Każdy z nas jest ubogim [ROZMOWA]

Każdy z nas jest ubogim [ROZMOWA]
(fot. Michał Lewandowski)
ks. Mirosław Tosza / Michał Lewandowski

Musimy sobie uświadomić, że kiedy mówimy o ubogich w Kościele, to nie mówimy tylko o tych, którzy potrzebują pomocy, ale mówimy również o sobie. Warunkiem dobrej służby ubogim zawsze jest uświadomienie sobie, że ja też jestem ubogi i potrzebuję pomocy.

*  *  *

DEON.PL POLECA

W dniach od 12-19 listopada w całym Kościele trwa ustanowiony przez papieża Franciszka Światowy Dzień Ubogich. Redakcja DEON.pl włączyła się w przygotowanie tego święta w Archidiecezji Krakowskiej. Centralnym miejscem naszego świętowania będzie Namiot Spotkania na Małym Rynku. Dokładny plan wydarzeń znajdziecie tutaj: sdu.malopolska.pl. Z całego serca zachęcamy do spotkania się w tych dniach z ubogimi.

*  *  *

Michał Lewandowski: Jak znalazł się ksiądz w tym miejscu, w którym jest teraz? 

Ks. Mirosław Tosza: "Betlejem" założyliśmy w 1996 roku, w same walentynki.

Od zawsze miał ksiądz w głowie chęć pomocy ubogim?

Nie, moje osobiste nawrócenie miało miejsce w wieku 19 lat. Tak zwanym przypadkiem znalazłem się na rekolekcjach prowadzonych przez wspólnotę "Wiara i Światło", która zajmuje się osobami niepełnosprawnymi umysłowo. Na początku chciałem zwiać, ale zostałem i tak zaczęła się moja droga z osobami, które są ubogie.

To tam narodził się pomysł na "Betlejem"?

Nie, po święceniach byłem cztery lata w Sosnowcu na parafii, gdzie spotykałem bezdomnych i myślałem co można dla nich zrobić. Od proboszcza mojej rodzinnej parafii w Jaworznie dowiedziałem się, że miasto chce przekazać pustostan po starej szkole na działalność charytatywną. Postanowiłem, że w to wchodzę.

Jak wtedy wyglądał budynek? 

Był w kompletnej rozsypce. Stan wyjściowy opłakany.  Ale czułem, że to jest to miejsce, że coś z tego będzie. Że ta ruina będzie kiedyś naszym domem.

Kto mieszka we wspólnocie "Betlejem"?

Głównie bezdomni, w większości uzależnieni od alkoholu, byli więźniowie. Jedni nie mają w ogóle domu, drudzy mieliby gdzie mieszkać, ale z uwagi na pokomplikowane sytuacje rodzinne lub materialne nie chcą lub nie mogą wracać na stare śmieci. Wszyscy znajdują u nas schronienie.

Czego nauczyła księdza wspólnota?

Trochę o Bogu, trochę o innych i trochę o sobie. O Bogu tyle, że to Jego dzieło, Jego dom i lud. Pozbawił mnie przez te 20 lat złudzeń, że odgrywam decydującą rolę w trwaniu i rozwoju wspólnoty. Dał nam tyle dowodów, że to On rozdaje karty. O ludziach, szczególnie o ubogich, że więcej czują i myślą niż nam się wydaje, że więcej im zawdzięczamy niż dajemy. A o sobie, że jestem ulepiony z tej samej gliny, co moi ubodzy bracia… I jeszcze tego, że Ewangelia jest prawdziwa, że "działa", że się, w odróżnieniu od nas, nie filcuje.

Niektórzy mówią, że wszyscy jesteśmy ubodzy. 

Tak, kiedyś znałem to na poziomie teorii. Bo to jest tak, że nie powinniśmy dzielić ludzi na tych, którzy są ubodzy i którzy pomagają. W każdym z nas jest coś takiego, takie miejsce, o którym można powiedzieć, że świadczy o jego ubóstwie. We wspólnocie przeżywa się to bardzo mocno, okazuje się, że każdy z nas potrzebuje czegoś, nikt nie jest kompletny i samowystarczalny.

Czyli ubóstwo to coś uniwersalnego?

Oczywiście, ale ono ma różne poziomy i rodzaje. Jeśli się nie maskujemy, a to we wspólnocie życia  jest bardzo trudne, to wszyscy odkrywamy w sobie obszary słabości, nędzy, ograniczenia, ubóstwa. Czasem za pomocą inteligencji, sprytu, nabytych umiejętności uczymy się dobrze maskować te trudne dla nas sprawy i pakować do pięknego opakowania, które prezentuje nas o wiele korzystniej.

Co ksiądz chowa w ładnym opakowaniu? 

No to konkret. Codziennie modlimy się o 7.15 we wspólnocie. Czasem w nocy pracuję  a rano przegrywam walkę z budzikiem i zaśpię na modlitwę. No przyjdę dopiero na śniadanie. Odkrywam, że jestem leniwy, mówię publicznie o konieczności modlitwy i rozwoju, a sam nie robię tego, co głoszę. Mogę się tłumaczyć sam przed sobą i przed innymi, że jestem zmęczony, bo robię mnóstwo ważnych rzeczy, przybrać minę męczennika, ale lepiej stanąć przed samym sobą w prawdzie i przyznać się do tego, że po prostu zaspałem.

Gdzie jest granica między maskowaniem, które jest potrzebne, bo wiadomo, że nie możemy wszystkim wszystkiego pokazać, a byciem nieszczerym wobec siebie i innych? 

