Słowo "krzyż" najczęściej przywodzi na myśl cierpienie i śmierć. Takie są nasze pierwsze i często jedyne skojarzenia, gdy słyszymy: "Weź swój krzyż na ramiona". Myślimy wtedy: "muszę zaakceptować moje bóle, trudności, kłopoty, straty ...". Krzyż tak rozumiany trudno wtedy przeżywać jako narzędzie zbawienia, uzdrowienia, odrodzenia, gdyż budzi naturalny dla człowieka lęk, niechęć i opór. Tymczasem krzyż Chrystusa jest kluczem do Raju.
Wczesny chrześcijański hymn, zawarty w liście do Filipian (2, 6-11) zaczyna się tak: "Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi". Innymi słowy, i dokładniej: "Chrystus był Bogiem, ale nie chciał przywłaszczyć sobie prawa, by być traktowanym na równi z Bogiem". Dziwna postawa Bożego Syna. By ją zrozumieć, trzeba cofnąć się do początku, przenieść się do Raju, bo tekst hymnu zdaje się tam odsyłać. Szatan, czyli z hebrajskiego oskarżyciel, kusi Ewę, a poprzez nią Adama mówiąc: "Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło" (Rz 3, 4-5). Kluczowe jest tutaj wyrażenie: "tak jak Bóg". Największa i pierwsza pokusa, do której można sprowadzić wszystkie inne, jakich człowiek doświadcza, to pokusa, by stać się jak Bóg, to znaczy, być jak On potężny, wszechwiedzący, robić wszystko, co się chce. Czyż nie mamy tej pokusy, chociażby wtedy, gdy próbujemy kogoś osądzić, albo gdy mając choćby odrobinę władzy nad kimkolwiek (choćby nad własnymi dziećmi) dajemy im to odczuć? Szatan wiedział, że Bóg chce uczynić ludzi "niczym bogowie", by dzielili z Nim boskie życie. Jedna z teologicznych interpretacji mówi, że właśnie z tego powodu część aniołów zbuntowała się przeciw Bogu.
Bóg chciał boskie życie dać człowiekowi w darze. Szatan natomiast kusił: "Sami sobie je weźcie. Zignorujcie Boga. Nikt was nie musi obdarowywać".
Jezus przezwycięża w sobie tę pokusę: "A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej." On odtwarza tę sytuację z Raju, by nam pokazać, że możliwe jest inne zachowanie, inna decyzja. Jezus jest posłuszny, czyli inaczej, ufa Bogu, chce być przez Ojca obdarowany, nie zabiera sobie niczego sam. Nawet to, co Mu się należy, co jest Jego, chce otrzymać jako dar. Wymaga to ogromnej duchowej pracy, by wszystko w swoim życiu na nowo odczytać jako Boży dar, niczego nie postrzegać jako moje i tylko moje, a nawet to, co jeszcze zdobędę, rozpoznać jako łaskę darmo daną.
Owo "aż do śmierci i to śmierci krzyżowej" oznacza radykalizm, z jakim Jezus zaufał dobroci Boga. Chciał nas przekonać, że Bóg naprawdę chce nam dać to, czego pragnienie w nas zaszczepił. W szczególności chce nam dać poczucie pełni życia, poczucie szacunku do siebie samego, własnej wartości, chce, by zrealizował się w nas potencjał do miłości, relacji i szczęścia. Zmartwychwstanie oznacza to wszystko i jeszcze więcej. Zmartwychwstałego Jezus jest tego przykładem. Tymczasem wciąż jesteśmy, tak jak w raju, kuszeni do tego, by nie wierzyć, że dla Boga jest bardzo ważne, by to wszystko się w naszym życiu zrealizowało. I podsuwana jest nam myśl, by sobie to zagrabić samemu, poza Bogiem i wbrew Jemu: samemu zdobyć szacunek, poczucie wartości, miłość, relacje, szczęście. I wtedy okazuje się, że - odcięci od relacji zaufania Bogu - bez kłamstwa, kradzieży, a może i nawet morderstwa, nie jesteśmy w stanie tego zdobyć.
Jezus przeżył swoje życie w zawierzeniu, że Bóg obdarzy Go tym wszystkim, czego gorąco pragnął. Krzyż stał się miejscem bezgranicznego zawierzenia, bo na nim, można było łatwo stracić wszelką nadzieję na Boży dar. Ale On nawet wtedy nie sięgnął sam po owoc Zmartwychwstania (choć przecież cały czas mógł, bo ani na chwilę nie przestał być Synem Bożym). Chciał to otrzymać od Ojca. Tak powtórzyła się sytuacja z Raju i przezwyciężony został przymus odtwarzania tej sceny spod rajskiego drzewa. Mając przed oczyma Jezusa ukrzyżowanego, możemy odgrywać scenę z Nowego Raju - Golgoty, to znaczy, zaufać Bożej dobroci i tak jak On być otwartym.
Skomentuj artykuł