Tajlandia dziękuje papieżowi za wsparcie w walce z przemocą seksualną
Podczas spotkania z władzami Tajlandii papież Franciszek podziękował przedstawicielom rządu za walkę z plagą niewolnictwa i seksualnego wykorzystywania ludzi.
„Wizyta Franciszka jest dla nas błogosławieństwem, inspiruje nas do walki z przemocą wobec kobiet i dzieci. Papież przypomina, że nie możemy odwrócić się od naszych braci i sióstr, którzy padają ofiarą handlu ludźmi” – mówi siostra Paula Phonprasertruksa.
Jej zdaniem „w Tajlandii walka z handlem ludźmi już się poprawiła. Dzieje się tak dlatego, że ściśle współpracujemy z rządem i lokalnym Kościołem. Jako partnerzy wspólnie staramy się chronić ludzi przed tym procederem i ratować przed przemocą. Liczymy, że uda nam się powstrzymać te przestępstwa całkowicie. A teraz papież Franciszek inspiruje nas do kroczenia z ubogimi i tymi, którzy nie mają głosu w naszym dzisiejszym świecie, przypomina, że nie możemy się odwrócić od naszych braci i sióstr, którzy padają ofiarą handlu ludźmi. Zachęca nas do odważnego wychodzenia z naszej strefy komfortu, aby walczyć z przestępczością, przemocą wobec dzieci i kobiet. Robimy to głównie na polu edukacji. Jesteśmy przekonani, że dzięki edukacji rodziny nie będą sprzedawać dziewcząt handlarzom. Edukacja oferuje alternatywę zatrudnienia, jest to strategia, która uratowała wiele z nich. Lepiej wykształcone kobiety potrafią chronić się same i pomóc innym, aby nie wpadły w pułapkę handlu ludźmi”.
Tajlandia jest krajem, w którym niezwykle rozwinięta jest nielegalna seksturystyka. W każdym większym mieście znajdują się tzw. „dzielnice rozrywki” czy „czerwonych latarni”. Znacząco różnią się one jednak od tego typu miejsc w Europie czy Ameryce. W Azji warunki „pracy” są tam dla kobiet i dzieci szczególnie poniżające. Kobiety są zmuszane do zaspokajania niezwykle wyszukanych i często brutalnych żądz seksturystów. W zachodnim świecie, nawet w takich dzielnicach, nie ma na to przyzwolenia. Do tego wiele z pracujących tam dziewcząt i dzieci zostało sprzedanych przez swoje rodziny lub porwanych, są więc niewolnikami.
„W Tajlandii, podobnie jak w innych częściach świata, rekrutacja odbywa się w sposób standardowy: dziewczęta są przyciągane obietnicą dobrej pracy, ale w końcu wpadają w sieć handlu ludźmi i prostytucji” – wyjaśnia s. Phonprasertruksa. Z drugiej strony handel ludźmi jest związany w Tajlandii z potrzebą taniej siły roboczej. Zdarzało się, że nielegalni pracownicy, często z Birmy, Laosu, Kambodży, byli więzieni w fabrykach, na farmach czy na łódkach rybackich.
Skomentuj artykuł