Bóg ma w sobie pragnienie, żeby człowiek mógł Go zobaczyć. Oczywiście pragnienie to zrealizował przede wszystkim we Wcieleniu, ale teraz dla nas Eucharystia jest tym, czym dla ludzi pierwszego wieku było Wcielenie.
Franciszek zainspirowany soborem pisze fantastyczne rzeczy o Eucharystii. Cały program przyjęty na Lateranie wraca w jego listach. Ale on ich nie pisze w roku 1215, tylko dopiero po roku 1220 – po pięciu–siedmiu latach od soboru. Po soborze pojechał na Wschód, pisać zaczął po powrocie. To znaczy, że słowo soborowe w nim rezonowało, pracowało w nim.
Franciszek po kilku latach wrócił do tego, co przeżył na soborze, i zaczął się tym dzielić. Świadczy to o tym, jak głęboko przyjął słowo soboru. W Krakowie był wielki ruch, gdy odbywał się synod diecezjalny, który trwał siedem lat. Wszyscy debatowali, a teraz nikt nie czyta dokumentów synodalnych. Na księżowskich półkach leży na nich pewnie najgrubsza warstwa kurzu (o wiele lepiej jest niewątpliwie na przykład z książką ks. Malińskiego Zanim powiesz kocham).
Temat Eucharystii pojawia się w listach Franciszka: w Liście do duchownych (Ad clericos), w Liście do kierujących Zakonem (Ad custodes) i w Liście do wszystkich wiernych (Ad fideles). Wszystkie te listy mają dwie redakcje. Franciszek mówi też pięknie o Eucharystii w swoich Napomnieniach. Co charakterystyczne, pierwsze napomnienie jest właśnie o Eucharystii – wszystko inne potem, ale Eucharystia jest na pierwszym miejscu.
Msza święta to Obecność
Franciszek na Eucharystię patrzy od strony Wcielenia. Zawsze kiedy sprawowana jest Eucharystia, mamy do czynienia z Wcieleniem Pana. Kiedy się przegląda pisma św. Franciszka, to widać, że ile razy mówi o Bożym Narodzeniu, tyle razy mówi o Eucharystii. W Napomnieniach posługuje się takim obrazem, że wtedy Słowo Boga z łona Ojca przechodzi do łona Kościoła i niejako rodzi się na nowo. Tak jak się rodziło z Maryi, tak rodzi się z łona Kościoła w Eucharystii.
Oto uniża się co dzień (por. Flp 2,8) jak wtedy, gdy z tronu królewskiego (por. Mdr 18,15) zstąpił do łona Dziewicy. Codziennie przychodzi do nas w pokornej postaci. Co dzień zstępuje z łona Ojca na ołtarz w rękach kapłana. I jak ukazał się świętym apostołom w rzeczywistym ciele, tak i teraz ukazuje się nam w świętym Chlebie. I jak oni swoim wzrokiem cielesnym widzieli tylko Jego Ciało, lecz wierzyli, że jest Bogiem, ponieważ oglądali Go oczyma ducha, tak i my, widząc chleb i wino oczyma cielesnymi, starajmy się dostrzegać i wierzmy mocno, że jest to Jego żywe i prawdziwe Najświętsze Ciało i Krew. I w taki sposób Pan jest zawsze ze swymi wiernymi, jak sam mówi: Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata (por. Mt 28,20; Napomnienie 1,16–22).
Dlatego też w Eucharystii Franciszek podkreśla nie tyle komunię, ile Obecność.
Postacie Eucharystyczne – Chleb i Wino – są jakby tym samym, czym było człowieczeństwo Chrystusa. Ludzie w czasach Jezusa widzieli człowieka i potrzebowali wiary, żeby zobaczyć w Nim Boga. Dokładnie tak samo jest z nami. Widzimy Chleb i Wino – i potrzebujemy wiary, żeby zobaczyć w nich Osobę, która jest Bogiem i jednocześnie Człowiekiem. Eucharystia stanowi przedłużenie człowieczeństwa Jezusowego. I to jest najważniejsze: Eucharystia sprawia obecność Syna Bożego wśród nas. Obecność, która wymaga wiary.
W Liście do duchownych Franciszek mówi „o wielkim grzechu ignorancji wobec Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej” oraz wobec „zapisanych słów”.
Zwróćmy uwagę, wszyscy duchowni, na wielki grzech i nieświadomość niektórych względem Najświętszego Ciała i Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz względem najświętszych imion i słów Jego napisanych, które uświęcają ciało. Wiemy, że Jego Ciało nie może być obecne, jeśli nie odbyła się przedtem konsekracja przez słowo. Niczego bowiem na tym świecie nie mamy i nie widzimy cieleśnie z Najwyższego, jedynie Ciało i Krew, imiona i słowa, przez które zostaliśmy stworzeni i odkupieni ze śmierci do życia (1 J 3,14; List do duchownych 1–3).
Ciekawy tekst. Franciszek z bólem mówi, że duchowni ignorują Najświętszy Sakrament. Ignorują też „słowa”. Te „słowa” trzeba rozumieć dość szeroko. Chodzi o zapisane słowa Pisma Świętego albo o księgę liturgiczną, a koniec końców Franciszek mówi, że chodzi o każde słowo. Dlatego że Syn Boga stał się Człowiekiem, ale w swej naturze jest Słowem – „Słowo stało się Ciałem”.
W związku z tym każde słowo zapisane w jakiś sposób przybliża Boga, jest znakiem Jego obecności. Zasadniczo jest wielki grzech zaniedbania wobec tej obecności Boga w Jego Ciele i Krwi oraz w słowach, które możemy widzieć i słyszeć. Franciszek mówi:
„Niczego nie mamy ani nie widzimy cieleśnie w tym czasie z Najwyższego, tylko Ciało i Krew, imiona i słowa, przez które jesteśmy uczynieni i odkupieni”.
„Cieleśnie” – corporaliter, czyli „w ciele”. Bóg jest niewidzialny, ale ma pragnienie wcielania się. Ma pragnienie, żeby być widzialnym, być dotykalnym, żeby mieć kształt, żeby mieć smak, żeby mieć kolor. Bóg ma w sobie pragnienie, żeby człowiek mógł Go zobaczyć. Oczywiście pragnienie to zrealizował przede wszystkim we Wcieleniu, ale teraz dla nas Eucharystia jest tym, czym dla ludzi pierwszego wieku było Wcielenie. Pokolenie apostołów widziało człowieka, Jezusa z Nazaretu, i wtedy widziało cieleśnie Boga.
To znaczy, oglądając cieleśnie Jezusa, byli wezwani do tego, żeby wierzyć, że za tą Jego cielesnością, za Jego człowieczeństwem kryje się Bóg, kryje się Jego bóstwo. My dzisiaj widzimy cieleśnie wcielonego Boga w Eucharystii, w Najświętszym Ciele i Krwi Pańskiej.
Ciekawe, że formą Wcielenia jest też słowo. Słowo, księga – także jest formą Wcielenia. To niesamowite. Myślę, że wyczucie Franciszka jest soborowe – ale nie w duchu Soboru Laterańskiego IV, tylko Soboru Watykańskiego II. Sobór Watykański II mówi, że Kościół daje nam do spożycia Chleb Żywota, którym są słowo Boże oraz ciało i krew Jezusa. Kładzie je na jednym poziomie. Spożywamy słowo jako chleb liturgii słowa, a potem spożywamy ciało i krew Pańskie. Ale jedno i drugie jest pokarmem, jest chlebem. Franciszek myśli podobnie; uważa, że Chrystus jest też obecny w słowach.
Skomentuj artykuł