Nauczanie religii w szkole to przede wszystkim praca nad wychowaniem ku pełni człowieczeństwa - podkreśla bp Marek Mendyk w wywiadzie udzielonym KAI przed rozpoczynającym się 1 września nowym rokiem szkolnym 2014/2015. Przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski zwraca w nim m.in. uwagę na zmiany wprowadzone przez MEN w sposobie wyrażania życzenia przez rodziców, aby ich dzieci uczestniczyły w lekcjach religii, odnosi się do głosów krytykujących obecność religii w szkole a także wskazuje, iż szkolne lekcje religii to także "niezwykle trudna praca w zakresie wychowania moralnego". - Czy jest coś w tym złego, że na lekcjach religii staramy się uczyć pracowitości, prawdomówności, obowiązkowości, odpowiedzialności; czy to źle, że mówimy o szacunku dla starszych, o miłości do Ojczyzny? - pyta oponentów.
KAI: Zbliża się początek roku szkolnego. Czy przyniesie on jakieś zmiany w nauczaniu religii w szkole?
Bp Marek Mendyk: Jak zawsze pojawiają się jakieś zmiany… Chciałbym zwrócić uwagę na jedną, dość istotną. Z dniem 1 września 2014 roku wchodzi w życie znowelizowane Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Ważna zmiana dotyczy formy składania życzenia przez rodziców, aby ich dziecko miało zorganizowane zajęcia z religii. W Rozporządzeniu czytamy: "Życzenie, o którym mowa w ust. 1, jest wyrażane w formie pisemnego oświadczenia. Oświadczenie nie musi być ponawiane w kolejnym roku szkolnym, może jednak zostać zmienione". Druga istotna zmiana dotyczy etyki: "szkoła będzie miała obowiązek zorganizowania takich zajęć nawet dla jednego ucznia".
W związku z tym, że uczeń będzie mógł uczestniczyć jednocześnie w zajęciach z religii, jak i z etyki pojawi problem organizacji zajęć, jeśli ktoś wybierze oba przedmioty, ale też pewnie będzie problem z wpisaniem właściwej oceny z religii/etyki na świadectwie. Katecheci już pytają: która ocena pozostanie na świadectwie? Ministerstwo jest zdania, że uczeń będzie mógł sobie wybrać ocenę lepszą, co podważa zarówno informacyjną, jak i motywacyjną funkcję oceny. Naszym zdaniem trzeba dostosować przepisy w tej sprawie.
Od pewnego czasu sygnalizujemy i poddajemy do rozważenia projekt wprowadzenia indeksów nauki religii lub wewnętrznych świadectw wystawianych na zakończenie poszczególnych etapów edukacyjnych. Chodzi o jakiś dokument poświadczający udział w zajęciach z religii rzymskokatolickiej. Poza tym nie oczekujemy jakichś specjalnych zmian w zakresie nauczania religii.
Czy w związku z permanentną reformą polskiego systemu edukacyjnego można się spodziewać w przewidywalnej przyszłości zmian dotykających nauczania religii?
Na początku warto zauważyć, że reformuje się i zmienia coś, co nie funkcjonuje prawidłowo. Gdy chodzi o edukację i polską szkołę, wciąż słyszymy jedynie o nowych reformach. Także w dziedzinie nauczania religii dokonują się jakieś zmiany. Wystarczy wspomnieć problem, z którym stale się borykamy: umieszczenie religii poza tzw. "ramówką" czyli ramowym planem nauczania, co wywołuje ciągle zamieszanie w ustawianiu zajęć z religii w programie szkolnym i w przedszkolach; także podejmowane próby zmniejszania wymiaru godzin z dwóch do jednej tygodniowo; to także łączenie klas (na tych samych, a nawet na różnych poziomach nauczania), umiejscawianie zajęć wyłącznie na pierwszych i ostatnich godzinach lekcyjnych - to są raczej przykre zmiany, które trwają już od jakiegoś czasu. Niczego nie ulepszyły, a jedynie powodują napięcia i nieporozumienia. Nie sądzę jednak, aby w najbliższym czasie zmieniło się coś w tej kwestii.
"Darmowy podręcznik" nie spowoduje zmian w sposobie dystrybucji podręczników do szkolnej katechezy?
