O krzyżu, który psuje wizerunek Polski

O krzyżu, który psuje wizerunek Polski
Czy krajobraz może mieć coś wspólnego z narodową tożsamością? Okazuje się, że tak. (fot. shutterstock.com)
Piotr Kosiarski / DEON.pl

Podobnie jak nie można sobie wyobrazić Szwajcarii bez Alp, tak nie można wyobrazić sobie Polski bez Giewontu. Jest tylko jeden, niewygodny szczegół. Stojący na nim krzyż.

Czy krajobraz może mieć coś wspólnego z narodową tożsamością? Okazuje się, że tak. W tradycji i kulturze wielu państw świata odnaleźć można bowiem dowody świadczące o istnieniu silnego związku między tożsamością ich mieszkańców, a znajdującym się wokół nich krajobrazem. I tak jak trudno byłoby sobie wyobrazić Szwajcarię bez Matterhornu lub Stany Zjednoczone bez Mount Rushmore (szczytu słynącego z wyrzeźbionych w skale dostojnych głów prezydentów), tak trudno wyobrazić sobie Polskę bez mazurskich jezior, sosny na Sokolicy, a zwłaszcza tatrzańskich turni i majestatycznie wznoszącego się nad Zakopanem Giewontu. Jest tylko jeden niewygodny szczegół - krzyż, który ktoś nieopatrznie wzniósł na jego szczycie.

O krzyżu, który psuje wizerunek Polski - zdjęcie w treści artykułu

DEON.PL POLECA

Krzyż złożono z 400 części, ważących w sumie 1819 kg. (fot. shutterstock.com)

Skąd się wziął krzyż na Giewoncie?

Osobą która zainicjowała wzniesienie krzyża na szczycie Giewontu był Kazimierz Kaszelewski, proboszcz Zakopanego, który postanowił uczcić w ten sposób jubileusz 1900 roku. Swój zamiar uzasadnił w ten oto sposób: "Mówiąc o jubileuszu miłościwego lata wspomniałem moim parafianom, że we Włoszech na pamiątkę kończącego się starego i rozpoczynającego się nowego stulecia, postawiono kilkanaście krzyży żelaznych na szczytach gór, miedzy innymi nawet na Wezuwiuszu. Biorąc z tego asumpt, prosiło mnie kilku najpoważniejszych górali, abym się zajął postawieniem podobnego krzyża na Giewoncie" (Głos Narodu, 21 września 1901 roku).

Budowa żelaznej konstrukcji na szczycie mierzącej 1894 m. n. p. m. góry była nie lada wyzwaniem. Wystarczy tylko spojrzeć na Giewont aby zrozumieć jak trudne było to przedsięwzięcie. Północna, niemal pionowa ekspozycja tego monumentalnego szczytu potrafi bowiem przyprawić o zawrót głowy.

Aby krzyż był dobrze widoczny z Zakopanego, postanowiono najpierw zbudować jego drewniany prototyp. W tym celu, ze znajdującego się pod szczytem szałasu, zabrano dwie belki, stworzono z nich prowizoryczną konstrukcję, a następnie systematycznie "dobijano" do jego ramion drewniane deski. Zadowalający efekt osiągnięto przy wysokości wynoszącej 10,5 metra. Trudno wyobrazić sobie bardziej praktyczne rozwiązanie.

Metalowy krzyż zamówiono w znajdującej się w Krakowie fabryce Góreckiego. Był on większy od jego drewnianego prototypu o 7 metrów. Aby jednak zapewnić konstrukcji stabilność, postanowiono zakopać jej podstawę na głębokość 2,5 metra. Wysokość krzyża wyniosła zatem ostatecznie 15 metrów.

Krzyż dostarczono do Zakopanego koleją w formie 400 gotowych do montażu części, ważących w sumie 1819 kg. Zanim wniesiono je na szczyt odprawiono w Zakopanem uroczystą Mszę Świętą. W transporcie i montażu konstrukcji uczestniczyło 500 osób. Byli to głównie zakopiańscy górale i pracownicy Góreckiego. Kiedy praca dobiegła końca, w Zakopanem rozległ się dźwięk dzwonów aby oznajmić jego mieszkańcom, że od tej chwili nad Zakopanem i całą Polską będzie czuwał krzyż - symbol zbawienia ludzkości (www.giewont.gorskaprzystan.pl).

O krzyżu, który psuje wizerunek Polski - zdjęcie w treści artykułu nr 1

Krzyż spogląda z Giewontu na zmierzających na szczyt wędrowców w najtrudniejszej i najbardziej niebezpiecznej części szlaku. (fot. shutterstock.com)

Giewont to... 

najbardziej oblegany szczyt w Polsce. Każdego lata odwiedzają go tysiące turystów, którzy pragną postawić stopę na wizytówce polskich gór. Są wśród nich osoby które chcą po prostu Giewont "zaliczyć" a ich jedyną pamiątką będzie nieostra i źle wykadrowana fotografia. Spora część odwiedzających szczyt osób zachwyci się jednak pięknem i majestatem gór, zabierając je ze sobą na zdjęciach wykonanych sercem. Zarówno ci pierwsi jak i drudzy spojrzą jednak na krzyż. Nie da się go bowiem nie zauważyć. Jego ramiona spoglądają z Giewontu na zmierzających w górę wędrowców w najtrudniejszej i najbardziej niebezpiecznej części szlaku. Doskonale widać go również z kolejki na Kasprowy Wierch. Krzyż ten patrzy jednak nie tylko na Tatry i Zakopane. Jego ramiona obejmują bowiem obszar znacznie większy... Zdają się otwierać na cały kraj, poczynając od Tatr, na Helu kończąc. Tak naprawdę nie ma w Polsce miasta i wioski nad którą nie czuwałby krzyż z Giewontu. I chyba właśnie to najbardziej przeszkadza.