Myślę, że większość z nas ma wyczucie, które sprawy i tematy trzeba przeżywać w intymności, których wywlekanie na zewnątrz nie byłoby właściwe. Sprawy, które są przeznaczone do spotkania ze spowiednikiem, kierownikiem duchowym. Krzyczenie na cały świat, że "jestem biedny", może być jakąś formą ekshibicjonizmu. Ale są takie problemy, o których rozmawiamy we wspólnocie, które dotyczą wiary, trudności na modlitwie czy codziennego życia  i to jest bardzo potrzebne.

Co dokładnie daje życie we wspólnocie?

To, że poznaję siebie przez pryzmat innych. Widzę, że czasem jestem egoistą, czasem są sytuacje, że ktoś jest dla mnie irytujący więc go unikam. Mógłbym ograniczyć się do kontaktu tylko z tymi, którzy są dla mnie mili, ale co to ma wspólnego z Ewangelią, która mówi, że jeśli jestem dobry tylko dla tych, którzy są dla mnie dobrzy to żyję na poziomie poganina.

Wspólnota jest szkołą miłości wzajemnej i przebaczenia.

Jakie są największe sukcesy "Betlejem" w ostatnim czasie? 

Największą satysfakcję mamy wtedy, kiedy ktoś się pozbiera. Widzimy, że na początku nie chciało mu się żyć, nie miał na siebie żadnego pomysłu, a teraz wychodzi na prostą: poszedł do pracy, spłaca długi, nawraca się, otwiera się na innych. To jest prawdziwy sukces. Oczywiście są rzeczy bardziej "materialne", które sprawiają, że się cieszymy jak choćby wielkie przedsięwzięcie pielgrzymki pieszej i traktorami do Lisieux, ale zawsze zadaję sobie pytanie, na ile takie pojedyncze wydarzenia mają przełożenie na los ludzi, którzy u nas mieszkają.

Jakie są teraz wasze największe wyzwania? 

Chyba ciągle aktualnym, największym wyzwaniem jest to, żeby utrzymać równowagę pomiędzy życiem we wspólnocie a życiem na zewnątrz. Chcemy bardziej intensyfikować życie wspólnotowe, sprawić, żeby promieniowało na osoby, które do nas przychodzą. Pojawia się tutaj wielu ludzi, którzy chcą po prostu pomieszkać, podziałać w wolontariacie, odbyć swoje rekolekcje. Ostatnimi czasy byliśmy zaangażowani w mnóstwo zewnętrznych działań, chcemy teraz bardziej skupić się na naszej wspólnocie, na wzajemnych relacjach.

Ale mamy jeszcze inne wyzwanie, bo kupiliśmy drugi dom.

Gdzie? 

Zaraz obok nas. Potrzebujemy włożyć w niego mnóstwo pracy. Na parterze chcemy zrobić kawiarnię, na pierwszym piętrze pokoje gościnne dla ludzi, którzy chcieliby przez jakiś czas zamieszkać w "Betlejem". Do tego dochodzą jeszcze rozbudowy i remonty w pierwszym budynku.

Kiedy zaczynają się rekolekcje, które prowadzi ksiądz w Bazylice Mariackiej? 

16 listopada w czwartek rozpoczyna arcybiskup, w piątek, sobotę, niedzielę pałeczkę przejmuje nasze Betlejem. Dokładne informacje o rekolekcjach można znaleźć tutaj.

O czym będą rekolekcje? 

Będzie oczywiście o ubóstwie. Rekolekcje nazywają się "Ubogi niech do mnie przyjdzie". To jest tekst, który nawiązuje do Księgi Mądrości, ale też do słów św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Musimy sobie uświadomić, że kiedy mówimy o ubogich w Kościele, to nie mówimy tylko o tych, którzy potrzebują pomocy, ale mówimy również o sobie. Warunkiem dobrej służby ubogim zawsze jest uświadomienie sobie, że ja też jestem ubogi i potrzebuję pomocy. Nie możemy okazywać innym miłosierdzia, jeśli przedtem sami nie doświadczymy go od Boga.

Jak go doświadczyć?

Czasem na poziomie "grzecznościowym" mówimy, że "tak, miłosierdzie jest nam potrzebne". Ale w głębi duszy czujemy, że nie do końca, że jakoś sobie jednak poradzimy bez niego.

Damy sobie radę sami. 

Nie jesteśmy doskonali, ale bez przesady, ogarniamy i miłosierdzie to bardziej dla tych innych, my go nie potrzebujemy. Tak myślimy. Wielkim odkryciem Teresy było to, że sama jest uboga, że bez Jego miłosierdzia nie ruszy z niczym. Odkryła, co zrobić ze swoim ubóstwem i do kogo z nim pójść. To całkowicie zrewolucjonizowało jej życie.

Dla kogo adresowane są rekolekcje?

Dla wszystkich, którzy chcą się spotkać z Ubogim Chrystusem i przy Nim, we wspólnocie modlitwy i słowa, powierzyć Mu własne i innych ubóstwo. Czyli zaproszony jest każdy bez wyjątku.

*  *  *

Więcej o "Betlejem" znajdziesz TUTAJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
s. Małgorzata Chmielewska, Błażej Strzelczyk, Piotr Żyłka

Idź i zrób!

Nie znajdziesz tu gładkich słów i okrągłych zdań, które niczego w tobie nie zmienią. Siostra Małgorzata Chmielewska wprost i bez patosu mówi o miłosierdziu w praktyce i prawdziwym życiu chrześcijańskim:

→ pieniądze,...

Skomentuj artykuł

Każdy z nas jest ubogim [ROZMOWA]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.