Już przed wakacjami pojawiało się wiele wątpliwości w związku z wprowadzeniem bezpłatnego podręcznika dla uczniów klas pierwszych szkoły podstawowej. Niektórzy myśleli, że będzie on zawierał również materiał do nauczania religii. Pojawiały się również i takie głosy wśród dyrektorów, że Ministerstwo Edukacji Narodowej zakazuje rodzicom kupowania jakichkolwiek podręczników, w tym także do religii. Interweniowali sami rodzice, także katecheci. Tymczasem trzeba pamiętać, że w kwestii programów i podręczników Kościół ma zapewnioną autonomię. W nauczaniu religii będziemy nadal korzystać z opracowanych już podręczników. Dotychczas nie uległy zmianie przepisy dotyczące podręczników do nauki religii, a więc w nowym roku szkolnym rodzice troszczą się o to, aby dziecko miało zapewniony właściwy podręcznik. Jeśli ministerstwo lub jakiś samorząd zechce finansować zakup podręczników do religii, to oczywiście nie mamy nic przeciwko temu.
Czy można prosić o podanie aktualnych danych liczbowych dotyczących nauczania religii w szkole? Jakie są tendencje - czy liczba, a zwłaszcza procent dzieci i młodzieży uczestniczących w katechizacji rośnie, spada, utrzymuje się na tym samym poziomie?
Na dzisiaj, nie potrafię dokładnie na to pytanie odpowiedzieć. Pełne informacje otrzymamy dopiero po rozpoczęciu roku szkolnego, gdy przez wydziały katechetyczne spłyną do nas informacje statystyczne. W ubiegłym roku odnotowano lekki spadek w szkołach ponadgimnazjalnych. Jednak z informacji, które docierały do Komisji Wychowania Katolickiego, jedną z przyczyn były wprowadzone w niektórych szkołach w klasach maturalnych dodatkowe konsultacje, które często pokrywały się z lekcjami religii.
Mimo upływu ponad dwudziestu lat od powrotu nauczania religii do szkół wciąż pojawiają się głosy kwestionujące szkolną katechezę. Z drugiej strony wydaje się ona trwałym elementem polskiej szkoły. Czy Ksiądz Biskup uważa sytuację w tej dziedzinie za stabilną? Czy istnieje realna możliwość radykalnych zmian?
Przypomnę, że w przyszłym roku mija 25 lat od powrotu religii do szkoły. Wydaje się, że ma ona tam już swoje miejsce. W tym czasie wiele się zmieniło. Badania pokazują, że katecheci są dobrze wykształconą grupą nauczycieli; mamy "Podstawę programową katechezy" i "Program nauczania religi"i skorelowany z Podstawą Programową kształcenia ogólnego MEN; uczniowie mogą korzystać z solidnie opracowanych podręczników, zgodnych ze współczesnymi wymogami dydaktyki zeszytów ćwiczeń i kart pracy różnych wydawnictw. W tym zakresie nie możemy mieć kompleksów. Prowadzone kontrole i wizytacje katechetyczne w szkołach, a także odwiedziny biskupów związane z wizytacjami kanonicznymi ujawniają, że katecheza dobrze i w sposób widoczny wpisała się już w szkolny krajobraz. Dziś trudno wyobrazić sobie szkołę bez katechetów. Dyrektorzy z uznaniem wyrażają się o pracy nauczycieli religii. Potwierdzają to komisje kwalifikacyjne na egzaminach na kolejne stopnie awansu zawodowego.
Poza tym, obecność nauczania religii dała szansę nadania szczególnego - powiedziałbym nawet świątecznego - charakteru uroczystościom szkolnym: początek i zakończenie roku szkolnego, rocznice szkolne czy święta państwowe połączone są na ogół z Mszą św. Powrót religii do szkoły pozwolił też przywrócić właściwy wymiar świąt (organizowanie jasełek, wspólne przeżywanie spotkań opłatkowych). To dało szansę też większej integracji środowiska szkolnego, nawiązania bliższych kontaktów z nauczycielami i pozostaje w zgodzie z katolickimi tradycjami w rodzinach. Mamy świadomość, że w wielu przypadkach przygotowanie tych spotkań spoczywa na barkach katechetów. Można jednak zauważyć też dobrą współpracę z nauczycielami innych przedmiotów, którzy chętnie włączają się w przygotowanie takich uroczystości.
Bardzo budującym przykładem integracji jest interesowanie się wychowawców szkolnych przygotowaniami swoich uczniów do pierwszej Komunii św. czy bierzmowania. Cały zespół wychowawców - nauczyciele i duszpasterze razem ze swoimi uczniami uczestniczą w tych uroczystościach. To daje szansę dobrze rozumianej współpracy wychowawczej nie tylko w szkole, ale i poza nią - jest to wychowanie integralne.
Warto też zwrócić uwagę na łączenie wysiłków szkoły i parafii w zakresie troski o dzieci potrzebujące pomocy materialnej. Takich przykładów jest naprawdę dużo. Myślę m.in. o praktyce fundowania przez parafię obiadów w szkole dla dzieci z rodzin biedniejszych, czy pomoc w organizowaniu wyjazdów wakacyjnych. Coraz lepiej radzą sobie Szkolne Koła Caritas, które przecież powstały dzięki inicjatywie katechetów i funkcjonują często dzięki ich wysiłkom. Służą całej społeczności szkolnej, podejmują wiele inicjatyw na rzecz środowiska, promują w ten sposób swoją szkołę.
