Dariusz Piórkowski SJ: Nawrócenie to spotkanie Innego, ale też dotknięcie radykalnej bezsilności
Utraciliśmy niezwykle dynamiczny aspekt bycia uczniem. Nazwa "chrześcijanie" określa grupę, przynależność do grupy, odróżniającą od innych grup. Kiedy jestem grupą, niekoniecznie muszę przechodzić z jednego miejsca do drugiego. Mogę pozostać w miejscu. Droga zakłada duchową transformację. Bycie w grupie niekoniecznie - pisze o. Dariusz Piórkowski SJ.
W tekście opublikowanym na swoim facebookowym profilu o. Piórkowski odnosi się do ważnego wydarzenia - nawrócenia św. Pawła. Oto, co pisze.
Droga to sposób czucia, myślenia, życia
"Prześladowałem tę drogę" (Dz 22, 4). Urzeka mnie to, w jaki sposób dokonało się nawrócenie Szawła idącego/jadącego drogą do Damaszku. Sam mówi o sobie, że prześladował drogę idąc drogą. Bycie uczniem Jezusa to droga.
Często mówi się już w Starym Testamencie o "drodze pokoju", "drodze Pana", "droga prawdy". A w Dziejach pojawia się po prostu droga (he hodos). Przedimek sprawia, że właściwie trzeba by tu użyć dużej litery - Droga. Wiadomo, że nie chodzi o fizyczny obiekt, lecz o sposób życia, czucia, myślenia. Po drodze się zasadniczo idzie do jakiegoś celu. Przechodzi się z jednego miejsca do drugiego. Można się oczywiście zatrzymać na chwilę, odpocząć, ale droga ma swój cel. Jezus też nazywa siebie Drogą, ale i Prawdą i Życiem. Natomiast nie nazywa siebie Celem. Bo jest Nim Ojciec. "Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie" - mówi.
Droga oznacza, że zachodzi w nas przemiana
Droga to metafora używane nie tylko w Biblii. Wielu starożytnych bohaterów przechodziło drogę, na której doznając różnych przygód, spotkań i przeciwności, zachodziła w nich przemiana. Droga w odniesieniu do uczniów Jezusa pojawia się w Nowym Testamencie niż bardziej niż rozpowszechniona nazwa "chrześcijanie". W ten sposób utraciliśmy niezwykle dynamiczny aspekt bycia uczniem. Nazwa "chrześcijanie" określa grupę, przynależność do grupy, odróżniającą od innych grup. Wprawdzie "uczniowie" to też jakaś grupa, ale uczeń z zasady się uczy. Rzadko też dziś mówimy o sobie jako o uczniach. Katolicy są katolikami. Luteranie luteranami.
Droga kładzie większy akcent na sposób życia, na ruch. Sami uczniowie nazwani są Drogą. "Prześladowałem Drogę" to prześladowałem uczniów. Ale po drodze się idzie. W jakim sensie uczeń jest też drogą? Czy to coś podobnego do bycia światłem dla świata i solą dla ziemi? Uczeń Chrystusa ma być też drogą dla innych.
Jezus nie robi wszystkiego, On tylko inicjuje proces
Kiedy jestem grupą, to niekoniecznie muszę przechodzić z jednego miejsca do drugiego. Mogę pozostać w miejscu. Droga zakłada duchową transformację. Bycie w grupie niekoniecznie. Ale jak czytamy w opowieści Pawła uczniowie i wspólnota odgrywa dużą rolę w transformacji Szawła. Jezus nie robi wszystko. Jezus tylko inicjuje proces. Reszta przychodzi przez ludzi, przez innych pośredników. Wspólnota uczniów nie jest tutaj takim niekoniecznym dodatkiem.
Szaweł idąc drogą, pod wpływem spotkania, olśnienia i głosu z nieba, zmienił cel podróży. Ale nie fizycznie. Bo poszedł do Damaszku i tych, których miał uwięzić. Nie przyszedł do Ananiasza jako wróg i inkwizytor, lecz jako brat. Przyszedł przyprowadzony po drodze przez innych. Przyszedł ślepy. To ciekawe, że zmiana celu drogi zakłada też pewnego rodzaju ślepotę, niemoc, utratę kontroli nad swoim życiem. Można sobie tylko wyobrażać, co to to znaczy, nagle stracić wzrok, widząc. Całkowicie bezbronny i zdany na innych. Nawrócenie to spotkanie Innego, ale też dotknięcie radykalnej bezsilności. Stajesz się wydany w ręce innych. Musisz zwrócić się o pomoc. Dopóki pewnie kroczysz po drodze, jest to niezwykle trudne. "Prześladowałem tę drogę" (Dz 22, 4).
Skomentuj artykuł