Kilka słów o magii fotografii

W ostatnim czasie mieliśmy już do czynienia co najmniej z dwoma przypadkami usunięcia krzyża z Giewontu. Pierwszy z nich to słynny film promujący nasz kraj, wykonany na zmówienie Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Giewont oczywiście przedstawiono bez krzyża. Zamiast niego na szczycie znalazło się natomiast jeziorko z liliami wodnymi (spot ten przekłamuje jednak rzeczywistość także z innego powodu - jego autorzy zdecydowali się pokazać na nim Tatry Słowackie. Czyżby polskie szczyty się im nie podobały?).

Drugi przypadek usunięcia krzyża z Giewontu miał miejsce stosunkowo niedawno. Jak podała wówczas Katolicka Agencja Informacyjna, burmistrz Zakopanego, Leszek Dorula, wyraził zdecydowany sprzeciw po tym jak magazyn reklamowy "Welcome to Cracow & Małopolska" na okładce zaprezentował zdjęcie, na którym Giewont pokazany został bez krzyża (aby przeczytać całą wiadomość, kliknij tutaj).

Chociaż "przypadki" te polegały tylko i wyłącznie na cyfrowej obróbce fotograficznej, świadczą one o pewnej niebezpiecznej tendencji. Na czym ona polega?

W historii świata juz wielokrotnie wykorzystywano magię fotografii i filmu. Wbrew pozorom, ekspertami w tej dziedzinie nie stali się wcale filmowcy z Hollywood ale osoby odpowiedzialne za propagandę w największych i najgroźniejszych systemach totalitarnych.

Prawie każdy słyszał o słynnym zdjęciu wykonanym przez Jewigienija Chałdeja w Berlinie, w przededniu jego kapitulacji. Przedstawia ono dwóch rosyjskich żołnierzy umieszczających sztandar Związku Radzieckiego na budynku Reichstagu. Zdjęcie to zostało jednak w subtelny sposób poddane radzieckiej cenzurze. Jeden z żołnierzy miał bowiem na każdej z rąk zegarek - dowód rabunkowej działalności Armii Czerwonej na ziemiach przez nią "wyzwalanych". Jak można się domyślić, jeden z zegarków usunięto (zdjęcie przed i po cenzurze). Takich fotograficznych sztuczek, podczas samej II wojny światowej, dokonano dziesiątki jeśli nie setki.

Jaki cel miały te zabiegi? Odpowiedź jest bardzo prosta. Urzędnikom cenzury chodziło o to, aby przedstawić rzeczywistość nie taką jaka jest naprawdę. W przypadku zdjęcia Chałdeja polityczna poprawność nakazywała aby świat postrzegał radzieckich żołnierzy jako bohaterów, którzy wyzwolili Europę od nazistów. A o co chodzi Polakom?

Krzyż? Zdejmować!

Od jakiegoś czasu krzyż staje się symbolem nie tylko niewygodnym ale wręcz wrogim. Dyskusja o osuwaniu krzyży z miejsc publicznych przybiera w ostatnim czasie na sile. Trudno tego nie zauważyć. Coś, co jeszcze kilka lat temu było całkowicie nie do pomyślenia, jest dzisiaj brane pod uwagę w merytorycznej debacie publicznej. Coraz częściej słyszy się o próbach usuwania krzyży ze szpitali, szkół i urzędów. Zdarza się również, że niektórzy dziennikarze, a nawet urzędnicy, zdejmują krzyż ze ściany "na chwilę" bo akurat przeszkadza w nagraniu materiału lub zrobieniu oficjalnego zdjęcia. Szkoda, bo przecież spora część naszych rodziców walczyła o to aby krzyże pozostały na swoich miejscach. Czyżby ich poświęcenie i narażanie życia miały pójść na marne?

Giewont jest jednym z symboli naszego kraju. Co do tego nikt nie ma żadnych wątpliwości. Pamiętać jednak należy o tym, że na jego szczycie wcale nie ma jeziorka ale krzyż. I to nie byle jaki. Krzyż, który nie jest tylko konstrukcją złożoną z 400 metalowych części. Jest symbolem tego za co na przestrzeni wieków ginęli nasi przodkowie. Warto to uszanować, choćby tylko z tego powodu.

Chociaż rudno uwierzyć w to, że któregoś dnia krzyż naprawdę zniknie z Giewontu, trzeba mieć świadomość tego, że te dwa, "niewinne" incydenty są w rzeczywistości kulami śnieżnymi, które puszczono z górskiego zbocza. W tej chwili tylko nabierają pędu, ale już wkrótce zamienią się w lawinę.

***

Na koniec warto przywołać słowa Jana Pawła II, które skierował do Polaków w Zakopanem, 6 czerwca 1996 roku:

"Kiedy się kończył wiek XIX a rozpoczynał współczesny, ojcowie wasi, na szczycie Giewontu ustawili krzyż. Ten krzyż tam stoi i trwa. Jest niemym ale wymownym świadkiem naszych czasów. Rzec można, iż ten jubileuszowy krzyż, patrzy w stronę Zakopanego i Krakowa i dalej w kierunku Warszawy i Gdańska. Ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk."

A co Jan Paweł II powiedziałby nam dziś?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O krzyżu, który psuje wizerunek Polski
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.