Polski siatkarz o Bogu: oddałem Mu całe swoje życie, zranienia i grzechy, a On mnie uzdrawiał
Siatkarz LUK Politechnika Lublin Jakub Wachnik nie wstydzi się mówić o swojej wierze i o tym, jak Pan Bóg wyprowadził go z pornografii, alkoholu i samotności jaką odczuwał. Swoje świadectwo opowiedział uczestnikom Spotkania Młodych Archidiecezji Lubelskiej w Garbowie.
- Pochodzę z małej miejscowości, bardzo małej, gdzie wydaje się, że wielu możliwości nie ma. A jednak wraz z moją szkolną drużyną siatkarską dostaliśmy się na rozgrywki międzyszkolne do Radomia, gdzie zauważył mnie trener i dostrzegł we mnie potencjał na dobrego siatkarza w przyszłości – mówił siatkarz.
- Zaproponował, bym przyszedł do Radomia do szkoły, tam się uczył i trenował w klubie Czarni Radom. Dla mnie była to szansa, chciałem się wydostać z małej wioski i dalej rozwijać. Miałem to szczęście, że w wieku 13 lat wiedziałem, co chcę robić w życiu - zostać siatkarzem – opowiadał sportowiec.
Początkowo rodzice Jakuba nie godzili się na wyjazd ich syna do Radomia. Jednak trenerowi tamtejszej drużyny udało się ich przekonać i Jakub mógł wyjechać, aby realizować swoje marzenia.
Wyzwania młodego sportowca
- Musiałem bardzo szybko dorosnąć. Byłem w wielkim mieście sam, nie znałem nikogo, oprócz kilku kolegów i trenera. Zacząłem się zmagać z różnymi rzeczami, ale miałem jeden cel - zostać siatkarzem. Treningi codzienne i szkoła, gdzie musiałem przykładać się do nauki, bo trener tego wymagał, wypełniały moje życie. Przyszły pierwsze sukcesy z moją drużyną w Radomiu, zaczęliśmy wygrywać różne zawody. Czułem, że wiem, co robię, ale było także dużo presji i stresu. Byłem sam i nie potrafiłem sobie poradzić, choć udawałem silnego mężczyznę – wyznał siatkarz.
„W swojej samotności zaczął uciekać najpierw w pornografię, potem w alkohol. Z jednej strony przyszedł sukces - podpisał profesjonalny kontrakt, miał pieniądze, powodzenie u dziewczyn, karierę, z drugiej - czuł się poraniony i pusty” – czytamy na portalu lublin.gosc.pl.
Niszczące uzależnienia
- Zobaczyłem, że nie radzę sobie ze swoimi uzależnieniami i, będąc na szczycie, zaczynam staczać się moralnie w dół. Wydawało mi się, że tak żyje świat. Szukałem po kryjomu pomocy u różnych psychologów, wchodząc w różne rzeczy. Nie radziłem sobie w relacjach z innymi. Pan Bóg jednak nie był mi potrzebny, choć z przyzwyczajenia chodziłem do kościoła, nie wiedząc, po co - mówił Jakub Wachnik.
Kiedy miał 23 lata uzależnienie od pornografii i alkoholu spowodowało, że nie potrafił normalnie funkcjonować. Wtedy na kolację z grupą znajomych zaprosiła go koleżanka.
- Nie mówiła szczegółów, a ja pomyślałem: "Co mi zależy, pójdę zobaczyć". Spotkałem tam ludzi, którzy mieli coś pięknego w sobie. Nie wiedziałem, co to jest, a oni nie pytali, kim jestem, co robię, przyjęli mnie takiego, jaki jestem. Na koniec powiedziałem im: "Nie wiem, co wy bierzecie, ale ja też chcę to brać, też chcę mieć uśmiech na twarzy".
"Pan Bóg mnie uzdrawiał"
- Przyszedłem na kolejne spotkanie i na kolejne. Zaczynało się kolacją, a potem była katecheza na temat wiary i Pana Boga. Okazało się, że nie znam najprostszych prawd wiary, dopiero zaczynałem się poznawać z Panem Bogiem, choć byłem bardzo oporny - nie chciałem się otwierać, aż w końcu się otworzyłem. Mój charakter sportowca wszystko każe mi robić na 100 proc., więc w relacji z Bogiem też chciałem iść na całość - opowiadał siatkarz.
- Podczas kursu Alpha Pan Bóg tak dotknął mojego serca, że oddałem Mu całe swoje życie, zranienia i grzechy, a On mnie uzdrawiał. Uczył, co znaczy kochać. Moje serce zalały radość i pokój, i zrobię wszystko, by tego nie stracić, choć nie zawsze jest łatwo. Warto postawić sobie w życiu cel, zachęcam, by brzmiał on: "Chcę się spotkać z Tobą, Jezu". Nie zapraszam was do jakiejś łatwej drogi, bo idziemy do góry, a to wymaga wysiłku. Mamy jednak gwarancję, że te zawody z Bogiem wygramy – mówił podczas spotkania Kuba Wachnik.
Źródło: lublin.gosc.pl / tk
Skomentuj artykuł