Trzeba oczywiście stwierdzić, te lata nie były też łatwe. Raz po raz kieruje się w stronę Kościoła sygnały, że szkoła jest neutralna, świecka, a więc nie może być miejscem dla nauki religii. Póki co, rodzice chcą, aby ich dzieci chodziły na katechezę w szkole, a my jako katecheci czynimy wszystko, by to zadanie wypełnić możliwie najlepiej. Nie zawsze się udaje - mamy tego świadomość. Tak jak nie udaje się wszystkiego osiągnąć nauczycielom innych przedmiotów.
Szkolną katechezę kwestionują nie tylko - co oczywiste - środowiska niechętne czy wręcz wrogie Kościołowi, ale także (niezbyt liczne, ale jednak) kręgi katolików. Co odpowiedziałby Ksiądz Biskup tym spośród ludzi wierzących, którzy uważają, że powrót religii do szkoły nie był szczęśliwym rozwiązaniem i należałoby powrócić do sal katechetycznych przy kościołach?
Najpierw odpowiem "wierzącym": jestem przekonany, że gdyby katecheza była tylko w salach katechetycznych nie mielibyśmy takiej możliwości dotarcia do dużej grupy dzieci, młodzieży, a przez nich do rodziców. Nie mielibyśmy możliwości korzystania ze współczesnych zdobyczy dydaktycznych, jakie umożliwia szkoła. Nie udałoby się zbudować tak bliskich kontaktów z nauczycielami, a przecież to razem z nimi staramy się wspierać rodziców w ich pracy wychowawczej kierowanej przecież do tych samych - naszych dzieci.
Zawsze pozostaje pytanie: na ile wykorzystujemy tę szansę w naszym duszpasterstwie? Nauka religii w szkole się odbywa i to jest właściwe jej miejsce. Jednak pozostawanie jedynie na jej obecności w szkole to za mało. Nauczanie religii trzeba koniecznie uzupełnić o katechezę parafialną, a jeszcze bardziej katechezę rodzinną. To, co nas bardzo niepokoi to sytuacja religijno-moralna rodziny. Wydaje się, że coraz mniej widoczny jest udział rodziców w religijnym wychowaniu dzieci i młodzieży. Coraz częściej stawiamy pytanie: czy w dalszym ciągu można mówić, że głównym wychowawcą jest rodzina, a szkoła i Kościół jedynie ją wspomagają w tym ważnym zadaniu? Tak być powinno, bo nikt nie wyręczy rodziców w ich naturalnym i niezbywalnym prawie do wychowania swoich dzieci. Coraz wyraźniej widać, jak bardzo brakuje tego ważnego partnera w wychowaniu religijnym dzieci i młodzieży, jakim są rodzice. Rodzice wyraźnie potrzebują wsparcia - konieczna jest pedagogizacja rodziców. Zarówno szkoła jak i Kościół (parafia) muszą na nowo stać się miejscem, w którym rodzice będą mogli znaleźć kompetentne wsparcie dla swoich działań wychowawczych. Konieczne jest zatem wypracowanie różnych form systematycznej pedagogizacji rodziców.
A teraz - odpowiadając niechętnym: wielu spośród tej grupy tak naprawdę nie wie czym jest nauczanie religii w szkole. To nie tylko "uczenie pacierza" i "dziesięciu przykazań", ale przede wszystkim ogromna i niezwykle trudna praca w zakresie wychowania moralnego. Czy jest coś w tym złego, że na lekcjach religii staramy się uczyć pracowitości, prawdomówności, obowiązkowości, odpowiedzialności; czy to źle, że mówimy o szacunku dla starszych, o miłości do Ojczyzny? Owszem, uczymy też "pacierza", Dekalogu. Ale bez tego nie da się uformować człowieka uczciwego, który będzie myślał kategoriami dobra wspólnego i w duchu odpowiedzialności nie tylko przed historią, ale przede wszystkim przed Bogiem.
Nie zahamujemy przestępczości jeśli od najmłodszych lat nie będziemy uczyli szacunku dla Bożych przykazań. Jeśli w sferze wartości pojawia się relatywizm i anarchia moralna - niczego nie zbudujemy. Taki model wychowania w świecie już przerabiano. Nauczanie religii w szkole to przede wszystkim praca nad człowiekiem, wychowaniem ku pełni człowieczeństwa.
Skomentuj artykuł