i Kafarnaum, gdzie dokonał wielu uzdrowień, ale których mieszkańcy pozostali obojętni na Jego nauczanie. Dla nich cuda były tylko wydarzeniami spektakularnymi, przydatnymi do rozgłosu i podsycania plotek: po wyczerpaniu swego przelotnego zainteresowania, odłożyli je na bok, być może, żeby zająć się jakimiś innymi nowinkami danej chwili. Nie potrafili przyjąć wielkich rzeczy Boga.
Prostaczkowie natomiast potrafią je przyjąć, a Jezus chwali Ojca za nich: „Błogosławię Cię” - mówi - ponieważ objawiłeś królestwo Niebieskie maluczkim. Wysławia Go za prostaczków, którzy mają serca wolne od zarozumiałości i miłości własnej. Maluczkimi są ci, którzy jak dzieci czują się potrzebującymi i nie są samowystarczalni, są otwarci na Boga i dają się zadziwić Jego dziełami. Potrafią odczytywać Jego znaki, podziwiać cuda Jego miłości!
Bracia i siostry, nasze życie, jeśli się nad nim zastanowimy, jest pełne cudów: jest pełne gestów miłości, znaków Bożej dobroci. Jednak w ich obliczu także nasze serce może pozostać obojętne i ogarnięte rutyną, ciekawym, ale niezdolnym do zdumienia, do tego, by dać się „zachwycić”. Zaimponować: to piękny czasownik, który przywodzi na myśl film fotografa. To jest właściwa postawa wobec dzieł Bożych: fotografować Jego dzieła w umyśle, aby wywarły wrażenie w sercu, a następnie rozwijać je w życiu, poprzez wiele czynów dobra, tak aby „fotografia” Bożej miłości stawała się coraz bardziej wyrazista w nas i poprzez nas.
A teraz zadajmy sobie pytanie: czy w zalewie wiadomości, które nas przytłaczają, potrafię, jak pokazuje nam dzisiaj Jezus, zatrzymać się na wielkich rzeczach, których dokonuje Bóg? Czy daję się zadziwiać jak dziecko dobrem, które po cichu zmienia świat? I czy błogosławię Ojca każdego dnia za Jego dzieła? Niech Maryja, która radowała się w Panu, uzdolni nas do zachwycania się Jego miłością i wysławiania Go z prostotą.
Skomentuj artykuł